Brytyjczycy mówią DOŚĆ, a my wciąż dyskutujemy

    Date:

    Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu i jeden z liderów Konfederacji uważa, że musimy powstrzymać pakt imigracyjny już na etapie planowanej (przymusowej) relokacji, gdyż usunięcie nachodźców będzie później społecznie trudno akceptowalne. Pan marszałek zasadniczo ma rację. Żyjemy w czasach wszechobecnych piktogramów, w społeczeństwie namiętnie „czytającym” obrazki i doprawdy nietrudno wyobrazić sobie sceny rozdzierające serca Polaków, tak wyczulonych na krzywdę innych. Wystarczy płacz kobiety (nie daj Boże w kajdankach), mężczyznę prowadzonego do samolotu, który będzie zmuszony wrócić do swojej lepianki – słupki sondaży mogą polecieć na łeb, na szyję. To nie będzie operacja pt. Całuski, przytulaski und papaski. Lepiej zawczasu zapobiegać niż później leczyć… Ale wytłumacz to wariatom, którzy (ci mnożą się w sposób niezauważalny, acz skuteczny) uważają, że należy wpuszczać, jak leci, a później sprawdzi się, kim oni są! Tak, tacy też są wśród nas!

    Czy musimy przejść „chrzest krwi” (zamachy terrorystyczne), wydać krocie pieniędzy na pomoc socjalną dla przymusowych nachodźców, choć sami mamy ich niewiele? Czy musimy przemeblować naszą kulturę, zwyczaje, tradycje, by dojść do punktu, do którego doszli właśnie Brytyjczycy. Otóż brytyjska minister spraw wewnętrznych Shabana Mahmood (sama z pochodzenia Pakistanka) ogłosiła szeroki pakiet zmian w polityce migracyjnej. Celem planowanej reformy ma być zwiększenie liczby deportacji i ograniczenie prawa pobytu osobom z odrzuconymi wnioskami o azyl. Zapowiedziała, że rząd będzie usuwał z kraju również całe rodziny, jeśli nie mają one prawa do pozostania na terenie Wielkiej Brytanii.

    Minister Mahmood, wywodząca się z Partii Pracy (socjaldemokraci!), podkreśliła, że obecnie rodziny z dziećmi nie są deportowane nawet wtedy, gdy ich kraje pochodzenia uznawane są za bezpieczne. Jako przykład podała 700 albańskich rodzin, które mimo odrzuconych wniosków o azyl wciąż mieszkają w lokalach finansowanych przez państwo. Rząd zamierza oferować im dobrowolne programy powrotne, lecz w przypadku odmowy będzie kierować je do przymusowej deportacji. W ramach reform londyński rząd chce również wprowadzić sankcje wizowe wobec państw, które nie współpracują przy repatriacji swoich obywateli. Na liście znalazły się obecnie trzy kraje afrykańskie: Angola, Demokratyczna Republika Konga i Namibia. Piekło zmarzło, bo – przypominam – mamy do czynienia z formacją lewicową!

    Tusku, musisz! Musisz powiedzieć Berlinowi nie, bo nie mamy pieniędzy ani czasu, by przechodzić tę samą drogę, którą przeszli Brytyjczycy i inne inkluzywne społeczeństwa zachodniej Europy.

    Tak na marginesie doprawdy dziwne to, ale w Polsce wciąż znajdują się tacy, którzy – niczym akwizytorzy miedzianych patelni z minionej epoki – wmawiają nam, że „przecież nic się nie stanie, najwyżej się zobaczy”. Otóż nie, proszę Państwa, nie „zobaczy się”. Historia uczy nas – a jak mawiał nieodżałowanej pamięci Paweł Jasienica – że każda cywilizacja, która bezrozumnie otwiera swoje bramy na oścież, wcześniej czy później odkrywa, iż ktoś zamienił mury przepięknych katedr na miejskie szalety, a budżet niemiłosiernie jest drenowany przez nowych gości, szykujących się do roli gospodarzy.

    Brytyjczycy oprowadzili swoje imperium – niegdyś państwo, które rządziło połową świata – do sytuacji, w której minister spraw wewnętrznych, kobieta z pakistańskimi korzeniami, musi wojować o prawo Anglii do… angielskości!!! Paradoks naszych czasów… Gdy lewica zamierza deportować całe rodziny, proszę mi wierzyć: świat staje na głowie. To jest sygnał alarmowy, wycie syreny, dzwon Zygmunta bijący na opamiętanie.

    I ja, skromny felietonista, pozwolę sobie na puentę prostą jak konstrukcja cepa – choć współcześnie pewnie trzeba by ją objaśnić piktogramem: mądrzej zapobiegać, niż deportować w świetle kamer. Bo wtedy żadna narracja, żaden spin-doktor i żaden bon mot nie zasłoni płaczu tych, których sami wpuszczaliśmy, nie pytając, czy chcą być naszymi gośćmi, czy raczej gospodarzami.

    Rację ma zatem pan marszałek Bosak, który twierdzi, że będzie trudno usnąć z Polski nachodźców, ale trudno to nie oznacza, że niemożliwe!

    Henryk Piec
    Henryk Piec
    h.piec@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    „Polityka symboliczna” kontra pragmatyzm: kosztowny teatr decyzji

    W świecie, w którym „polityka symboliczna” coraz częściej zastępuje realne działania, decyzje oparte na wizerunku zaczynają ważyć więcej niż rozmowy, które mogłyby zmienić bieg wydarzeń.

    Prezydent liderem patriotów* Obóz Patriotyczny vs. Obóz Zdrady!

    Przyszłość Polski coraz mocniej zależy od starcia ambicji, które w ciszy kształtują nowe układy sił. Za kulisami polityki dojrzewają procesy mogące odwrócić logikę krajowych sporów.

    Nadchodzi cenzura ACTA 3! Czy prezydent zawetuje ustawę kagańcową?

    ACTA 3 właśnie przeszło przez Sejm, ale prawdziwe napięcie dopiero nadchodzi. To, co może wydarzyć się po wejściu ustawy w życie, przebije każdy dotychczasowy spór o wolność słowa.

    Tydzień z bata 24.11.25 – 28.11.25 – satyryczny przegląd wydarzeń

    Tydzień jak z political-show: od ostrych starć i wycieczek osobistych, przez ubraniowe wpadki, po emocje z telewizyjnego gospodarstwa. Przegląd tygodnia odsłania chaos, ironię i tempo, za którym trudno nadążyć.