Janusz Lewandowski, europoseł KO, postanowił przyjrzeć się tezie przeciwników masowego przyjmowania imigrantów, którzy od lat wskazują na niepokojące statystyki ws. wzrostu przestępczości tam, gdzie jest spory odsetek przybyszów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Dane, które otrzymał z Niemiec, potwierdziły jego obawy.- Szukałem zaprzeczenia, ale z Niemiec przyszło potwierdzenie: imigranci mają rosnący udział w przestępczości. Np. w Bawarii stanowią 17,1% ludności, ale 39,6% przestępstw, w Hamburgu 16,9% do 49,6%. Oby polska statystyka była lepsza – napisał eurodeputowany.
W otaczającej nas rzeczywistości występuje coś takiego jak syndrom Bambi. Jest to bezkrytyczne wyparcie owej rzeczywistości na rzecz świata wyidealizowanego, gdzie hula utopia tańcząc lekko z naiwnością. Gdyby to tylko dotykało samych Bambinistów, pal ich sześć, ale (niestety) tak nie jest. Ekstremalnym przykładem bezkrytycznego postrzegania świata był Timothon Treadwell, amerykański eko-aktywista. W latach dziewięćdziesiątych wyprawiał się na teren Parku Narodowego Katmai na Alasce, gdzie obserwował tamtejsze niedźwiedzie grizli. Pomimo licznych ostrzeżeń ze strony pracowników parku, by nie ingerował w życie dzikich niedźwiedzi, Timothy robił swoje, twierdząc że wytworzył ze zwierzętami „wyjątkową więź”. W 2003 roku został zaatakowany i rozszarpany razem z jego ówczesną konkubiną, Amy Huguenard, przez jednego z tamtejszych grizli.
W Polsce bambinistów mamy wielu: a to Donald Tusk ostrzegający, że jak nie przyjmiemy nielegalnych imigrantów, to będziemy nieubłaganie płacić wysokie kary, a to Janinę Ochojską, która emocjonalnie rozsypała się nad dolą szturmujących naszą wschodnią granicę, a to Agnieszkę Holland, która nakręciła (ponoć) piękny film o dobrych imigrantach i złych strażnikach granicznych (obraz musi być wyjątkowy, skoro widzowie po jego obejrzeniu biją brawo na stojąco).
Ludzie przytomni na umyśle (jak owi strażnicy w parku) niezmordowanie powtarzają, że nie można podcinać gałęzi, na której samemu się siedzi. Bez skutku. Banbiniści wytworzyli jakąś „wyjątkową więź” z imigrantami i dalej idą w zaparte, w kierunku ewidentnego zderzenia. Doprawdy nie wiem na jakiej podstawie p. Lewandowski formuje optymistyczny podgląd, że „polskie statystyki (kryminalne – przyp.autora) będę lepsze”? Problem części Polaków polega na tym, że przypisano im rolę Amy Huguenard, która straciła życie – razem z Babinistą. Chyba że przyjmiemy taką oto opytkę, wyrażoną w słowach: „Załóżmy, że przyjmujemy 7 tysięcy uchodźców. Wśród nich jest jeden zamachowiec. Wysadza się w powietrze i ginie dziesięciu Polaków. Ale uratowaliśmy życie tych 6999, które przecież uciekały przed wojną – powiedziała w 2017 roku p. Anna Pamuła, reporterka „Gazety Wyborczej”. Matematycznie to się nam oczywiście wszystko pięknie spina i jest jak najbardziej logiczne, tylko powstaje pytanie: Kto chce być tym jednym z dziesięciu? Może p. Janusz lub ktoś z jego rodziny?