Grupa sfanatyzowanych feministek zatańczyła w Sejmie. Ostrzegam, żeby nie oglądać na trzeźwo.
Akcję można zobaczyć tutaj (https://dorzeczy.pl/kraj/550062/taniec-poslanek-koalicji-w-sejmie-
nagranie-trafilo-do-sieci.html). Nie jestem specjalistą od tańca synchronicznego, ale wygląda to
zwyczajnie słabo.
Ktoś przytomny na umyśle zapyta, ale po co one zorganizowały taką akcję? Czy to ważne po co? Świat durnieje w zaskakującym, szalonym tempie. I niektórzy próbują owo tempo jeszcze podkręcić, czego mamy tutaj koronny dowód. Babcia mojej koleżanki, jak tylko była czymś szczerze zdziwiona, miała zwyczaj mówić: z szeroko otwartymi oczyma ”I po co próbowały myśleć? Teraz dupa się dowiedziała i ożyła”. Albert Einstein powiedział, że tancerze są atletami Pana Boga. Cóż, Stwórcy – przynajmniej w tym czasie – w Sejmie nie było!
Aby dojść do równowagi – po sejmowych ekscesach feministek – należy przez pół dnia oglądać występ gdyńskich cheerleaderek.