Kto zna Katarzynę Kotulę, sekretarz stanu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów od kompletnie niczego ważnego? Sądzę, że nawet premier Tusk zastanawia się nad tym, w jakim celu ta kobieta kręci się po korytarzach. Ale skoro już chodzi, to widocznie musi być komuś potrzebna! O sekretarce stało się głośno, gdy w Sejmie wraz z innymi feministkami popróbowała zatańczyć coś, przeciwko czemuś, ku zgryzocie ludzi miłujących piękno i harmonię. Zastanawiałem się nawet czy tego filmiku („tańca”) nie puścić raz jeszcze, tu i teraz, ale przecież są gdzieś granice przyzwoitości, a i ludzie zasługują na miłosierdzie. Kto chce, może odszukać w internecie, ale – uczciwie ostrzegam – tego nie da się tak łatwo odzobaczyć!!! Cóż, zawsze będzie można umiejscowić na osi czasu początek choroby alkoholowej.
Ostatnio panią sekretarkę zapytano o autora hymnu polskiego (jakie podłe pytania potrafią zadawać dziennikarze!). Są takie chwile w życiu każdego narodu, które można śmiało nazwać historycznymi. Nie dlatego, że wydarzyło się coś wielkiego — lecz właśnie dlatego, że wydarzyło się coś małego, wręcz takiego cipciusieńkiego. „Kto napisał słowa hymnu naszego państwa?” – prawda, że pytanie niezwykle podchwytliwe? Odpowiedź p. Kotuli spowodowała, że szczęka opadła po pas: „Ktoś na „W” – powiedziała p. Kotula, a więc udzieliła odpowiedzi prawie że prawidłowej. „Jezu, teraz… W — zaczęła odpowiadać polityczka. Dziennikarz potwierdził, że nazwisko to zaczyna się na „W”, przypomniał także, że imię autora hymnu to Józef. „Ja wiem, że Józef, bo mój tata ma na imię Józef i mój teść ma na imię Józef — odpowiedziała Kotula. — Chcę powiedzieć Wysocki, a w ogóle w głowie mam nazwisko dziennikarza, nie powiem go głośno, bo idę do niego na wywiad i on mi brzęczy po prostu, więc w głowie gdzieś Wyspiański, Wysocki i tak idzie” — dodała po chwili zamyślenia.
Dziennikarz nie zaproponował ani telefonu do przyjaciela, ani zmiany pytania na inne (jeszcze trudniejsze) lub chociaż 50/50! Ale – należy przyznać, że była blisko, bo mogła powiedzieć, że Chopin albo Sienkiewicz?” To już nie ignorancja, to performance.
Skoro sekretarka nie zna autora hymnu, może to tylko kwestia nowej strategii rządowej na kolejne dwa lata! Zapewne Donald Tusk uznał, że wiedza historyczna jest zbyt przeszłościowa, że teraz liczy się innowacyjność: nowe pomysły, nowe nazwiska, może nawet nowy hymn? Bo stary, wiadomo, napisał ktoś nie z KO.
W epoce, kiedy każdy może zostać ekspertem od wszystkiego po jednej książce (nawet nie przeczytanej, ale ważne, że zakupionej) głupota nie tylko na stałe weszła do salonów — ona się tam rozsiadła, nalała sobie kawę i zaczęła udzielać rad.
I na koniec wracam z pytaniem: od czego ekspertem jest p. Kotula? Z boku żona mi podpowiada, że od kręcenia wałków na głowie. I to mi się zaczyna jakoś spinać!
Kotula vs hymn Polski.
— Mati (@FremdenlegionPL) October 13, 2025
Nie wierzę. pic.twitter.com/mJRnhaco1V