Muszę przyznać się do błędu – „od zawsze myślałem”, że niemiecka polityka jest ułożona, długofalowa, przewidywalna i korzystna – oczywiście dla Niemiec. „Od zawsze” skończyło się, gdy na niemieckiej scenie pojawiła się ona – Angela Merkel, kanclerz(ka) Niemiec, przedstawicielka tamtejszej „chadecji” – cokolwiek to dzisiaj znaczy, pani na europejskim salonie, mentorka naszego ukochanego Donalda, który publicznie całował Niemrę po rękach. Aż nadszedł pamiętny 31 sierpnia 2015, kiedy to p. Merkel – w wyniku kryzysu nachodźczego – powiedziała słowa, które wstrząsnęły i zamieszały w moim ogłądzie niemieckiej polityki: „Powiem zupełnie jasno: Niemcy są silnym krajem. Kierować się musimy następującą zasadą: Poradziliśmy sobie już z wieloma trudnymi sprawami — poradzimy sobie i z tym! Damy radę! A tam, gdzie coś stoi nam na przeszkodzie, trzeba to przezwyciężyć, trzeba nad tym pracować” – powiedziała wówczas Angela. Pomyślałem sobie: porąbało ba…, znaczy się niemiecką kobietę o nienachalnej urodzie, ale nie mój cyrk, nie moje małpy (przy czym słowo „małpy” w żaden sposób nie odnosi się do nachodźców). Potrzebują nad Renem „inżynierów” i „lekarzy”, to mają prawo przyjmować ich z otwartymi rękoma skolko tylko dusza zapragnie. A nawet o jednego więcej. Do mojego pustego dzbana nie doszło, że elektorat z Jagodna wybierze na premiera Donalda Tuska, a ten zechce implementować rzeczonych „inżynierów” i „lekarzy” do kraju nad Wisłą. Co z tego będzie – zobaczymy, bo kibice mówią, że u takich „lekarzy” leczyć się nie będą, a Polska nie jest krajem, gdzie przyjmą się szałasy, więc i „inżynierowie” będą musieli reemigrować do swoich rodzimych krajów.
Teraz Angela Merkel zasugerowała, że Polska i kraje bałtyckie są współwinne rosyjskiej agresji na Ukrainę. Była kanclerz mówiła m.in. o polityce wobec Rosji i porozumieniu mińskim z 2015 r. Przekonywała, że umowa zawarta w stolicy Białorusi pozwoliła Ukrainie zyskać kilka lat na przygotowanie się do nowej wojny. Ani słowem nie pisnęła o Nord Stream. Nawet powieka jej nie drgnęła. W latach 2012-2021 Gazprom (czytaj rosyjski budżet) uzyskał przychodu ok. 100 mld. euro! W tym miejscu rosyjska armia serdecznie dziękuje Angeli Merkel za wszystko co dla niej zrobiła, będąc niemieckim(ką) kanclerzem. Więcej takich polityków, a Europa z całą pewnością stanie na krawędzi konfliktu. Czy dziwię się p. Merkel, że wygaduje głupoty, jak Piekarski (zamachowiec na króla, który na torturach mówił kompletnie od rzeczy) na mękach? Nie. Pani Merkel broni swojej historii, swoich decyzji, swoich wyborów. I ma do tego pełne prawo. My – komentatorzy – mamy natomiast nie tylko prawo, ale i obowiązek zderzyć słowa p. Merkel z faktami. I po tej kolizji uroda p. Merkel jest jeszcze mniej nachalna.
Warto na koniec przypomnieć, że cała dzisiejsza opozycja ostrzegała Berlin przed polityką resetu i budową Nord Stream’u. Żeby było śmieszniej, to obecny szef MSZ – Radosław Sikorski mówił o tym projekcie nie inaczej, jak o (uwaga, uwaga) nowym Pakcie Ribbentrop – Mołotow. Czym różnił się od niezwykle „przenikliwego” Rafała „Bonżur” Trzaskowskiego, który uważał, że to „zwykły projekt biznesowy”. Ale żeby zbytnio nie cukrzyć p. ministrowi od spraw zagranicznych warto również przypomnieć, że na łamach „Liberte” w 2021 pisał: „Błąd popełnił pierwszy rząd PiS z lat 2005-07, który nie zdecydował się na dołączenie do projektu, gdy stało się jasne, że nie potrafimy go zatrzymać. Już w 2015 roku zwracałem uwagę, że mogliśmy uzyskać odnogę rurociągu po naszym terytorium”. I teraz zagwozdka, co to jest „odnoga” i czy owa „odnoga” zatrzymałaby przepływ gazu, gdyby Warszawa zechciała przekręcić wajchę? Pytania nigdy nie są głupie, odpowiedzi…a i owszem – mawiał kolega dziennikarz.
Teraz już wiemy, że za wszystkie nieszczęścia Europy odpowiadają Polacy, że nie wspomnę o siedmiu plagach, które zostały rzucone na Egipcjan! Przez kogo zostały rzucone? Przez Polaków, a Stary Testament został oczywiście sfałszowany!