Gotowi? Start! 2024: Rok Polskich Olimpijczyków

    Date:

    Będzie pięknie. Paryż stanie na wysokości zadania. Francja stanie na wysokości zadania. Cały świat stanie na wysokości zadania. 26 lipca 2024 r. rozpoczną się XXXIII Igrzyska Olimpijskie. Uroczystość otwarcia – na wodach Sekwany – oczaruje. 10,5 tysiąca sportowców zadba o emocje na stadionach. Branża turystyczna zadba o potrzeby poza stadionami. Policjanci będą czuwać dzień i noc nad bezpieczeństwem mieszkańców i przyjezdnych. Na trybunach zasiądą politycy z minami takimi, jakby obca im była nienawiść. Media społecznościowe rozgrzeją do czerwoności sportowe emocje. Jan Kowalski będzie buszował po kanałach w poszukiwaniu ulubionych dyscyplin. Trzymanie kciuków „za naszych” połączy ludzi ponad podziałami. Być może padną kolejne rekordy, które zweryfikują myślenie o granicach fizycznych możliwości człowieka. Jednym słowem: do 11 sierpnia Paryż nie zaśnie. A wraz z nim – cały świat. Bajka! No, prawie…

    Nie, nie przemawia przeze mnie zgryźliwość tylko… tęsknota. Za tym co ważne, piękne i prawdziwe. A skoro obchodzimy Rok Polskich Olimpijczyków to pozwolisz, Czytelniku, że podzielę się swoimi olimpijskimi tęsknotami za tym, co było i już może nigdy nie wróci.

    To, co ważne

    Hajos
    Alfréd Hajós jest jednym z dwóch ludzi, którzy otrzymali medale olimpijskie równocześnie za osiągnięcia sportowe i artystyczne.

    Sto lat temu nasi sportowcy przywieźli dwa medale: pierwsze w historii polskiego olimpizmu. We wcześniejszych igrzyskach, od 1896 r., nasi reprezentanci brać udziału nie mogli, bo nie mieliśmy swojego państwa. Ale w 1920 r. Polska na mapie już była i zaproszenie na igrzyska do Antwerpii otrzymała. Ba, nawet rozpoczęto przygotowania i zebrano fundusze. Na zawody jednak nikt nie pojechał – trwała wojna z bolszewikami. Fundusze przesunięto na potrzeby wojska a sportowcy udali się na front. Oczywiście wolimy, by młodzi kopali piłkę a nie biegali z karabinami. Ale chyba są sprawy ważne – i ważniejsze? Czy udział w prestiżowym wydarzeniu sportowym jest ważniejszy od obrony własnego kraju w obliczu śmiertelnego zagrożenia? Przecież sport – to też szkoła patriotyzmu!

    To, co piękne

    Prawie nikt nie wie, że choć przybywa dyscyplin i konkurencji – z pewnej ich grupy definitywnie zrezygnowano raz na zawsze. Chodzi o Olimpijskie Konkursy Sztuki i Literatury. Towarzyszyły sportowej rywalizacji od 1912 do 1948 r. Polacy siedem razy stawali na podium, m.in. dzięki poecie K. Wierzyńskiemu. Swoim fenomenalnym utworem Nurmi zdołał uciszyć rozszalałe trybuny, które w napięciu czekały na pointę jego wiersza. A on przenosił zasłuchanych daleko, w głąb dziejów, do ojczyzny Olimpiady i przypominał, że aktywność fizyczna i artystyczna są sobie bliższe, niż my dzisiaj jesteśmy skłonni pamiętać.

    To, co prawdziwe

    Ideę sportowej rywalizacji zawdzięczamy starożytnym. Ale realizujemy ją po swojemu. Trudno, by było inaczej. Tamci rozdzielali zawody kobiet i mężczyzn (płeć piękna miała igrzyska herajskie). Antyczni znali tylko sporty letnie, my konkurujemy od 1924 roku również w osobnych, zimowych olimpiadach. Tam przyznawano tylko pierwsze miejsce, współcześni cieszą się też ze srebra i z brązu. Wspaniałą zdobyczą są paraolimpiady – wtedy startowali wyłącznie pełnosprawni. W Grecji miejsce igrzysk było stałe, obecnie są to różne miejsca na ziemi. Wtedy walczono pięć dni w kilku indywidualnych dyscyplinach, dziś znacznie dłużej, w wielu, również grupowych.

    Ale żal tego, o czym poprawność polityczna nie pozwala myśleć i mówić: duchowego wymiaru igrzysk. Oczywiście, Grecy mieli wspólnych bogów. Ludzkość dziś dzielą religie i wyznania – bariera trudna do przeskoczenia. Ale ponieważ pustka nie istnieje, trzeba czymś wypełnić miejsce po religijnym aspekcie igrzysk. Wypełniono fatalnie: ideologiczną papką, zmuszaniem do wykonywania pewnych gestów i noszenia symboli, z którymi nie wszyscy sportowcy i kibice chcą się identyfikować.

    Nikt nie tęskni za kultem Zeusa i Hery. Ale wszyscy tęsknią za tym, co starożytnym się udawało, a nam nie: by choć na czas sportowych zmagań ustały wojny i zapanował pokój. Niemożliwe? Niechaj w Roku Polskich  Olimpijczyków i roku Olimpiady wolno nam będzie chociaż głęboko tęsknić – i pięknie marzyć!

    https://twitter.com/Olympics/status/1816385310940389811
    Karolina Maria Paprocka
    Karolina Maria Paprocka
    karolinamariapaprocka@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Kto Bohater – a kto zdrajca? Sierpień 1980

    Sierpień ’80 – fala strajków, która odmieniła Polskę. Narodziny „Solidarności” stały się symbolem jedności i odwagi narodu, gotowego upomnieć się o wolność i godne życie.

    „Nasi chłopcy”? Nasza rodzinna prawda o wojnie i zdradzie pamięci

    Wystawa „Nasi chłopcy” w Gdańsku, pokazująca służbę Pomorzan w Wehrmachcie, boli nas osobiście — bo opowieść rodziny mojej żony to tragedia wyborów, walki i cierpienia pod okupacją, których wystawa nie szanuje.

    Powstanie Warszawskie 1944 – początek walki o wolność

    1 sierpnia 1944 wybucha Powstanie Warszawskie. O 17.00 do walki staje 30 tys. żołnierzy AK. Słabo uzbrojeni, wspierani przez ludność cywilną, podejmują 63 dni walki o wolność.

    Powstanie Warszawskie – hołd dla bohaterów i pytania bez odpowiedzi

    Powstanie Warszawskie do dziś budzi emocje. Bohaterstwo miesza się z pytaniami o sens. Czy wszystko musiało się wydarzyć właśnie tak?