Trzy nazwiska, jedna twarz i życiorys pęknięty na pół. 135. rocznica urodzin Zofii Kossak – Szczuckiej Szatkowskiej

    Date:

    Druga dekada XX wieku. Kilkunastoletni chłopak dostaje do ręki książkę Zofii Kossak Ku swoim. Nie jest nią zainteresowany, ale pewnego dnia zaczyna… Po kilku stronach na twarzy pojawia się rumieniec. I  nie przerwie czytania, dopóki nie skończy…

    Kim jest autorka powieści? Czym były kiedyś, a czym są dziś jej dzieła? Dlaczego ciągle pozwalamy na powielanie dotyczących jej stereotypów? I co znalazł w lekturze sprzed lat współczesny nastolatek?

    „Na początku był raj” – tak mogłoby brzmieć pierwsze zdanie życiorysu Kossakówny. Raj – nie dlatego, że życie rodziny pozbawione było trosk i problemów, nie dlatego, że niczego im nie brakowało… Owszem, brakowało: przede wszystkim wolności ukochanej Ojczyzny. Ale mimo wszystko raj – w porównaniu z tym, co potem nastąpiło. Urodzona na Lubelszczyźnie, po okresie studiów malarskich na europejskich uczelniach wyszła w wieku dwudziestu sześciu lat za mąż i przeniosła się na Wołyń. To tam ugruntują się w jej wrażliwej duszy wartości, o które zawalczy całym życiem. I to tam stanie oko w oko ze złem w czystej postaci, które zniszczy ów raj. Mowa oczywiście o bolszewickiej ideologii i krwawej rewolucji.

    Zofia Kossak uciekła z piekła sowieckiego, ale odtąd już nic nie było takie, jak wcześniej. Po śmierci męża wyjdzie ponownie za mąż, przeżyje śmierć syna z pierwszego małżeństwa, Juliusza Szczuckiego, narodziny dwójki kolejnych dzieci, swój pisarski debiut i prawdziwy rozkwit twórczości. Zamieszka w Górkach Wielkich, w miejscu niezwykle pięknym, które jednak nie ugasi tęsknoty za „swoim miejscem na ziemi”, miejscem utraconym, małą ojczyzną…

    To tu zastanie ją II wojna światowa.

    Zofia Kossak, primo voto Szczucka secundo voto Szatkowska, jest w oczach wielu przede wszystkim łączona z bohaterską działalnością w czasie okupacji hitlerowskiej. Nawet ci, którzy nigdy nie mieli w ręce żadnej z jaj powieści, słyszeli o Żegocie, jedynej takiej organizacji w Europie, której była współorganizatorką. Za swoją działalność zostanie aresztowana, będzie więźniarką KL Auschwitz, potem trafi na Pawiak, gdzie zapadnie wyrok dwukrotnej kary śmierci. Uratowana dzięki staraniom władz podziemnych, weźmie udział w Powstaniu Warszawskim. W obozie jednak zginie jej drugi syn, Tadeusz Szczucki. Po wojnie zostanie zmuszona do emigracji – o tragizmie sytuacji świadczyć może fakt, że bezpośrednio za granicę poleca jej wyjechać komunista żydowskiego pochodzenia, którego rodzinę chwilę wcześniej artystka ratowała od śmierci… Do Polski wróci, kiedy tylko będzie wolno, w roku 1957. Umrze jedenaście lat później.

    „Od raju poprzez dwa piekła, piekło bolszewizmu i hitleryzmu” – tak można podsumować bagaż życiowych doświadczeń pisarki. Nie na tym jednak polega jej wyjątkowość, że urodziła się w ciekawej rodzinie i żyła w dramatycznych czasach. Jej wyjątkowość polega na tym, co zrobiła ze swym pochodzeniem – i jak zachowała się wobec tego, co przyniosło jej życie.

    Kochała Kresy. Miłością namiętną, pełną pasji i oddania. Wszystko jej było tam bliskie: dzika przyroda, krajobraz i życie ziemiańskich dworów. Jak bardzo musiało boleć, gdy opuszczała na zawsze tamten świat, zdeptany przez bolszewicką dzicz. I jak łatwo, w bólu, mogła przekroczyć granicę, za którą jest nienawiść nie tylko do ideologii, ale też jej piewców. Tej granicy jednak nie przekroczyła. Być może dzięki wierności Kościołowi, który mówi o nienawiści do grzechów, ale miłości do grzesznika…

    Powieść Ku swoim jest jednym z mniej znanych utworów pisarki. Na szczęście, jakiś czas temu wznowiono wydanie tego wybitnego dzieła. Dzięki temu możemy poznać dzieje rodziny Turskich, w których nie brakuje akcentów autobiograficznych, pozwolić, by porwała nas wartka fabuła, i delektować opisami dalekiej, a równocześnie dziwnie bliskiej przyrody polskich Kresów.

    I tak dochodzimy do clou tematu. Bohaterowie książki Zofii Kossak Ku swoim opuszczają rodzinne strony, ponieważ są sprawy ważne – i ważniejsze. Ważniejsze, niż przywiązanie do starej opiekunki, przyjaciela z dzieciństwa, charyzmatycznej nauczycielki, niż przyzwyczajenie i porządek codzienności. Jest coś, za co warto narażać siebie, a nawet własne dzieci. Co takiego…? Trzeba sięgnąć po książkę. I przeczytać.

    Lektura dobiegła końca. Nastolatek nic nie powiedział. Są sprawy, które można omawiać. I takie, które roztrząsa się tylko głęboko w sercu…

    Karolina Maria Paprocka
    Karolina Maria Paprocka
    karolinamariapaprocka@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Z Poniedziałku na wtorek Gdzie wyjedzie znany aktor?

    Jacek Poniedziałek, aktor, rozważa wyjazd z Polski po wyborach. Krytykuje konserwatywną ojczyznę, ale czy to naprawdę postęp? Refleksje o Polsce i jej przyszłości.

    Starszy pan i młoda dziewczyna, czyli bardzo osobiste spotkanie

    W ogrodzie Rymkiewicza bzy kwitną obłąkane, koty piszą wiersze, a Bóg błąka się po śmietniskach. Poezja – jak życie – dziwi do bólu. I zostaje, nawet gdy odejdzie poeta.

    Gustaw Herling-Grudziński – pielgrzym do wolności

    Pisarz, więzień łagrów i żołnierz Andersa, w „Innym świecie” opisał totalitaryzm. Jego głos o moralności i wolności jest dziś nadal ważny i ponadczasowy.

    Uwaga: Elyta! Język kultury i tolerancji

    Małgorzata Prokop, była gwiazda mediów i działaczka lewicy, pluje jadem w sieci. „Miłośniczka sztuki” pokazała, że wykształcenie nie chroni przed chamstwem i pogardą.