15 lipca będziemy obchodzić kolejną rocznicę bitwy pod Grunwaldem. 615 lat temu na polach nieopodal wsi Grunwald i Tannenberg rozegrała się jedna z największych bitew średniowiecza, w dziejach Polski uznawana za jedną z najważniejszych i decydujących o jej dalszym losie. Siły Zakonu Krzyżackiego i jego sojuszników, dowodzone przez wielkiego mistrza Ulryka von Jungingena, zostały w niej rozgromione przez wojska polsko-litewskie, na których czele stał król Polski Władysław Jagiełło. Grunwaldzka klęska złamała potęgę militarną Zakonu, wpędziła państwo krzyżackie w kryzys, którego ostatecznym rezultatem będzie jego upadek w 1525 roku.
Wielka wojna Polski i Litwy z Zakonem Krzyżackim z lat 1409-1411 była nieuchronna i wynikała z geopolitycznych oraz gospodarczych uwarunkowań. Była też w jakimś sensie starciem kulturowym. Początkowo Zakon Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego był sojusznikiem księcia Mazowsza Konrada. Podzielona na dzielnice Polska była w tym okresie (1138-1320) słaba, traciła ziemie na rzecz Brandenburgii, Czech i Cesarstwa Niemieckiego, była też najeżdżana przez Prusów, Litwinów i Mongołów. Książę Konrad Mazowiecki sprowadził niemiecki zakon rycerski, powstały w okresie krucjat, w celu ochrony pogranicza i nawracania pogańskich Prusów. W 1226 roku nadał Krzyżakom ziemię chełmińską w lenno i miał mieć udział w podziale ziem zdobywanych na Prusach. Krzyżacy dość szybko wyemancypowali się spod zwierzchności Konrada oddając się w podległość papieżowi i cesarzowi, co w praktyce dawało im zupełną autonomię. Choć rycerzy zakonnych było niewielu, to wykorzystując swoją przewagę cywilizacyjną, organizując krucjaty z udziałem rycerzy świeckich (także z Polski) i sprowadzając 150 tysięcy osadników z Niemiec, zdołali oni w 50 lat podbić i skolonizować obszar Prus. Krzyżacka ekspansja, połączona z przymusową chrystianizacją, wywołała desperacki opór Prusów (trzy przegrane powstania, ostatnie 1283 r.). Ci z nich, którzy nie zginęli – albo uciekli, albo ulegli asymilacji do kultury niemieckiej.
W 1237 roku Zakon Krzyżacki połączył się organizacyjnie z powstałym w 1202 roku w Rydze Zakonem Kawalerów Mieczowych. Fuzja ta spowodowała, że po podboju ziem Prusów Krzyżacy rozpoczęli ekspansję na ziemie kolejnych bałtyckich plemion, Jaćwingów i Litwinów. Jej celem było połączenie państwa zakonnego w Prusach z enklawą w Inflantach (współczesna Łotwa i Estonia), co wywołało długotrwałe walki z Litwinami. Plemię to, jako jedyne z Bałtów, zdołało wytworzyć własną organizację państwową, a nawet wyjść poza tereny etniczne i wykorzystując podział dzielnicowy Rusi i jej uzależnienie od słabnących w XIV wieku Mongołów, przejąć kontrolę nad rozległymi obszarami. Prócz Litwy i Żmudzi (do której przejęcia dążyli Krzyżacy) Wielkie Księstwo Litewskie obejmowało ziemie współczesnej Białorusi, Ukrainy i zachodniej Rosji. Wykorzystanie tego potencjału pozwalało litewskim władcom, mimo cywilizacyjnego zapóźnienia, skutecznie bronić się przed krzyżacką ekspansją. Krzyżacy, podobnie jak w przypadku Prusów, swój imperializm motywowali chęcią nawrócenia Litwinów na chrześcijaństwo.
Jeśli chodzi o relacje Krzyżaków z polskimi książętami dzielnicowymi, to po okresie względnej symbiozy w XIII w. – mimo przejęcia ziemi chełmińskiej – pogorszyły się one w następnym stuleciu. Proces jednoczenia ziem polskich po rozbiciu dzielnicowym realizowany przez ostatnich Piastów oznaczał zahamowanie brandenburskiej ekspansji na wschód. W 1308 Brandenburczycy dokonali najazdu na Pomorze dążąc do zdobycia Gdańska. Za zgodą księcia Władysława Łokietka, który nie mógł przyjść z odsieczą, poproszono o pomoc Krzyżaków. Wyparli oni Brandenburczyków, lecz nie otrzymawszy spodziewanego wynagrodzenia sami zajęli Gdańsk, zabijając część jego polskich mieszkańców (około 1000 osób), a następnie resztę Pomorza Gdańskiego. Procesy sądowe, które Krzyżakom wytoczył Łokietek (1321) a później Kazimierz Wielki (1339), mimo przyznania racji Polsce, nie spowodowały oddania Pomorza, bo Krzyżacy odwołali się od wyroków i dzięki przychylności papieża i cesarza zatrzymali zdobycz. Zbrojna próba odzyskania utraconych ziem podjęta przez Łokietka w 1327 roku, mimo zwycięstwa pod Płowcami (1331), zakończyła się porażką i utratą Kujaw oraz ziemi dobrzyńskiej. Ponieważ Polska była zbyt słaba, by samodzielnie odzyskać Pomorze, miała też konflikt z Luksemburczykami o Śląsk i prawa do korony polskiej, Kazimierz Wielki uregulował oba spory układami. Pokój „wieczysty” z Krzyżakami podpisano w Kaliszu (1343). Na jego mocy Zakon zatrzymał Pomorze Gdańskie, ziemię chełmińską i michałowską, lecz oddał Kujawy i ziemię dobrzyńską a polski król zachował tytuł „Pana i dziedzica Pomorza” uznanego za „wieczystą jałmużnę dla Krzyżaków”. Taka formuła stwarzała przesłanki do rewindykacji tych ziem w przyszłości.
Zmiana sytuacji nastąpiła w drugiej połowie XIV wieku, kiedy po śmierci Kazimierza Wielkiego w 1370 roku, na tronie polskim zasiadła dynastia Andegawenów, najpierw w osobie Ludwika Węgierskiego (1370-1382) a potem jego córki Jadwigi Świętej (1384-1399). W roku 1385 panowie małopolscy, szukający kandydata na męża dla Jadwigi, zawarli w Krewie porozumienie z pogańskim władcą Litwy Jagiełłą. Litwini byli wówczas ostatnim pogańskim ludem w Europie a zamieszkała przez nich Żmudź rozdzielała posiadłości krzyżackie w Prusach i Inflantach. Zakon, dążąc do połączenia obu terytoriów, miał znakomity moralno-religijny pretekst do podboju, pod płaszczykiem troski o zbawienie Litwinów. Warunki polsko-litewskiej umowy w Krewie wytrącały Krzyżakom ten argument, ponieważ Jagiełło deklarował dobrowolne przyjęcie chrztu wraz z poddanymi z rąk polskich misjonarzy. Ponadto książę, w zamian za polski tron, zobowiązywał się do poślubienia Jadwigi, przyłączenia Litwy do Polski i odzyskania utraconych przez nią ziem. Ten ostatni punkt był dla Krzyżaków bardzo niebezpieczny. Unia w Krewie, której spoiwem było wspólne dla Polski i Litwy krzyżackie zagrożenie, sprawiła że oba państwa, które w pojedynkę nie mogły pokonać Zakonu, jako wspólnota mogły być dla niego groźne. Spowodowała również, że misja Zakonu stanęła pod znakiem zapytania.
Krzyżacy szybko to pojęli, dlatego też z jednej strony popierali litewski separatyzm, którego rzecznikiem był stryjeczny brat Jagiełły – Witold, a z drugiej kwestionowali prawdziwość nawrócenia się Litwinów na chrześcijaństwo. Pierwsze działanie doprowadziło do konfliktu między kuzynami i przekazania przez Witolda Żmudzi Krzyżakom w 1398 r. Drugie wywołało czarny pijar, którego ofiarą obok Litwinów padli też Polacy, jako wspólnicy uwiarygodniający fałszywych litewskich chrześcijan. Jego ofiarami – także w sensie dosłownym, na grunwaldzkim polu – stali się też ówcześni pożyteczni idioci, czyli świeccy rycerze z Zachodu, którzy skuszeni krzyżacką propagandą wyruszyli na wschód, by jako krzyżowcy tępić pogan i zyskać zbawienie, a przy okazji zdobyć łupy i przeżyć twardą męską przygodę. I choć wielki mistrz Zakonu był gościem na weselu Jadwigi z Jagiełłą w 1386 roku, to już wówczas obie strony miały świadomość, że wojna jest nieuchronna. Dla rozwoju gospodarczego Polski nieodzowne było odzyskanie Pomorza i odblokowanie najważniejszej arterii handlowo komunikacyjnej, czyli Wisły. Utrzymanie integralności Wielkiego Księstwa Litewskiego, którego 90 % stanowiły ziemie ruskie i prawosławni poddani, nie byłoby możliwa po utracie Żmudzi. Dla Zakonu racja jego istnienia i możliwości dalszej ekspansji czyniły wojnę geopolityczną koniecznością, zwłaszcza że jako swoista ekspozytura Zachodu, mógł liczyć na poparcie jego głównych ośrodków, papiestwa i cesarstwa.
Spektakularny sukces chrystianizacyjny na Litwie, którego dosłownie „chrzestną matką” była królowa Jadwiga (nieprzypadkowo kanonizowana) i jej chrześcijańskie podejście do sprawowania władzy tonowały do jej śmierci w 1399 stosunki z Zakonem. Ich zmiana na bardziej napięte wynikała z objęcia funkcji Wielkiego Mistrza przez Ulryka von Jungingena, który był politykiem z kategorii „jastrzębi” i usamodzielnieniem się Jagiełły, który przestał być „królem – małżonkiem”. Roszczenia Krzyżaków dotyczące Drezdenka i wybuch w 1409 roku na Żmudzi kolejnego antykrzyżackiego powstania, któremu Litwa i Polska udzieliły pomocy, sprawił, że obie strony wypowiedziały sobie wojnę. Krzyżacy uderzyli jako pierwsi i zajęli ziemię dobrzyńską oraz zaatakowali Mazowsze i Kujawy. Litwini tymczasem odbili Żmudź. W okresie jesienno-zimowym działania wojenne tradycyjnie zamarły a obie strony skoncentrowały się na pozyskiwaniu sojuszników i gromadzeniu zasobów. Latem 1410 wojska polskie po połączeniu z litewsko-ruskimi wkroczyły na terytorium wroga. Krzyżacy, pełni charakterystycznej dla części Niemców buty i nie mający dotąd wielkiego respektu przed Polakami a zwłaszcza Litwinami, zostali tym manewrem nieco zaskoczeni. Nie na tyle jednak, by Wielki Mistrz nie zdecydował się wydać walnej bitwy napastnikom. Starcie okazało się sądem Bożym, wykazującym czy lepszymi chrześcijanami są pełni teutońskiej pychy Krzyżacy, których Zakon, mimo szczytnego patronatu Najświętszej Marii Panny, dopuszczał się oszustw i przemocy w imię Ewangelii, zaboru mienia i ziemi a nawet czystek etnicznych, czy Polacy, którzy pokojowo nawrócili Litwinów i okazali się wkrótce (Paweł Włodkowic na soborze w Konstancji) prekursorami tolerancji religijnej.
Nie wdając się w szczegóły bitwy, mistrzowsko rozegranej przez Jagiełłę w aspekcie zarówno militarnym jak i propagandowym, nie sposób nie odnotować kilku finezyjnych działań. Było to kilkugodzinne przetrzymanie Krzyżaków w pełnych zbrojach w piekącym lipcowym słońcu a własnych wojsk w cieniu drzew; wysłuchanie dwóch mszy i pasowanie (uważane za „ósmy sakrament”) kilkuset giermków na rycerzy, co obalało krzyżackie zarzuty o pozornej chrystianizacji króla; wyczekiwanie – jakoby w nadziei na pokojowe zażegnanie konfliktu – na krzyżackich parlamentariuszy i pełne pokory przyjęcie ich obraźliwych słów i nagich mieczy, jakże kontrastujące z butą posłów, pokazujące, kto lepiej przyswoił sobie nauki Mistrza z Nazaretu; dowodzenie ze wzgórza, co znakomicie zwiększyło świadomość sytuacyjną polskiego dowództwa; rozpoznanie bojem, poprzez uderzenie najpierw słabszym litewskim prawym skrzydłem a dopiero później użycie głównych sił polskich na lewym skrzydle; zachowanie odwodów do decydującego uderzenia.
Po doznanym pogromie, w którym stracił głównego wodza, starszyznę i reputację niepokonanego, Zakon Krzyżacki już się nie podniósł. Wprawdzie niedobitkom krzyżackim udało się uciec do Malborka i wytrzymać polskie oblężenie, ale zakonni rycerze ponieśli jeszcze klęskę pod Koronowem, a wojska polskie zajęły większość pomorskich miast. Zawarty w lutym 1411 roku I pokój toruński nie odzwierciedlał rozmiarów zwycięstwa. Na jego mocy Polska nadal nie odzyskała Pomorza, a tylko ziemię dobrzyńską. Za to Litwa ostatecznie odzyskała Żmudź a Zakon musiał zrezygnować z zamiaru połączenia Prus z Inflantami. Krzyżacy musieli również zapłacić wielkie sumy za wykup jeńców i wycofanie polskich wojsk ze swego terytorium, co nadwyrężyło ich finanse. Najważniejszym skutkiem grunwaldzkiego zwycięstwa było bezpowrotne przetrącenie Krzyżakom kręgosłupa militarnego i politycznego.
Specjalnie dla czytelników M24: Longin Finster, historyk
* tytuły pochodzą od redakcji M24