Jacek Poniedziałek, aktor (chyba nawet niezły) opuszcza Polskę. Jak na razie tylko zamierza, ale może targnąć się na ten krok…Pan Jacek ma już dość życia w Polsce, a to wszystko przez wyniki ostatnich wyborów prezydenckich. Jak zapowiedział, stworzy „nowy dom poza naszą niereformowalną ojczyzną”. Ze słów p. Jacka wynurza się żal i smutek, że oto my – konserwatywni Polacy (ale przecież nie wszyscy) – nie jesteśmy w stanie zrozumieć postępu, że go nie akceptujemy, że nieustannie „jesteśmy tacy mali” – jak mawia inny aktor progresywny Daniel Olbrychski (wielki aktor) i zwyczajnie nie dorośliśmy do etapu. Hmm, a może to pan pędzi gdzieś na oślep, ale czy kierunek, w którym pan zmierza, to akurat krok do przodu? „Kotły elektryczne w piekle to też postęp” – mawiał ks. Antoni w filmie U Pana Boga za piecem”.
6 sierpnia p. Jacek Poniedziałek świętował swoje 60. urodziny. Data ta zbiegła się z zaprzysiężeniem Karola Nawrockiego na Prezydenta RP, a więc dzień ten upłynął mu pod znakiem refleksji i przemyśleń. Jak podkreślił we wpisie na Instagramie, jubileusz skłonił go do zastanowienia się, jak chce wykorzystać czas, który jeszcze przed nim. Aktor doszedł do wniosku, że powinien w całości wycofać się z życia społecznego w Polsce i przyznał, że wynik ostatnich wyborów ostatecznie odebrał mu wiarę w możliwość głębszych zmian w kraju.
Pan Poniedziałek hamletyzuje, a jako aktor ma ku temu szczególne predyspozycje. Zresztą mamy do czynienia z jakąś powszechną „chorobą” wśród aktorów i celebrytów, że gdy tylko wybory wygrywa kandydat konserwatywny lub formacja prawicowa, to oni – od razu –składają oświadczenia, że się pakują i opuszczają „ten kraj”. Byle dalej, byleby nie oddychać tym zatrutym powietrzem, nie patrzeć na te zacofane, a niereformowalne mordy. Większości, zaraz po złożeniu takiego oświadczenia, nie przechodzi nawet do fazy pakowania walizek. I dalej nas „męczą” swoimi mądrościami, pouczają jak żyć, co powinniśmy akceptować a czego nie. Wszak wiedzą lepiej – tak przynajmniej im się zdaje.
Pan Jacek Poniedziałek jest zadeklarowanym homoseksualistą, o czym wielokrotnie opowiadał, miał swój coming out, rozdrapywał swe „rany” publicznie, a odważnie. Piszę o tym nie dlatego, iż uważam, że jest to informacja szczególnie ważna, bo mnie kompletnie nie interesuje z kim p. Poniedziałek spał, śpi lub zamierza się przespać (musiałem trochę poczytać, a łatwo nie było). Widocznie jednak dla p. Jacka to jest ważne, aby wykrzyczeć siebie innym i aby tacy ludzie jak ja dowiedzieli się o jego rozterkach. Nie – podkreślam to raz jeszcze – nie interesuje mnie to. Co mnie interesuje, to pańska opinia dotycząca nie „tego kraju”, a mojej Ojczyzny (przy czym warto zauważyć, że p. Poniedziałek użył pojęcia „ojczyzna”). Jestem zadowolony, że Polska jest „niereformowalna” na kopyto, na które – jak rozumiem – chciałby pan, aby była zreformowana. Już jeden postęp (PRL) przeżyłem i drugiego najzwyczajniej dożyć nie chcę.
A panu życzę jak najlepiej, gdziekolwiek pan ułoży sobie życie.