Operacja pt. rekonstrukcja rządu przeprowadzona przez premiera Tuska zaciekawia. Oto potężny liczebnie (nie mylić z: mocny intelektualnie) rząd miał być ZMNIEJSZONY bardzo, ale to bardzo!!! Do tego premier wystąpił w roli wodza konkwistadorów, co to rzuca oddział na podbój nieznanego mu, chyba pisowskiego imperium i w obawie, że oddział nie ruszy, niszczy okręty, aby oni nie mogli zwiać. A przy tym powiada, że ten jego oddział to „komandosi”?
W samej operacji nastąpiło przesunięcie mebli z jednego kąta rządowego pokoju w drugi, w jednym miejscu stoi też więcej mebli w innych mniej, kilkoro niby ministrów i ministreń przemianowano w pełnomocników od tego samego niepotrzebnego. Ale to nie wszystko.
Staremu/nowemu ministrowi, który pracowicie wykopał ogromną dziurę w budżecie i nadal ją poszerza premier dał jeszcze większe możliwości kopania.
I drugie – strasznie ważne dla funkcjonowania państwa utworzone wielkie ministerstwo (energetyka). Premier je powierzył świeżynce ludowej. Nie ma on wprawdzie żadnego doświadczenia i zdaje się wiedzy, o energetyce słyszał, bo po 13 grudnia jako podsekretarz stanu w ministerstwie od klimatu urzędował pod samą ministererą Hening-Kloska.
Mówi, że wie, zna i wyznaje się na tej tam energetyce.
Nad całą drużyną premier postawił Nad-nad-ministra, który całe towarzystwo ma kontrolować i do ataku popędzać.
Teraz wisienka na torcie – epokowa zmiana w sprawiedliwości, rzeźnika praw obywatelskich na komandosa z siekierą.
Premier bardzo liczy, że rzuci się on naprzód niczym słynny sołdat Matrosow, co to własnym ciałem zasłonił „nazistowski” karabin maszynowy pod Pskowem w 1943 r.
Ucieszył się tym bardzo pewien europoseł, co się Pegasusowi nie kłaniał radośnie oznajmiając, że:”minister Żurek nie bawi się w tańcu”. A jego partyjny kolega buszujący w sejmie tubylczym potwierdził, że do wycinki pisiorów zabiera się:”Waldemar 'dwarl’ [nie poprawiać, tak w oryginale] Żurek”.
Na Azteków padł strach!
* tytuł pochodzi od redakcji M24