Prezydent Nawrocki wylądował w Stanach Zjednoczonych. Uff, udało się! A wiemy z naszej zawiłej i dramatycznej historii, że nie jest to zadanie ani łatwe ani proste (patrz: Katastrofa Gibraltarska czy też katastrofa 10 kwietnia 2010 r.) Ale mamy to i cieszymy się. Niestety, administracja amerykańska wyłożyła przed naszym prezydentem czerwony dywan. Piszę „niestety”, bo to musi boleć – szczególnie naszego premiera jak i jego zastępcę, a zarazem ministra spraw zagranicznych. A przypominam jedynie, że gdy Donald Trump wyłożył na Alasce przed Putinem czerwone sukno, to nasze (jak najbardziej) obiektywne media głównego nurtu szeroko rozpisywały się o: przyjęciu z honorami (a fuj, a fuj) a całą ceremonię przywitania (oklaski) uznano za (za)daleko idące honory uczynione wobec zbrodniarza z Kremla. I tutaj akurat bym się zgodził z taką opinią. Nie wiem czy teraz oklaski były, ale dywan leżał na ziemi jak byk i trudno było go nie zauważyć. I co teraz? Wtedy (przyjęcie Putina) to był ważny szczegół podkreślający rangę i znacznie gościa. A teraz? A teraz trzeba będzie coś wymyślić, by Polacy przypadkiem nie myśleli, że ich prezydent jest jakiś ważny, bo naprawdę ważni… zostali w Warszawie oraz zawiadują pawlaczem w polskiej palcówce dyplomatycznej w Waszyngtonie (czytaj: kierownik Bogdan Klich).
Co teraz (a jesteśmy jeszcze przed spotkaniem) może zrobić obóz rządowy, aby zdyskredytować wizytę prezydenta Nawrockiego w USA? Ano, może szukać drzazgi w oku Karola Nawrockiego: tu stał, tam siedział, tu się podrapał a nie powinien i – tak w ogóle – jak on śmiał jechać do Waszyngtonu sam? A skoro pojechał sam, to wizyta zapewne towarzyska. Takie tam dyrdymały, które zostaną wyniesione do rangi niezwykle ważnych problemów i będą później omawiane przez ekspertów od spraw różnych. Jaka będzie ich opinia – wiemy, że krytyczna i – co istotne – niewiele warta. Sam też niewiele się po wizycie spodziewam, bo gdyby np. Amerykanie powiedzieli, że sfinansują nam 5 fabryk amunicji, a pożyczkę (bo oni nie dają za darmo) rozłożą na niskoprocentowe raty, to mamy sukces. Jednak, jak sądzę, Amerykanie (i nie tylko Amerykanie) wcale nie chcą, abyśmy sami produkowali amunicję, ale byśmy tę amunicji nabywali właśnie u nich.
Prezydent K. Nawrocki z honorami przywitany w USA przez Prezydenta D. Trumpa. To honor oddany wszystkim Polakom! pic.twitter.com/IqpELelgDn
— #Nawrocki2025 (@Nawrocki25) September 3, 2025
Wizyta jest ważna z punktu widzenia naszej polityki wewnętrznej, bo powoli przesuwa ciężar ośrodka władzy w stronę Dużego Pałacu, co oczywiście nie nastąpi tu i teraz. Jednak obóz konserwatywny jasno i wyraźnie sygnalizuje wszystkim ośrodkom decyzyjnym w Polsce, że nadchodzi czas na zmiany. Jedni już to zrozumieli, inni powoli łapią, że zasady gry się zmieniają, a jeszcze inni nic z tego nie rozumieją i nadal żyją chwilą – 13 grudnia 2023 r.
Dla prezydenta Trumpa ta wizyta będzie sukcesem, jeżeli dużo i drogo sprzeda Polsce. Dla prezydenta Nawrockiego jeżeli kupi mało i tanio. A całą resztę pieniędzy należy bezwzględnie zainwestować w polski przemysł zbrojeniowy, byśmy kiedyś (w przyszłości) nie musieli przyjmować postawy Ukraińców, którzy jeżdżą teraz po świecie i proszą: dej, dej!