Samozbiory, samozbiory i po samozbiorach. Rolnicy zadowoleni, bo ich wysiłek nie poszedł na marne (wprost nie zgnił na polach), odbiorcy, bo zakupili warzywa za przysłowiowe „Bóg zapłać” z pierwszej ręki, a więc kilkakrotnie mniej, niż w sklepie. No, może pośrednicy z sytuacji niezbyt radzi, bo przecież chcieli dobrze zarobić, ale nie zarobili. Nie jest to kompletny obraz sytuacji, bo za rogiem czai się największy złodziej…fiskus, którzy już ostrzy sobie kły na rolników. Samozbiory i darmowe rozdanie warzyw mają zostać objęte podatkiem VAT!!!
Resort finansów poinformował, że samozbiory mogą podlegać podatkowi VAT, nawet jeśli rolnik na tym nie zarobił. Jeśli rolnik jest czynnym podatnikiem, to nawet nieodpłatne rozdanie plonów może być potraktowane jako czynność opodatkowana, ponieważ stanowi „nieodpłatne przekazanie towarów należących do przedsiębiorstwa podatnika”. Podstawą opodatkowania ma być koszt wytworzenia tych produktów. W praktyce oznacza to, że rolnik, który oddał paprykę lub ziemniaki za darmo, musi zapłacić podatek od tego, co sam wcześniej wyprodukował.
Zapytano Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW), czy resort zamierza stanąć po stronie rolników i wystąpić do Ministerstwa Finansów o zaniechanie poboru podatku VAT od samozbiorów. Odpowiedź? Krótka i chłodna. Resort odesłał sprawę do Ministerstwa Finansów, podkreślając, że „organem właściwym w zakresie podatków jest Minister Finansów”. Na czele MRiRw stoi Staszek Krajewski z ZSL – że niby ludowiec z krwi i kości, a więc chce polskie rolnictwo szybko i bezboleśnie przerobić w Bacutilu na mączkę. Otóż z niego taki ludowiec, jak z koziej d…trąba! Zresztą kogo mają bronić chłopaki z ZSL, skoro na wsi poparcie dla tej formacji deklaruje 1 rolnik na 10? I ten jeden rolnik, to jakaś wyjątkowa niemota lub osoba rodzinnie powiązana ze strukturami ZSL, a więc ssąca z państwowego cyca. Dzisiaj ZSL znaczy na polskiej wsi, co prezydent Mościcki w II RP. Panowie pułkownicy ukuli sobie wówczas takie powiedzenie: A co znacy pan Ignacy (prezydent Mościcki)? I już sobie szybko opowiadali: „Pan Ignacy gówno znacy!”.
A fiskus? Ten zawsze znacy! Jak skarb państwa w potrzebie, to zawsze coś wymyśli. Gdyby święty Izydor Oracz (patron rolników) dziś orał, musiałby zgłosić każdą bruzdę w systemie e-Orka+. Za cudowne pomnożenie plonów – kara administracyjna, bo to przecież niezgodne z ustawą o nieuczciwej konkurencji wobec producentów nawozów.
Bo taka jest nasza europejska (UE) logika: jak ktoś pomaga – to trzeba go ukarać. Jak ktoś coś daje – trzeba mu to zabrać. Jak ktoś pracuje – to musi zapłacić. Za darmo? Nie ma „za darmo”! Fiskus dopadnie nawet marchewkę w darze i ziemniaka z serca.
Czekamy tylko, aż Ministerstwo Finansów wprowadzi nową aplikację „e-Samozbiór+”. Zeskanujesz paprykę, podasz wagę i system sam naliczy VAT od wartości duchowej darowizny. Wersja premium pozwoli kliknąć „rezygnuję z plonu”, by uniknąć podatku od tego, czego jeszcze nie posadzono. I tak oto kończy się ta piękna historia o rolniku, który chciał dobrze.
Uciekać, uciekać i jeszcze raz uciekać z tego domu wariatów…






