Sarmacki Katyń. Rzeź pod Batohem

    Date:

    Bitwa pomiędzy wojskami polskimi, dowodzonymi przez hetmana polnego Marcina Kalinowskiego, a wojskami kozackimi Bohdana Chmielnickiego, wspomaganymi przez Tatarów, rozegrała się 1–2 czerwca 1652 na uroczysku Batoh. Zakończyła się klęską wojsk koronnych, a 3500 pojmanych polskich żołnierzy zostało – na rozkaz Chmielnickiego – wymordowanych przez Kozaków i nogajskich Tatarów.

    Drugiego dnia po bitwie hetman kozacki Bohdan Chmielnicki wydał osobisty rozkaz, w którym nakazał 3–4 czerwca wymordować polskich jeńców wojennych uzasadniając to słowami: „Zdechły pies nie kąsa”. Przeciw masowemu morderstwu na polskich jeńcach zaprotestowali Tatarzy krymscy, którzy podczas rzezi ukryli i ocalili w swoich obozach niektórych Polaków. Każdy jeniec pozostawiony przy życiu był dla Tatarów zyskowny, bowiem za jego uwolnienie rodziny płaciły sowity okup. Chmielnicki odrzucił żądania Tatarów co do pozostawienia Polaków przy życiu. Pułkownicy kozaccy Zołotarenko i Wysoczanin wykupili polskich jeńców, po czym Chmielnicki przekazał ich do wymordowania Kozakom i Tatarom nogajskim.

    Sięgnijmy zatem do źródeł, które opisują rzeź polskich jeńców. Wespazjan Kochowski, historyk i poeta żyjący w tamtych czasach, pisał: „Namówili Nuradyna Sułtana, aby wziętych w niewolę Polaków wszystkich wyciąć kazał. (…) Lecz tego okrucieństwa stary Chmielnicki był autorem, który trzy mile podeszłego od siebie Tymoszka z kozakami dogoniwszy, nauczał, jak miał zwyciężywszy Polaków, sobie z nimi postępować. Nie chciał długo Nuradyn na to okrucieństwo pozwolić, nie tak z kompassyi nad Polakami, jako żałując okupu, (…) ale Kozacy zobowiązali się za każdą głowę podług szacunku zapłacić. (…) Zgodziwszy się na cenę od każdego Polaka, wyprowadzono na majdan, a jak bydlęta, lub baranów rzeźnik, ścinano więźniów, sama orda żałowała, mówiąc: że nam zdobycz ginie. Kapłam i Chamambet, murzowie, kazali się wstrzymać Tatarom, ścinającym Polaków, Nuradynowi perswadowali, żeby tej ohydy i okrucieństwa tatarskiemu i swemu imieniowi nie czynił. (…) ale Kozacy i tych murzów przekupili, wysadzili ordę nogajską, tłum hultajski na wycięcie jeńców polskich; jednych ścinali, drugich na śmierć kłuli”.

    Polski historyk i duchowny Jan Tomasz Józefowicz w Kronice miasta Lwowa od roku 1634 do 1690 opisał masakrę następująco: „Wyznaczono tedy dzień śmierci dla niewinnych, zaproszono sąsiadów i zmieniwszy całe równiny i pola w straszną widownię, a właściwie w rzeźnię samowolnej dzikości, wyprowadzono tam nieszczęśliwych jeńców, ani się nie opierających, ani nie wiedzących o śmierci, z zawiązanemi rękami i nogami, a wszystkich bezbronnych, obnażonych i na wszelkie pociski pogotowych. Liczbę tych opłakanych ofiar podawano na 5000 szlachty i czeladzi obozowej; piechota bowiem ze swymi naczelnikami w obozie zamknięta mężnie i chwalebną poległa śmiercią. Do spełnienia tego okropnego dzieła wybrali Kozacy najdzikszych ludzi z pomiędzy Tatarów Nohajskich, którzy też uzbrojeni nie tylko w szable, ale i we wszelkie narzędzia mordercze przeciw swym związanym i bezbronnym ofiarom wystąpili. Na dany znak rzuciła się z całą zajadłością i piekielną rozkoszą przeznaczona do umówionego okrucieństwa zgraja i podzieliwszy na oddziały, zaczęła wywierać wściekłą swą zemstę na godnych lauru męczeństwa ofiarach. Zabijano tedy niektórych od razu, niektórych powoli podług upodobania i fantazyi morderców, wielu nadstawiało swe gardła pod ostrzejszy miecz aby nie cierpieć dłużej, wielu męczeni powoli prosili o silniejsze razy, ci w swojej własnej, inni w krwi drugich się nurzali, ci na ziemię, inni na konających towarzyszów padając; jedni prędko, drudzy powoli po otrzymanych z nieustraszonym umysłem ranach śród westchnień, bólów i łkania ducha oddawali, inni znowu na kształt zwierząt rzezani, siekani i rąbani, a bez wątpienia wszyscy zbawienne imię Chrystusa przy ostatnim westchnieniu i bolesnym zgonie wzywając po męczeńsku umierali. Aby się zaś nie zdawało, że Kozacy nieczynnymi są widzami, uwijali się konno tu i ówdzie, zachęcali do silniejszego rąbania i mordowania okrutniejszym sposobem Tatarów w rozlanej krwi rozpustujących, i naśmiewając się z ran umierających, rozpustnym językiem z nieszczęśliwych szydzili”.

    Według relacji świadka tych tragicznych wydarzeń, Krzysztofa Koryckiego, Chmielnicki „dał zaraz Nuradyn sołtanowi 50 000 talarów, Kamieniec mu obiecał był poddać, żeby niewolnika wszystkiego ścinać pozwolił. Po rozgromieniu wojska w poniedziałek (3 czerwca) i wtorek (4 czerwca) wszystkich niewolników ścinano”.

    Niewielką część jeńców ocalili… Tatarzy, jak wcześniej napisałem, nie z żadnej serdeczności do Polaków, a z chęci pozyskania okupu: „…rozpoznając w nich dawnych znajomych, byłych jeńców czy nawet krewnych. Jeńców przebierali w tatarskie lub kobiece stroje i w ten sposób chronili przed Kozakami, którzy wyszukiwali Polaków pomiędzy Tatarami. Od śmierci zdołali się wykupić między innymi Krzysztof Korycki, Krzysztof Grodzicki, Aleksander Niezabitowski, Jerzy Czerny, Andrzej Woyna, Jerzy Bałaban, podpułkownicy Sacks, Reck i Schönonich czy Jan Szaniawski. Byli wykupywani przez osoby przebywające w Kamieńcu Podolskim, na przykład przeora klasztoru karmelitów bosych”.

    W rzezi pod Batohem zginął kwiat wojska koronnego. Kozacy zgładzili m.in. Zygmunta Przyjemskiego, pisarza polnego koronnego i generała arterii. Wśród ofiar rzezi znalazł się m.in. Marek Sobieski, brat późniejszego króla Jana III Sobieskiego. Zginął też starszy brat Stefana Czarnieckiego – Marcin. Przyszły bohater potopu szwedzkiego sam cudem uniknął kaźni, dzięki pomocy znajomego Tatara, który ukrył go w słomie. Mścił się później na Ukraińcach w sposób niebywale okrutny, który chwały nam nie przynosi. Cóż winne były kobiety i dzieci…

    Dlaczego Chmielnicki podjął tak drastyczną decyzję? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Istnieje szereg hipotetycznych wyjaśnień celu tej zbrodni. Ataman mógł kierować się typowym dla niego porywem gniewu i pragnął w ten sposób „przykładnie ukarać Lachów” za próbę udaremnienia jego planów. Mógł też – co bardziej prawdopodobne – podjąć zimną kalkulację, że pozbawienie przeciwnika tysięcy doświadczonych żołnierzy skutecznie osłabi jego siły w przyszłości. W istocie tak też się stało. Pozostaje jednak jeszcze inna możliwość – być może masakra bezbronnych jeńców wojennych została mu zasugerowana jako cena za sojusz przeciw Rzeczypospolitej. Taki zbrodniczy czyn stawiał pod znakiem zapytania możliwość ugody Kozaków z Polską, pragnącą od tej pory zemsty, nie porozumienia. Tym bardziej kierował więc Chmielnickiego ku przymierzu, a potem unii z Moskwą. Już w roku poprzednim carski Sobór Ziemski zadecydował, że „spełni prośbę Chmielnickiego”, czyli przyłączy Ukrainę do Moskwy. Ataman potrzebował jednak jeszcze nieco czasu, by „zrozumieć, co jest dla niego korzystne” i dopiero w roku 1654 doszło do niesławnej (zd)Rady Perejasławskiej, oddającej carom wschodnie ziemie Ukrainy. Moskwa zdobyła swoją pierwszą, strategiczną kolonię, a zarazem przyczółek do ekspansji na Zachód. Rosja rozwiązała później problem kozacki w sobie właściwy sposób, grzebiąc na ponad trzy wieki kwestię niepodległości Ukrainy. Tak więc masakra polskich jeńców po klęsce batohowskiej symbolizuje początek końca mocarstwowości Rzeczypospolitej i zarazem pierwszy krok ku potędze późniejszego rosyjskiego „Imperium Zła”.

    źróło: Piotr Galik: Sarmacki Katyń. Bitwa i rzeź na uroczysku Batoh w 1652 roku.

    Henryk Piec
    Henryk Piec
    h.piec@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Brzydkie oblicze. Radom 1976

    Radom 1976 – ścieżki zdrowia, wilcze bilety, więzienia. Czerwiec ’76 to dzień, gdy Polacy zobaczyli, jak naprawdę wyglądała „ludowa” władza.

    Przeżył Auschwitz. TSUE każe mu czekać na sprawiedliwość

    Ten tekst to krzyk w obronie prawdy i godności. Głos kapitana AK, który przeżył Auschwitz i sowieckie więzienie, dziś trafia na mur europejskiej obojętności. Udostępniamy, bo musimy.

    Co się naprawdę wydarzyło? 4 czerwca 1989

    "4 czerwca" to niekoniecznie data zwycięstwa. Kiedy naprawdę upadł komunizm w Polsce i dlaczego wybory z 1989 r. to raczej początek kompromisu niż przełomu?

    Wybory w II Rzeczpospolitej – jak głosowali nasi pradziadowie?

    Wybory to święto demokracji – dziś i sto lat temu. Jak głosowali nasi przodkowie? Co ich łączy z nami, a co dzieli? Historia, emocje i refleksja – przeczytaj koniecznie!