W Warszawie – pod patronatem Rafała Trzaskowskiego – odbył się tzw. Marsz Równości. Na miejscu (oprócz włodarza miasta) obecni byli inni politycy, w tym minister ds. równości Katarzyna Kotula czy posłanka Anna Maria Żukowska. Kotula zapowiedziała, że rząd „dorwie” wszystkich, którzy „szczują” na społeczność LGBT. „I wszystko po staremu. Rafał znowu tęczowy” – odpowiedział były wicepremier z PiS Jacek Sasin. Konrad Berkowicz zareagował z kolei na wpis miasta Warszawy, gdzie zaznaczono, że miasto „jest dla wszystkich, codziennie”. „No, chyba że chcesz zorganizować Marsz Niepodległości, wtedy nie” – stwierdził polityk Konfederacji.
Gdyby ktoś zechciał mi rozszyfrować słowa „dorwiemy” i „szczują”, to byłbym niezmiernie wdzięczny, bo intuicyjnie czuję, że tu może chodzić o moją wolność (w sensie dosłownym) w tym wolność wypowiadania myśli, co ze zrozumiałych względów szczerze leży mi na sercu. Jeżeli napiszę, że z powodów czysto estetycznych widowisko warszawskie odrzuca mnie i zbiera mi się na wymioty, to czy już „szczuję”, czy też niebezpiecznie zbliżam się do granicy „szczucia” – i czy twierdzenie powyższe podlega penalizacji? Nie ma inne rady jak tylko powołanie do życia Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, które czuwałoby nad słowem, uczynkiem, a nawet zaniedbaniem. Oczywiście nowa cezura nie byłaby tak siermiężna i zgrzebna jak za czasów PRL, ale uśmiechnięta, progresywna, pełną gębą europejska. Tęczowa.
Przed wojną Marian Hemar z Julianem Tuwimem napisali wodewil „Kariera Alfa Omegi”, którego bohaterem był premier Felicjan Sławoj – Składkowski. Przypomnieć należy, że istniała wówczas cenzura prewencyjna i cenzor zaczął coś tam wykreślać co niezwykle poirytowało autorów, którzy wysłali egzemplarz do premiera z prośbą, by sam dokonał cięć. Tacy byli cwani… I dostali rękopis z adnotacją polityka, że niczego wykreślać nie wolno. Felicjan Sławoj – Składkowski był na premierze i ponoć bawił się świetnie. Z tej opowieści rodzi się oczywiste pytanie: Gdzie mamy wysyłać teksty i czy będzie jakaś instytucja odwoławcza np. Katarzyna Kotula, mistrzyni tańca synchronicznego w Sejmie?
Czy funkcjonariusze instytucji na trzy literki wpadną o szóstej rano np. do p. Andrzeja Krauzego, który w 2008 r. na łamach Rzeczpospolitej (była to inna Rzepa – szkoda) opublikował rysunek pana z kozą, który tłumaczył zwierzęciu (cytuję): „Jeszcze ci dwaj panowie wezmą ślub i zaraz potem my”. Czy ten rysunek – zdaniem p. Kotuli – nadaje się na ciężkie galery i zsyłkę do kolonii karnej czy jeszcze nie?
Chwilę później niedościgniony mistrz pióra śp. Maciej Rybiński napisał prześmiewczy felieton pt. ”Małżeństwo kozio-ludzkie zgodne z naturą”. Zacytujmy w całości, bo warto się pośmiać.
„Szanowny panie redaktorze, Z oburzeniem przyjęłam ja sama i całe nasze środowisko rysunek Andrzeja Krauzego na łamach „Rzeczpospolitej”. Skandalem i podważaniem naszego dobrego imienia jest sugerowanie, że kozy pozostające w związkach partnerskich z mężczyznami mogłyby mieć skłonności homoseksualne. Takie postawienie znaku równości między gejem i kozą świadczy o niewiedzy i złej woli autora. Czołowi seksuolodzy już dawno przesądzili, że stosunki kóz z mężczyznami, a więc związki międzygatunkowe, mają charakter heteroseksualny. Takie związki mają długą, historyczną tradycję, są wspominane w najstarszych źródłach pisanych, łącznie z Biblią. Ich wyszydzanie jest świadectwem barbarzyńskiej ciemnoty i zacofania. Natomiast także w naszych kręgach stosunek kozła z mężczyzną jest traktowany jako odchylenie od normy, a co najmniej wyuzdana perwersja. Z tego też powodu uważamy, że mieszane małżeństwa kozio-ludzkie jako dwupłciowe są zgodne z naturą i stawianie ich na równi, a nawet poniżej małżeństw homoseksualnych, jest nieodpowiedzialne i karygodne. Pańska gazeta skompromitowała się publikacją tego wrogiego kozom rysunku. Z przykrością muszę pana poinformować, że Stowarzyszenie Kóz Wyzwolonych podjęło decyzję o zjedzeniu całego nakładu inkryminowanego numeru „Rzeczpospolitej”, rezerwując sobie też możliwość wstąpienia na drogę prawną. Mamy też w tej sprawie poparcie owiec. Bez szacunku i z przykrością. Koza Mećka z Połoniny”.
Informuję p. Kotulę, że p. Rybińskiego pani już nie „dorwie” – nie posiada pani takiej mocy. „Dorwać” może p. Kruzego (niech nam żyje jak najdłużej) i może pani próbować zamknąć nasz portal, bo mi nadal – nieustannie – chce się wymiotować.
PS. Uff! Dobrze, że wszystko wróciło już do normy. Rafau (dobrze napisane) znowu tęczowy! Hip hip hura!
Minęły dwa tygodnie, a ja dalej się cieszę. Uratowaliśmy Polskę na kolejne pięć lat. Ale współczesność to ciągła walka o normalność. pic.twitter.com/f2xhIWNnrw
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) June 15, 2025