RPA idzie drogą Zimbabwe. Czy w południowej Afryce zabraknie bananów?

    Date:

    Oj dzieje się na świecie, dzieje. Lud postępowy Republiki Południowej Afryki tak sprawiedliwie a zarazem ochoczo zarządza krajem, że około 70 tys białych mieszkańców RPA wyraziło zainteresowanie ucieczką do Stanów Zjednoczonych, odpowiadając tym samym na zaproszenie prezydenta Donalda Trumpa. Biali Afrykanerzy (potomkowie wczesnych osadników holenderskich i francuskich) borykają się z rosnącą agresją rasistowsko (nie wiem czy po tych słowach nie powinna wkroczyć bodnarowska prokuratura) nastawionych Murzynów (czytaj Afroafrykanów), którzy dopuszczają się licznych przestępstw i prześladowań białych farmerów. Gdy doszły do mnie te szokujące informacje, dać wiary nie chciałem, bo jak Afroafrykanin może być „rasistą”? Przecież to oksymoron!

    Następnego dnia po decyzji prezydenta Trumpa pod ambasadą USA w Pretorii pojawiło się kilka tysięcy białych mieszkańców RPA, aby wyrazić swoje poparcie dla przywódcy USA. Niektórzy mieli plakaty z napisami: „Panie Donaldzie Trumpie bardzo dziękuję”; „Uczyńmy RPA znów wielką” i „Uznajmy biały naród tak, jak uznano Izrael”. Czy ci ludzie nie wiedzą tego, co wie cały postępowy świat, że w Białym Domu zasiada „clown”? A może biali farmerzy z RPA są zwolennikami Kaczyńskiego? Czy nie jest to sprawa dla jakiegoś von Stirlitz’a z GazWyb”?

    Przypomnijmy, że w styczniu tego roku prezydent RPA Cyril Ramaphosa (czarny jak smoła) podpisał ustawę zezwalającą na wywłaszczenie ziemi bez odszkodowania w przypadkach uznanych za służące rzekomo „interesowi publicznemu”. Prawo to było odpowiedzią na długotrwałe żądania czarnoskórych komunistów, by dokonać „redystrybucji” ziemi. Skąd my to znamy? Zabrać obszarnikom i dać małorolnym lub mieszkańcom wsi, bez ziemi. Kradnij ukradzione! – komunistyczne hasło wiecznie żywe. Nawet w Afryce.

    Zdaje się, że czarnoskóre władze RPA odważnie podążają przetartą już drogą Zimbabwe. Przed reformą rolną 4,4 tys. białych obywateli tego kraju posiadało 51 proc. ziemi uprawnej, podczas gdy 4,3 mln czarnych mieszkańców Zimbabwe miało jej w swych rękach tylko 42 proc. Przejmowaniu ziemi towarzyszyła przemoc, a większość wysiedlonych opuszczała swoje gospodarstwa z pustymi rękoma. Reforma szybko sprawiła, że kraj, który był najważniejszym regionalnym producentem i eksporterem żywności, stał się obiektem pomocy zagranicznych darczyńców. Można? Można. Jak się tylko chce, to wszystko można.

    Afrykanerów można byłoby zaprosić do Polski, ale wpierw należałoby im wytłumaczyć, dlaczego na własnej ziemi nie będą mogli wyciąć własnego drzewa. Próbowałem, co prawda nie z Afrykanerem, ale z rodowitym Kanadyjczykiem, ale on ni w ząb. Tępy jakiś. Wyraźnie było widać, że uważa mnie za wariata pierwszej wody. Już czuje w kościach, że gdy tylko Afrykanerzy wyjadą do USA – RPA gwałtownie stanie na nogi. Czarne nogi. A nawet na głowie. I to ostatnie wydaje się być najbardziej prawdopodobne.

    Wstrząsające nagranie pokazuje, jak czarnoskóra partia w RPA śpiewa „Zabijcie Burów (Białych), zabijcie białych rolników”

    Henryk Piec
    Henryk Piec
    h.piec@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Zmieleni przez śrubę historii. Jak rolę odegra Budapeszt?

    Putin i Zełeński spotkają się w Budapeszcie. Polska? Tradycyjnie poza grą – może chociaż kelner z polskimi korzeniami poda kawę i zapisze się w historii.

    Negocjacje bez Polski! W poszukiwaniu winnych

    Polska poza rozmowami Trumpa, Zełeńskiego i europejskich liderów o Ukrainie. Po latach bezwarunkowego wsparcia – brak zaproszenia. Czy to polityczna porażka czy sprytny unik kosztów?

    Kordian kontra cham – gdzie w tym sporze plasuje się Donald Tusk?

    „Kordian i cham” to symbol zderzenia elit z ludem, marzeń z realnością. Czy dziś widać ją w debacie publicznej? Niektórzy uważają, że tak – i to bardzo wyraźnie.

    O chorobie duszy i ciała Donalda Tuska słów kilka. Z obłędu w opętanie*

    Ostre ostrzeżenie: zdrowie premiera Tuska w kryzysie, a jego obsesje i błędy polityczne mogą kosztować Polskę miejsce przy decyzyjnym stole Europy. Czy czas na zmianę?