25 V 1948, 21:30 – PAMIĘTAMY!

    Date:

    Wrażenie było tak silne, że pamięć nie zachowała wszystkiego. Raczej ogólny obraz. I najmocniejsze szczegóły.

    Pomieszczenie ciemne, ponure, obszerne. Mury solidne, grube, śliskie. Coś w rodzaju półki. Miejsce, w którym czekali ci, których kolej miała zaraz nadejść. Spokojny głos Jacka Pawłowicza, dyrektora tworzonego wtedy, w 2016 roku, Muzeum przy Rakowieckiej w Warszawie. Opowieść o tym, jak fizycznie wyczerpani torturami więźniowie byli tu prowadzeni, jak stali, siedzieli, leżeli we krwi i fekaliach, czekając na wykonanie wyroku, patrząc na śmierć innych. Ich życie dobiegało końca, ale mieli jeszcze poczuć zwierzęcy strach. I upokorzenie. Potem był już tylko strzał w tył głowy. I następni.

    Pamiętam, że chciałam – wychodząc stamtąd – ucałować posadzkę pomieszczenia – miejsca, gdzie zabito Witolda Pileckiego. Nie zrobiłam tego, ponieważ obawiałam się, że jeśli przyklęknę – to nie dam rady wstać z kolan.

    Wcześniej dane nam było, niewielkiej grupce, zwiedzić więzienie, które właśnie przekształcano w miejsce pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Paweł Pawłowicz sprawdził wcześniej, w jakim wieku są zwiedzające osoby. Zbyt młodzi nie mogli usłyszeć tego, jak znęcano się nad polskimi patriotami, co robiono ich ciężarnym żonom… Przez głowę przeszła mi myśl: skąd oprawcy czerpali pomysły? Terminowali u niemieckich hitlerowców, ukraińskich nacjonalistów? U samego szatana?

    Po wyjściu na zewnątrz nie mogłam uwierzyć, że świeci słońce i śpiewają ptaki.

    To tam zabito Witolda Pileckiego.

    A oto fragment książki – wywiadu z Andrzejem, synem Rotmistrza Pilecki. Śladami mojego taty:

    „ Każdego roku 25 maja o godzinie 21.30, w rocznicę śmierci taty, jesteśmy całą rodziną pod murem więzienia przy Rakowieckiej, w którym go zabili. Składamy tam kwiaty, zapalamy znicze. Na początku chodziliśmy sami, to było takie nasze intymne spotkanie rodzinne. Trochę się pomodliliśmy i rozchodziliśmy do domów. Później zaczęli pojawiać się inni. O naszym zwyczaju dowiedzieli się organizatorzy Motocyklowego Rajdu Katyńskiego i nasza intymność prysła, choć z drugiej strony cieszymy się, że jest to data ważna dla coraz większej grupy ludzi. Parę lat temu przyczepiła się nawet policja, że tworzymy nielegalne, niezgłoszone zgromadzenie na ulicy. Musieliśmy się tłumaczyć, że nikogo nie zapraszaliśmy. Ludzie sami przychodzą.”

    Przez lata rodzina nie wiedziała, kiedy został zamordowany i gdzie go pochowano. Po śmierci fizycznej miała nastąpić śmierć pamięci, coś w rodzaju wymazania ze świadomości Narodu wiedzy, że istniał ten człowiek – uznany przez wybitnego historyka angielskiego, profesora Michaela Foot, za jednego z sześciu najodważniejszych ludzi walczących w ruchu oporu podczas II wojny światowej.

    Syn Witolda Pileckiego tak wspomina decydujący moment w walce o uzyskanie informacji na temat okoliczności śmierci ojca, około 40 lat po tej mrożącej krew w żyłach zbrodni politycznej:

    „Poszedłem, może niezbyt rozsądnie, do więzienia na Rakowieckiej i powiedziałem: »tu żeście ojca zabili to dawajcie akt zgonu!« Oczywiście pogonili mnie, powiedzieli, że czegoś takiego nie mają i nie mogą mi wydać. Poszedłem więc do urzędu stanu cywilnego. Za trzecim podejściem dostałem się do jakiegoś ważniejszego urzędnika, wyjaśniłem mu o co chodzi, a on powiedział: »wyjątkowo dla pana to zrobimy«. I akty zgonu został wydany. Miałem go w końcu w ręku.”

    W albumie IPN Rotmistrz Witold Pilecki 1901 – 1948 znajdujemy następujące informacje:

    „Walka o przywracanie pamięci rotmistrza Witolda Pileckiego nie zaczęła się jednak dopiero w wolnej Polsce. Już w 1957 roku żona z dziećmi czyniła bezskuteczne starania o unieważnienie wyroku i rehabilitację zamordowanego męża i ojca. (…) Pomimo zachodzących zmian ustrojowych w odpowiedzi z dnia 12 lipca 1989 roku naczelny prokurator wojskowy generał brygady Henryk Kostrzewa stwierdził, że »w świetle aktualnie obowiązujących przepisów prawa nie znaleziono podstaw do pełnej rehabilitacji Witolda Pileckiego«”.

    Dopiero w 1990 roku wyrok z 1948 roku został w całości anulowany.

    W 2006 roku prezydent Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie rotmistrza Witolda Pileckiego Orderem Orła Białego.

    ZDJĘCIE TYCH, KTÓRZY SĄ ODPOWIEDZIALNI ZA ŚMIERĆ WITOLDA PILECKIEGO

    Witold Pilecki
    Jacek Pawłowicz, Rotmistrz Witold Pilecki 1901 1948, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2008

    Jedną z osób na niechlubnej liście katów Witolda Pileckiego jest Czesław Łapiński, wiceprokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej – ten, który skutecznie domagał się kary śmierci, i któremu córka Witolda, Zofia, po latach powie w twarz: „nasz ojciec żył krótko, ale pięknie, a pan długo, lecz plugawie”. Łapiński został postawiony przed sądem, lecz wyroku nie dożył. Umierał w szpitalu przy ulicy Rotmistrza Witolda Pileckiego. Wyroku nie dożył – ale umierając wiedział, że przegrał. Że tacy jak on i jego wspólnicy będą w podręcznikach historii i w świadomości społeczeństwa zaliczeni do morderców i zdrajców. Witold Pilecki ostatecznie zwyciężył, choć go zabito, a ciała nadal nie odnaleziono.

    7 maja 2008 r Sejm i Senat Rzeczypospolitej Polski przyjął uchwałę oddającą część Rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu.

    Trudno dziś wyliczyć wszystkie miejsca, w których umieszczono tablice pamięci, które nazwano imieniem Rotmistrza. Jeszcze trudniej policzyć i wymienić, ile aktów czci oddano temu człowiekowi, ile koszulek z jego podobizną ubrali młodzi ludzie, ilu uczestniczyło w Biegach Pamięci na cześć jego i jemu podobnych, ile serc poruszyła jego historia, ile życiorysów naznaczyła, poglądów naprostowała… I ilu dzieciom o imieniu Witold nadano to imię świadomie, na pamiątkę wielkiego Rodaka, modląc się równocześnie, by żyli w innej – niż on – Polsce, i umierali inaczej, niż ich wielki Imiennik. Wśród tych ostatnich jest też mój kilkuletni syn.

    CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!

    Wszystkie cytaty i zdjęcia pochodzą z publikacji:

      • Pilecki śladami mojego taty. Z Andrzejem Pileckim rozmawiają Mirosław Krzyszkowski i Bogdan Wasztyl, Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2015
      • Jacek Pawłowicz, Rotmistrz Witold Pilecki 1901 1948, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2008
    Karolina Maria Paprocka
    Karolina Maria Paprocka
    karolinamariapaprocka@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Kto Bohater – a kto zdrajca? Sierpień 1980

    Sierpień ’80 – fala strajków, która odmieniła Polskę. Narodziny „Solidarności” stały się symbolem jedności i odwagi narodu, gotowego upomnieć się o wolność i godne życie.

    „Nasi chłopcy”? Nasza rodzinna prawda o wojnie i zdradzie pamięci

    Wystawa „Nasi chłopcy” w Gdańsku, pokazująca służbę Pomorzan w Wehrmachcie, boli nas osobiście — bo opowieść rodziny mojej żony to tragedia wyborów, walki i cierpienia pod okupacją, których wystawa nie szanuje.

    Powstanie Warszawskie 1944 – początek walki o wolność

    1 sierpnia 1944 wybucha Powstanie Warszawskie. O 17.00 do walki staje 30 tys. żołnierzy AK. Słabo uzbrojeni, wspierani przez ludność cywilną, podejmują 63 dni walki o wolność.

    Powstanie Warszawskie – hołd dla bohaterów i pytania bez odpowiedzi

    Powstanie Warszawskie do dziś budzi emocje. Bohaterstwo miesza się z pytaniami o sens. Czy wszystko musiało się wydarzyć właśnie tak?