Zawiłe ścieżki Nepalczyków

    Date:

    Jaka cisza. Cisza, żleby wypłukane przez łzy. Sól, która spływa z Tybetu, rozciera Himalaje, rozmywa i przeplata w dolinach losy ludzi i zwierząt. W to wszystko, co ukształtowały minione wieki, wkracza z impetem tzw. nowoczesność. Zastanawiam się, czy Tybetańczycy ją uniosą, bo nowoczesność brutalnie wciska się pod powieki.

    Idę przez wioskę i widzę siedzibę partii maoistycznej obwieszoną ze wszystkich stron portretami Lenina, Stalina(!!!), Marksa, Engelsa i Mao Zedonga. I oni są zachwyceni, że mają partię maoistyczną! Dla mnie – Polki, to jest szokujące, przecieram oczy ze zdumnienia, kładę dłonie po uszach… Maoiści wykluli się (zarejestrowali) w 1996 r. Byłam w Nepalu w 1999 r. i słyszałam o maoistach, ale wtedy było to jeszcze królestwo, więc – miałam wówczas takie wrażenie – że ludzie uważali, iż polityka idzie własną ścieżką, ale jest jeszcze król – figura ponad to wszystko, co się działo wokoło. Trwało to kilka lat, aż w 2008 r. monarchię obalono. Podobno król został zastrzelony przez własnego syna*. Ludzie mówią, że syn oszalał, gdyż król nie godził się na jego małżeństwo. Następca tronu, który zrzekł się korony, żyje sobie dzisiaj wygodnie na przedpolu Katmandu, natomiast Nepal stał się państwem demokratycznym.

    Uważam, że monarchia znacznie lepiej dbała o losy tych ludzi. Teraz jedna partia dba o interesy Chińczyków, inna o interesy Hindusów… Zostało bardzo mało miejsca na interesy samych Tybetańczyków. Jedynie Kongres Nepalski pragnie powrotu króla na tron, ale jak to w demokracji bywa nie mają wystarczającej ilości szabel w parlamencie. Maoiści „prują” mózgi Nepalczyków, ale im dalej w doliny, im wyżej w góry tym więcej ludzi cechuje się tzw. chłopskim rozumem, niezwykle impregnowanym na wszelaką głupotę, zwłaszcza w kolorze czerwonym.

    Jednak mam świadomość, że maoiści mają duże pole do popisu, wystarczy że podciągną prąd i będą tymi, którzy nie tylko niosą postęp na sztandarach, ale i w praktyce. Podobnie musiało być w Polsce po 1945 i wielu ludzi (niestety) złapało przynętę. Teraz rządzący przywożą western toilet i jest większa szansa na zachodnich turystów, którzy nie chcą się „skupiać” nad porcelanowymi dziurami. Także na szlaku można spotkać „western toilet atachet room”. Cywilizacja 🙂 25 lat temu można było sobie o czymś takim tylko pomarzyć.

    *Masakra rodziny królewskiej w Nepalu – zabójstwo dziewięciu i ranienie czterech członków nepalskiej rodziny królewskiej, dokonane 1 czerwca 2001 przez księcia i następcę tronu Dipendrę, zakończone jego samobójstwem.

    Książę Dipendra w czasie rodzinnego spotkania w pałacu królewskim, będąc pod wpływem używek, rozpoczął strzelaninę, w wyniku której śmierć poniósł jego ojciec, król Birendra, matka, brat i siostra oraz część dalszej rodziny. Powodem strzelaniny miały być sprawy matrymonialne księcia. Dipendra, po przetransportowaniu do szpitala przez trzy dni pełnił funkcję nominalnej głowy państwa. Po jego śmierci 4 czerwca 2001, nowym królem Nepalu został Gyanendra, brat zmarłego króla Birendry, który był nieobecny w pałacu w czasie masakry.

    Brak rzetelnych informacji i podejrzenia, że masakra była inspirowana przez Gyanendrę, spowodowały wybuch kilkudniowych zamieszek w Katmandu. Przyczyniały się również do rozprzestrzeniania się różnych teorii na temat wydarzeń. Sytuacja w Nepalu spowodowała zaniepokojenie również w sąsiednich Indiach. W celu wyjaśnienia okoliczności zbrodni powołany został komitet państwowy, który ostatecznie obarczył winą za zabójstwa księcia Dipendrę. Po masakrze z 1 czerwca 2001, osłabiony został autorytet rodziny królewskiej, co pośrednio spowodowało zniesienie monarchii w Nepalu w maju 2008.

    Specjalnie z Nepalu dla merkuriusza24.pl

    Poprzedni artykuł
    Następny artykuł

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Dzień na Koh Rong Sanloem: leniwe słońce i morze jak szkło

    Koh Rong Sanloem to wyspa bez asfaltu i Wi-Fi, gdzie morze świeci nocą, a czas płynie jak fale. Tu leniwe plaże spotykają się z dżunglą, a każdy wschód słońca ma duszę.

    Tioman: Wyspa, gdzie smoki śpią, a morze śpiewa

    Pulau Tioman to malezyjska wyspa marzeń – tropikalny spokój, bajeczne plaże, rafy koralowe i nocne niebo migoczące bioluminescencją. Tu natura opowiada najpiękniejsze historie.

    Morze, corrida w Sevilli i matador Vanessa

    Morze uczy cierpliwości, Sewilla – pasji. Gdy w niedzielne popołudnie na arenie staje delikatna matador Vanessa Montoya, walka z bykiem zamienia się w opowieść o odwadze, sile i ludzkiej naturze.

    Kartka znad wodospadu Iguazu. Z zachwytu popłynęły mi łzy!

    Wodospady Iguaçu to magia natury, ale lasy wokół płoną pod koparkami. Kiedyś łzy zachwytu, dziś chińskie śmieci i beton. Zobacz, zanim zniszczy to pieniądz i autostrady!