Politycy „koalicji 13 grudnia” z premierem Donaldem Tuskiem na czele i powiązane z rządem media zapewniają, że nie ma żadnego kryzysu migracyjnego na granicy z Niemcami. To tylko wstrętne pisiory rozpętują antyimigrancką histerię, wysyłają bojówki watażki Bąkiewicza na granicę, które przeszkadzają Straży Granicznej w wykonywaniu jej obowiązków.
Rząd podaje, że od początku 2025 r. w ramach tzw. readmisji Niemcy przekazali kilkuset migrantów, którzy z Polski trafili do Niemiec. Nie ma o co kruszyć kopii. Z kolei strona niemiecka na oficjalnych stronach instytucji państwowych, w komunikatach i wypowiedziach kanclerza, ministrów, policji informuje, że Niemcy wysłały do Polski dziesiątki tysięcy migrantów.
Nie wypada nie wierzyć oficjalnym niemieckim komunikatom, ale też nie można przecież nie dawać wiary informacjom z polskiego MSW. Co myśleć należy?
Wniosek chyba taki: coś dziwnego musi dziać się na linii Odry skoro z tysięcy migrantów wysyłanych przez Niemców do Polski docierają tylko nieliczni! Reszta najwyraźniej znika między niemieckim a polskim brzegiem Odry! „Ministra” Hennig-Kloska już powinna zarządzić przeszukiwanie nurtów rzeki. Nie znaleziono masowych grobów migrantów na granicy wschodniej, to może chociaż znajdą się migranci potopieni w Odrze?!
* tytuł pochodzi od redakcji M24