Z cyklu: Podróż w głąb siebie – przeprowadzka: odnaleźć spokój na nowo

    Date:

    Każda przeprowadzka przez chwilę boli. Każda zmiana miejsca zamieszkania to dla nas rewolucja. Mniejsza lub większa, w zależności od wielkości zmiany – czy przeprowadzamy się z bloku do domu na drugim końcu kraju, czy może za granicę, bądź na wieś. Na pewno to zmiana, do której trzeba się przystosować, co nie jest łatwe i wymaga czasu.

    Życie w mniejszej miejscowości to zupełnie inne życie. Spokojniejsze. Z nastawieniem na bycie tu i teraz. Na kontemplację przyrody podczas codziennych spacerów łąkami nieopodal. Na docenianie czasu z rodziną. Na pilnowanie balansu pomiędzy pracą a odpoczynkiem. Na dom pachnący swojskim chlebem zamiast spędzania kolejnego wieczoru w knajpie.

    Nie dla każdego?! Owszem. Patrząc na siebie sprzed 10–15 lat, kiedy krew wrzała w żyłach, ciągnęło mnie na miasto, do nocnych klubów, do kina, do pubu, na spotkania ze znajomymi.

    Dzisiaj, mimo nadal młodego wieku i gorącej krwi, wybieram spokój i przyrodę.

    Slow life na wsi czy w miasteczku na pewno nam nie zaszkodzi, a wyjdzie na zdrowie. Czystsze powietrze, piękno natury i ten świeży oddech od zgiełku, hałasu i pośpiechu. Nic, tylko czerpać pełną piersią!

    Niektórzy nie wyobrażają sobie życia bez tętniącego rozrywkami miasta. Bez tych wszystkich atrakcji w jednym miejscu: restauracji, kawiarni, klubów, kina, teatru, sklepów. Ale w zamian, w weekendy lubią odetchnąć na łonie natury i wyjechać gdzieś za miasto, nad jezioro, pogrillować.

    U mnie było podobnie. Kiedyś, żeby uciec od hałasu dużego miasta i z blokowiska, wyjeżdżaliśmy weekendami na kaszubskie wsie, nad jeziora, do lasu. Dziś nie mam już takiej potrzeby. Jest mi dobrze tutaj – w ogrodzie, wśród życzliwych, a całkiem nowych i obcych mi osób.

    Właśnie, mentalność ludzi z mniejszych wiosek, okolicznych rolników sprzedających swoje plony na pobliskim rynku, jest inna. Nie wstyd porozmawiać z nieznaną ci osobą, przyjemnie jest uśmiechnąć się do sąsiada, pogawędzić w okolicznym sklepie. Nie jesteśmy anonimowi, nie jesteśmy sobie całkiem obojętni, nie mamy się czego obawiać.

    Ja wybieram mniejszą miejscowość. Otwarta przestrzeń, spokój, czyste powietrze sprawiają, że jest to najlepsza opcja. Czas wydaje się płynąć nieco wolniej.

    Nie ma miejskiego hałasu, a wieczorna cisza, gdy spoglądam w gwieździste niebo, jest bezcenna.

    Justyna Goleńska
    Justyna Goleńska
    Justyna.Golenska@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Małżeństwo – gdy miłość dojrzewa w codzienności

    Małżeństwo to nie tylko uczucie, ale wybór – codzienny, wierny, dojrzały. To przymierze dwojga ludzi, którzy uczą się siebie, trwając razem – mimo trudów i ciszy.

    Cisza, której nie da się zagłuszyć: kobieta wobec najtrudniejszej straty

    Nie ma bólu większego niż strata dziecka. Matczyna miłość trwa mimo rozstania — w modlitwie, wspomnieniach i cichym tęsknieniu, które nigdy nie znika. Zawsze obecna, zawsze w sercu.

    Piękna rodzina to wsparcie, nie sąd – z perspektywy kobiety

    Rodzina to nie konkurs na idealność. To miejsce, gdzie nawet po burzy ktoś mówi: „jestem przy tobie”, a nie: „a nie mówiłam?” – bo prawdziwa miłość wspiera, nie sądzi.

    120 godzin bez jedzenia – podróż do wewnętrznej przemiany

    120 godzin bez jedzenia to nie tylko test dla ciała, ale i duszy. To podróż, która pozwala odkryć, co naprawdę w życiu ważne. O tym, jak post może stać się drogą do wewnętrznej przemiany.