Placek samorządowy

    Date:

    Dobrzy ludzie pytają dlaczego nie opisujemy wyborów samorządowych? Otóż są sprawy waże i ważniejsze. Dla jednych wybór na wójta, prezydenta lub radnego to kwestia niemalże sensu życia, być u koryta lub nie być (oto jest zadanie), to dostęp do tlenu, bez którego – jak powszechnie wiadomo – kontynuować ziemskiej wędrówki w żaden sposób nie można. Dla ludzi takich jak ja, świadomość że dostanę urzędniczą pałką od starostwa, w którym rządzi PiS czy PO lub jakaś inna lokalna układanka, to zaprawdę (powiadam wam) mierne pocieszenie. 

    Był rok 2017, a więc dwa lata po tym jak PiS zdobyło władzę. Moim rozmówcą była Pani poseł formacji wówczas rządzącej. Zapytałem jaka jest różnica dla mnie, jako petenta wszelakiej maści urzędów, w podejściu instytucji samorządowych przed 2015 r. i po 2015 r?  Nie miałem na myśli zmiany mentalności, bo tę trudno zmodyfikować z roku na rok, ale o przepisy, które uwalniają i ułatwiają ludzką inicjatywę, sprawiają że życie nad Wisłą staje się łatwiejsze. „No nie, nie ma żadnej zmiany” – odparła po chwili namysłu. Otóż to! Czy teraz jest inaczej, to oczywiście pytanie jest jak najbardziej retoryczne. Samorządy z własnej inicjatywy mogą co najwyżej poruszać palcem w bucie, a i to jest regulowane ustawami i pisanymi do nich rozporządzeniami! Większość tych przepisów wcale nie jest wymyślana w Warszawie, bo ta coraz częściej występuje (nasza stolyca) w roli skrzynki pocztowej. Tony bzdur radośnie kiełkują w Brukseli. 

    Pamiętam rozmowę z moją Panią architekt w pięknej przedwojennej willi. Kompletowaliśmy dokumentację potrzebną do budowy domu – trzy grube segregatory, pełne makulatury, a za każdą kartkę trzeba było zapłacić i pieniądzem i zmarnowanym czasem. W pewnym momencie p. Iza poszła na piętro i wróciła z dokumentacją, która była niezbędna do wybudowania willi, w której właśnie przebywaliśmy. TRZY KARTKI. My kompletowaliśmy trzy segregatory! I niech teraz któryś z nowo wybranych samorządów powie, że będzie wymagał trzech kartek… Nie ma takiej opcji! Już Wam Warszawa i Bruksela wybiją to z głowy, jak trzeba będzie, to i dębową pałką. 

    Także wszystkim zwycięzcom serdecznie gratuluję i polecam wakacje na Malcie, bo będzie was już teraz stać! Natomiast tym, którzy mają nadzieję, że po wyborach dziki przeniosą się z osiedli do lasów, polecam gorącą litanię do św. Judy Tadeusza, tego od spraw beznadziejnych. A na horyzoncie, oprócz dzików, w boksach czają się już IMIGRANCI, których mieszkańcy wielkich miast oczekują jak kania dżdżu. 

    Poprzedni artykuł
    Następny artykuł
    Henryk Piec
    Henryk Piec
    h.piec@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Belmondo, Hitler i Kmicic? Nasi…(?) Dzwonić do Daniela!

    Piątek, 2000 r., "Zachęta". Daniel Olbrychski wyciąga szablę i niszczy wystawę "Nazistów". Dlaczego? Bo zadzwonił Belmondo. A licealistka zadała jedno pytanie…

    Ludzie władzy i „dzieci Hollywood”. Hejt na dziecko!*

    Gdzie zniknęły granice, które kiedyś nawet gangsterzy szanowali? Od kodeksów honorowych po brutalną codzienność – upadek norm w kulturze i polityce mówi o nas więcej niż sądzimy.

    Na tydzień przed głosowaniem

    Zasłony opadły, maski spadły – ostatni tydzień kampanii przyniósł kluczowe odpowiedzi o kandydatów, ich cele i realne zaplecza. Teraz gra toczy się już o wszystko.

    Sadowy persona non grata! Czy Mentzen podzieli los Pierackiego?

    Starcie Mentzena z merem Lwowa o kult Bandery nabiera tempa! Sadowy nazwał go „prorosyjskim”, a Mentzen odgryzł się mocną ripostą. Czy Polska powinna stanowczo reagować na gloryfikację UPA?