Dla wielu z nas odrodzona ponad sto lat temu II Rzeczpospolita jawi się jako utracony raj, Atlantyda zalana w 1939 roku brunatno-czerwonym szlamem. Idealizujemy tamto państwo, bo po jego katastrofie mieliśmy najpierw koszmar dwóch totalitarnych okupacji, a potem syf i szarzyznę PRL-u. Jego obraz kształtowały przedwojenne filmy, pamiętniki i wspomnienia pokoleń, które już odeszły. Odzyskując niepodległość w 1989 roku, wierzyliśmy, że III RP sięgnie do najlepszych przedwojennych tradycji i wzorów. Tak się jednak nie stało. Żyjemy raczej w kontynuacji „prylu” (za Herbertem), a z tradycji II RP przejęliśmy te niechlubne.
Bukoliczny czar II Rzeczypospolitej pryska, jeśli się wgłębić w jej dzieje. Można tam wyłowić takie znaleziska, jak bieda i zacofanie, bezpardonowa walka stronnictw przedkładających interes partii ponad dobro wspólne, zamach stanu i autorytarne rządy, republika kolesi czy Bereza Kartuska. Szczególne miejsce w tym panopticum zajmuje proces brzeski, którego 94. rocznica przypada 26 października. Był on równie bulwersujący jak sprawa Dreyfusa we Francji i obrażał poczucie sprawiedliwości w stopniu, który przekroczyły swą hucpą jedynie późniejsze procesy moskiewskie. W naszej historii bardziej oburzające niż proces brzeski okazały się dopiero wyroki w pokazowych procesach z lat 40. i 50., jakie komuniści wytaczali swoim rzeczywistym i domniemanym wrogom.
Proces brzeski był kolejnym etapem w procesie budowy państwa autorytarnego, który rozpoczął zamachem majowym w 1926 roku Józef Piłsudski i jego zwolennicy. Po krwawym przewrocie (375 zabitych, w tym 164 cywilów) i obaleniu legalnych władz – co nie obyło się bez poparcia lewicy i masonerii – nastąpiły trzynastoletnie rządy sanacji. Dyktatura Piłsudskiego sprawowana była nieoficjalnie. Utworzono dla niego funkcję Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, dającą pełną kontrolę nad armią. Z jego nadania prezydentem został Ignacy Mościcki, a premierem Kazimierz Bartel, a po nim kolejni zaufani politycy jego obozu. Zastraszony sejm uchwalił tzw. nowelę sierpniową, pozwalającą prezydentowi rozwiązywać parlament i wydawać rozporządzenia z mocą ustawy. Partią władzy stał się Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem Walerego Sławka.
Mimo zwalczania opozycji metodami policyjnymi (fałszowanie wyborów, cenzura represyjna, delegalizowanie partii, aresztowania, pobicia i zastraszanie działaczy, a nawet zabójstwa), BBWR nie zdobył większości parlamentarnej w 1928 roku, co jednak nie przeszkodziło mu rządzić. Partie lewicowe, które rozczarowane działaniami Piłsudskiego przeszły do opozycji, utworzyły w 1929 roku sojusz polityczny z partiami centrowymi. Centrolew składał się z Polskiej Partii Socjalistycznej, Polskiego Stronnictwa Ludowego „Wyzwolenie”, Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”, Stronnictwa Chłopskiego, Narodowej Partii Robotniczej i Chrześcijańskiej Demokracji.
W czerwcu 1930 roku Centrolew zapowiedział usunięcie dyktatury Piłsudskiego i przywrócenie rządów parlamentarnych, na co reakcją było rozwiązanie parlamentu przez prezydenta Mościckiego 29 sierpnia tego roku. Pozbawieni immunitetu posłowie opozycji zostali we wrześniu aresztowani i umieszczeni w twierdzy w Brześciu nad Bugiem. W sumie w więzieniach znalazło się prawie 5 tysięcy działaczy Centrolewu.

Uwięzionym posłom postawiono zarzuty kryminalne (kradzieże, oszustwa i przywłaszczenia) oraz polityczne (wzywanie do gwałtu i nieposłuszeństwa władzom, strzelanie do policji), a także poddano ich rozmaitym szykanom i torturom. Byli znieważani, bici, głodzeni, zastraszani pozorowanymi egzekucjami, uniemożliwiono im kontakt z obrońcami i rodzinami. Komendantem twierdzy był znany z brutalności płk Wacław Kostek-Biernacki, który później kierował obozem w Berezie Kartuskiej.
Proces zaaresztowanych parlamentarzystów odbył się ponad rok później – między 26 października 1931 a 13 stycznia 1932 roku w Warszawie. Sądzono w nim 11 posłów, w tym przywódcę PSL „Piast” i trzykrotnego premiera Wincentego Witosa. Postawiono im zarzut przygotowywania zamachu w celu usunięcia przemocą członków sprawującego władzę rządu. Dziesięciu oskarżonych skazano na kary więzienia od 1,5 do 3 lat. Pięciu z nich odbyło swoje kary, pozostali – w tym Witos – wyjechali na emigrację.
Proces brzeski był pierwszym w Polsce pokazowym procesem politycznym. Tego rodzaju spektakle, z góry reżyserowane, organizowane były w państwach totalitarnych i autorytarnych, i służyły celom propagandowym oraz represyjnym. Ich celem było publiczne potępienie i napiętnowanie określonej grupy społecznej lub politycznej, a nie ustalenie prawdziwej winy. W procesach tego typu wykorzystywano sfingowane lub wyolbrzymione oskarżenia, przymusowe zeznania i fałszywych świadków.
Proces brzeski rozbił centrolewicową opozycję, która pozbawiona przywództwa i zastraszona w wyborach „brzeskich” z listopada 1930 roku uzyskała słaby wynik. Małe poparcie zdobyła również prawica (endecja). Podczas wyborów piłsudczycy unieważniali listy opozycyjnych komitetów wyborczych, dokonywali pobić działaczy antyrządowych, fałszowali protokoły komisji wyborczych. Część społeczeństwa zbojkotowała wybory jako farsę. Wszystko to sprawiło, że sanacja uzyskała 46,8% głosów i większość w parlamencie.
Gdyby tak jeszcze ci zadufani w sobie ludzie umieli dobrze rządzić, gdyby Piłsudski pozostawił po sobie jakiegoś prawdziwego przywódcę… Podziały polityczne i brak jedności Polaków zniszczyły Rzeczpospolitą w XVIII wieku i II RP w 1939 roku. Może warto przemyśleć te dwie lekcje?






