Po wygranych (o włos) wyborach prezydenckich Prawo i Sprawiedliwość postanowiło ruszyć do ataku – Jarosław Kaczyński wezwał gabinet Donalda Tuska do dymisji i zaproponował powołanie „rządu technicznego”. Zakładam, że to są zwykłe pląsy pana prezesa, który dowiedziawszy się, że premier Tusk wystąpi o wotum zaufania dla swojego gabinetu – wyszedł z ciosem wyprzedzającym. Zarówno gest Tuska nie ma żadnego praktycznego znaczenia (ma większość szabel w Sejmie), jak i krok Kaczyńskiego jest czynnością kompletnie jałową – frukta władzy wiszą na rządzie (który je dzieli).
Nie wiem, co tak ośmieliło prezesa Kaczyńskiego. Może wypowiedź Michała Kamińskiego, wicemarszałka Senatu, który oświadczył, że premier Tusk „losy koalicji i wszystkich wartości, które są mu drogie, powierzył w ręce ludzi, których wieczorem, w noc wyborczą widział, jak skaczą na własnym pogrzebie”. To nawiązanie do świętowania sukcesu Trzaskowskiego po ogłoszeniu wyników exit poll. I dalej: „Nie chcę takiego premiera — oświadczył polityk Trzeciej Drogi. – Człowiek, który nie wierzył, że Nawrocki wygra, zostanie prezydentem i nawyzywał go od alfonsów. Nie wierzył, że Trump wygra, i nawyzywał go od agentów KGB, jest w stanie prowadzić skuteczną polską politykę. Jak pan będzie oglądał spotkanie Donalda Trumpa z panem prezydentem Nawrockim, to i pan, i ja będziemy widzieli spotkanie polskiego prezydenta i amerykańskiego, a Donald Tusk będzie widział spotkanie alfonsa z agentem KGB. Nie chcę takiego premiera”.
Michał Kamiński (PSL) o Donaldzie Tusku: Nie chcę takiego premiera. pic.twitter.com/JUs13V4f90
— Marcel Formela (@MarcelFormelaPL) June 3, 2025
No tak, ale co dzisiaj znaczy senator Michał Kamiński z ZSL? Przed wojną środowisko piłsudczyków mało co poważało prezydenta Ignacego Mościckiego i w chwilach szczerości (oczywiście w zaciszu gabinetów) ukuli taki oto niezbyt miły (dla prezydenta) wierszyk: A co znacy pan Ingacy? Pan Ignacy gówno znacy” (ha,ha,ha – taki dowcip). Pan Kamiński musiał ostatnio wejść na jakieś pole min, bo wielce niespokojny… I tyle w temacie p. Michała, mimo że skonstruował bystrą diagnozę.
Może prezes Kaczyński zasłuchał się w słowa prof. Dudka, ale odkąd pan profesor zaczął opowiadać historie zasłyszane u cioci na imieninach (historie o Karolu Nawrockim), waga pana profesora uległa gwałtownemu uszczupleniu. Ale co proponuje pan profesor? Zdaniem prof. Dudka skuteczną obroną może być decyzja o podjęciu bardzo radykalnego kroku z gatunku political fiction. Może o tym zdecydować wyłącznie premier Donald Tusk. Bo… musiałby się podać do dymisji. „Musiałby oddać fotel premiera komuś, kogo sam by wybrał, kto byłby nową twarzą rządu koalicyjnego. Być może też oznaczałoby to wymianę większości rządu. Wtedy Nawrockiemu byłoby trudniej powiedzieć, że z nowym rządem też nie będzie współpracował. Propaganda PiS-u jest skoncentrowana na Tusku: system Tuska, reżim Tuska. I nagle… Tuska nie ma. Oni by zgłupieli! Oczywiście od razu by powiedzieli, że to oszustwo, ale chodzi o odbiór społeczny” – ocenił prof. Dudek. Najlepszym kandydatem prof. Dudka byłby – jak sądzę – sam prof. Dudek. Chociaż stanowisko prezesa IPN właśnie się zwolniło… Jeżeli propozycja dymisji rządu była za darmo, to uczciwa cena.
Dlaczego wotum zaufania? Odpowiedź jest prosta: Donald Tusk – po zwycięskim głosowaniu – chce dostać bukiet czerwonych róż i burzę braw. Po co Kaczyńskiemu pomysł z rządem technicznym? Pan prezes chce z kolei zamieszać w beczce wiosłem. Jak ma takie hobby… Pogodzę obu polityków. A gdyby tak zebrać większość parlamentarną i przeforsować pomysł, by kolejny Sejm zbudować w kształcie piramidy?!