Wicepremier i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski jest znany z wielu dziwnych wypowiedzi; proponował przyjęcie Rosji do NATO, gdy z innej strony nazwał gazociąg Nord Stream nowym paktem Ribbentrop-Mołotow. Nadepnie prosił w Berlinie, aby Niemcy objęły przywództwo w Europie, ale też „dziękował” USA za wysadzenie Nord Stream.
Była też taka jego wypowiedź: „Gdyby Polska miała normalne dyplomatyczne relacje z Rosją, to Polska mogłaby być tym negocjatorem pomiędzy Rosją a Zachodem w kwestii jak umożliwić Białorusi transformację z dyktatury w demokrację, która nie narusza niczyich interesów. Czyli bylibyśmy w roli Niemiec”.
A gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem (możliwe w przypadku wyznawców tęczowego postępu).
Sikorski nie wie, że Rosja nigdy nie potrzebowała żadnego polskiego pośrednika, aby porozumiewać się z Zachodem, czyli z Niemcami i to jeszcze na temat Ukrainy???
Według Moskwy „normalne” stosunki z Rosją Polska miała, gdy nazywała się PRL i była sowieckim satelitą. To wyjątkowo kiepski pomysł, aby władze Rzeczypospolitej szły w ślady sekretarzy PZPR rzucających się w objęcia Moskali. Chyba, że Radek chciałby doświadczyć jak całuje „drogi Siergiej”, jak go nazywał w liście pisanym do Ławrowa.
A taki Lonia Breżniew był w całowaniu mistrzem, może Ławrow jest nie gorszy.






