„To wszystko dookoła co cię szczelnie otacza nie czując twego bólu, jest to tak zwany świat” Stanisław Barańczak
Stanisław Barańczak odszedł za wcześnie, w wieku 68 lat, 26 grudnia 2014 roku. To był drugi dzień świąt Bożego Narodzenia 10 lat temu. Zmarł w Stanach Zjednoczonych. Z Polski, z rodzinnego Poznania musiał wyjechać w 1981 roku. Za oceanem objął katedrę slawistyki na Uniwersytecie Harvarda w Cambridge w Massachusetts. W literaturze polskiej objawiał swój talent przede wszystkim w poezji, ale był też zasłużonym tłumaczem i historykiem literatury pięknej, eseistą i krytykiem literackim. Opuszczając Polskę miał 35 lat i wielki dorobek literacki, ale też doświadczenie totalitaryzmu.
Barańczak był człowiekiem aktywnym politycznie, tę potrzebę zaangażowania wyniósł z domu, jego ojciec był lekarzem i społecznikiem, wujek kapelanem 15 pułku ułanów poznańskich (ksiądz Marian Konopiński, zabity w Dachau 1 stycznia roku 1943, beatyfikowany 13 czerwca 1999 r.). Siostra Małgorzata Musierowicz to polska pisarka, autorka książek dla dzieci i młodzieży, ilustratorka, a jej córka, jego siostrzenica, to pisarka i tłumaczka książek dla dzieci Emilia Kiereś. Rodzina twórcza i zaangażowana.
Jego aktywność wyraziła się w przynależności do partii PZPR, potem – w proteście przeciw jej działaniom. Podpisał Memoriał 59, jako jeden z 59 intelektualistów. List ten stał się zapowiedzią powstania opozycji antykomunistycznej. Stanisław Barańczak był jednym z członków-założycieli Komitetu Obrony Robotników. Z powodu tych aktywności został zwolniony z pracy na poznańskim uniwersytecie UAM. Pozostały mu publikacje w prasie niezależnej. Był autorem zakazanym, autorem tzw. drugiego obiegu.
Poeta zasiewa między wierszami wątpliwość w gazetowy język peerelowskiej propagandy. Obnaża językowe manipulacje.
„Co jest grane”
(…)przyszłość narodu w postaci małej dziewczynki
odgrywa pantomimę wręczania wzruszonych kwiatów.
Wszyscy wiemy, co tu jest grane, wszyscy wiemy, co się za tym kryje, (…)
wszyscy wiemy, że to my sami się kryjemy, że to nami,
żetonami, gra się w tę grę, w mówiąc ściślej
my sami gramy sobą przed samymi sobą (…)
Stanisław Barańczak był człowiekiem bardzo pracowitym, pracą tłumacza sprawił, że anglojęzyczny świat poznał „Treny” Jana Kochanowskiego, utwory Cypriana Kamila Norwida i Wisławy Szymborskiej. Literaturze polskiej dał wybitny przekład dramatów Wiliama Szekspira i innych poetów angielskich, amerykańskich i rosyjskich.
Wiersze Barańczaka inspirują do wmyślania się w nie, zadają pytania, próbują odpowiadać, poszukują prawdy, próbują opisać rzeczywistość. Poezja Barańczaka, to poezja finezyjna, bawiąca się językiem, odkrywająca głęboko ukryte znaczenie słów. Ta poezja porusza, rozpatruje zagadki ludzkiej egzystencji, pokazuje jej kruchość i nietrwałość tak wyraziście, tak dosłownie, że słychać chrzęst deptanej porcelany.
„Jeżeli porcelana to wyłącznie taka”
Jeżeli porcelana to wyłącznie taka
Której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu,
Jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby
Nie było przykro podnieść się i odejść;
Jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,
Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,
Jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć
gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki
na inna ulicę, kontynent, etap dziejowy
lub świat
Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?
Poeta pozostał na emigracji do końca życia, znalazł tam punkt oparcia. O doświadczeniu emigracji też wypowiedział się w swoich utworach.
Zachęcam do czytania tej poezji i nieśmiało przypominam, że czytanie poezji jest jedną z recept na szczęście. Proponuję choćby jeden wiersz w miesiącu. To działa.
A tymczasem… „Widokówka z tego świata”
„(…)ale dosyć już o mnie. Powiedz, co u Ciebie
słychać, co można widzieć,
gdy się jest Tobą”.