Krachu nie będzie!

    Date:

    Kiedy czyta się niektóre komentarze po wyborach prezydenckich we Francji nie trudno odnieść wrażenie, że ich autorzy wieszczą jakiś niebotyczny wręcz krach w relacjach pomiędzy Warszawą a Paryżem. Przypomnijmy, że źródłem obecnego napięcia była wypowiedź premiera Morawickiego, który wypomniał prezydentowi Macronowi jego telefony do cara Rosji/Związku Radzieckiego, w czasie gdy wojska tego ostatniego harcując pustoszyły wschodnią Ukrainę. Nie dziwi więc, że „drogiemu Emanuelowi” (prawa autorskie Donald Tusk) skoczyło ciśnienie, bo przecież nikt nad Sekwaną nie przywykł do tego, by jakiś nuworysz znad Wisły pouczał jakiegoś Francuza do czego służą polityczne widelce (prawa autorskie Bartosz Kownacki: „To są ludzie (Francuzi), którzy uczyli się jeść od nas widelcami parę wieków temu”). Po reprymendzie Morawieckiego prezydent Macron miał zamknąć się  w sobie, kilka dni się nie golił, płakał po kątach, a na sam koniec zaczął chodzić w dresach…Kiedy się już otrząsnął nawyzywał Morawickiego od „antysemity” oraz gnębiciela środowisk LGTB+AGD+RTV+Q.

    Z tej to interesującej wymiany zdań niektórzy analitycy wywiedli pogląd, że relacje polsko-francuskie zapadną się jak Baksik z Gąsiorowskim przed próbą aresztowania.  Stąd tylko krok od postawienia tezy, iż polski rząd porusza się po dyplomatycznych salonach jak słoń w składzie porcelany koreańskiej dynastii Joseon. Widać w tej tezie wielowiekowe piętno, które wypalone jest na przekonaniu, że opinie zachodnich polityków i tamtejszych społeczeństw ma dla nas ciężar Dekalogu. Dla rodzimych Europejczyków jest niczym słowo objawione, które na naszych oczach staje się ciałem i musi (nie ma wyboru) między nami zamieszkać.

    Otóż nic takiego nie nastąpi. Żadnego krachu w relacjach polsko-francuskich nie będzie. Dla niezorientowanych posłużę się cyframi. Otóż pod koniec 2017 r. francuskie inwestycje w Polsce wynosiły 81 mld zł. Tymczasem polskie we Francji 2,9 mln zł. Piszę te słowa bez cienia pretensji do Francuzów, bo skoro sami nie potrafimy zbudować wozu drabiniastego, to musimy wraki sprowadzać znad Sekwany lub z innego złomowiska w Europie.  Gdyby jednak prezydent Macron zechciał wypiąć się na Polskę, to mu już inwestorzy francuscy wytłumaczą z czym je się ser Camembert. I wówczas żaden dres z naszywką CAP10 nie pomoże (jednostka wojskowa przeznaczona do dywersji, działań kontrterrorystycznych, sabotażu, uwalnianiu zakładników czy likwidacji celów o szczególnej ważności). Dla wyjaśnienia na koniec – pan prezydent Macron w wojsku oczywiście nie służył.

    Poprzedni artykuł
    Następny artykuł
    Henryk Piec
    Henryk Piec
    h.piec@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Belmondo, Hitler i Kmicic? Nasi…(?) Dzwonić do Daniela!

    Piątek, 2000 r., "Zachęta". Daniel Olbrychski wyciąga szablę i niszczy wystawę "Nazistów". Dlaczego? Bo zadzwonił Belmondo. A licealistka zadała jedno pytanie…

    Ludzie władzy i „dzieci Hollywood”. Hejt na dziecko!*

    Gdzie zniknęły granice, które kiedyś nawet gangsterzy szanowali? Od kodeksów honorowych po brutalną codzienność – upadek norm w kulturze i polityce mówi o nas więcej niż sądzimy.

    Na tydzień przed głosowaniem

    Zasłony opadły, maski spadły – ostatni tydzień kampanii przyniósł kluczowe odpowiedzi o kandydatów, ich cele i realne zaplecza. Teraz gra toczy się już o wszystko.

    Sadowy persona non grata! Czy Mentzen podzieli los Pierackiego?

    Starcie Mentzena z merem Lwowa o kult Bandery nabiera tempa! Sadowy nazwał go „prorosyjskim”, a Mentzen odgryzł się mocną ripostą. Czy Polska powinna stanowczo reagować na gloryfikację UPA?