Nasi czytelnicy pytają, dlaczego tak mało miejsca poświęcamy ministrowi Ziobrze i jego eskapadzie (czy jak chcą niektórzy: ucieczce) na Węgry? Zasadniczo zajmujemy się sprawami ważnymi, a nie opisywaniem mgły, która ma zakryć przed naszymi oczyma faktyczny stan rzeczy. „Dojechanie pisorów” jest właśnie takim klasycznym fog machine (wytwornica mgły), który ma zaspokoić apetyt twardego elektoratu KO, ale jednoczenie ma przysłonić fatalną kondycję stanu naszego państwa. Kiedy przykładałem się do niniejszego materiału, w Polsacie (a więc telewizji mainstreamowej) puszczany jest materiał o zdesperowanych rodzicach, którzy odsyłani są z kwitkiem ze szpitala, a najbliższa placówka wykonująca operacje, który może przyjąć ich dziecko (odpłatnie) znajduje się w…Filadelfii (takie miasto w USA).
Przypomnijmy słowa Marceliny Zawiszy z partii Razem (z którą znajduje się na antypodach przekonań), a która kilka dni temu z mówiący sejmowej powiedziała:”…ja troszeczkę o ludziach (…) Rok temu stałam tutaj i mówiłam, że ze względu na to, że macie 20-miliardową dziurę w budżecie ochrony zdrowia, ludzie będą odprawiani z kwitkiem. I dzieje się dokładnie to przed czym ostrzegaliśmy – powiedziała wzburzona poseł, kierując wzrok w stronę ław KO, Lewicy, PSL i Polski 2050. Jej wystąpieniu towarzyszyły nerwowe okrzyki posłów koalicji rządzące. – Ludzie dowiadują się, że będą mieli przekładane operacje, zabiegi na przyszły rok, że nie mogą dostać się do lekarza. Ograniczane lub wręcz niewłączane są nowe osoby do programów lekowych i to jest wasza odpowiedzialność. Przez tok wiedzieliście o tym, że tak się będzie działo. Nie zrobiliście nic i dopiero dziś wasz minister finansów Domański spotkał się z panią minister zdrowia. Wstydźcie się tego, że na przyszły rok znowu zaplanowaliście 23-miliardową dziurę w systemie ochrony zdrowia. To są odwołane operacje, zabiegi i wizyty. To jest wasza wina, że ci ludzie nie mogą się leczyć. To wy nie dajecie pieniędzy na ochronę zdrowia, wstydźcie się! – zakończyła wystąpienie.
I w tej oto atmosferze rządzący fundują nam igrzyska: premier mówi, że nie wyśle do Węgrów komandosów (żeby sprowadzili Ziobrę), minister Żurek twierdzi, że żurek jest smaczny, padają oskarżenia o „zorganizowanej grupie przestępczej” działającej za czasowe PiS w Ministerstwie Sprawiedliwości…Profesor Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista, bodajże ostatni niekwestionowany autorytet prawny, mówi wprost, bez ogródek: Nie wiem, czy prokuratorzy, którzy pisali ten wniosek, byli powołani przez prokuratora Barskiego, czy Korneluka. Jeśli przez prokuratora Korneluka, to jest to nielegalne, oni są nielegalni. Natomiast Ziobrze to nie pomoże, powiedzieć można wszystko, ale teraz o tym, co jest legalne, a co nie, decyduje ten, kto rządzi Policją, Strażą Więzienną, wojskiem”. I czy po tych słowach mam poważnie traktować tzw. prokuratorów od pana Korneluka??? I jeszcze jedna smutna konstatacja – nic nie chroni obywatela przed przemocą państwa…Destrukcja (spadek poziomi zaufania obywatela do państwa) w czystej postaci.
Zaufanie obywateli do państwa jest walutą, której żadna władza nie może dodrukować. Dziś, zamiast państwa prawa, mamy niekończący się spektakl, w którym ważniejsze jest, kto kogo „dojedzie”, niż kto komu pomoże. Zamiast realnych reform – pogonie za duchami przeszłości. Zamiast troski o szpitale, szkoły, drogi – polityczne igrzyska o to, kto kogo bardziej upokorzy w prime timie. I oto mamy rezultat: pacjent z ciężką chorobą staje przed zamkniętymi drzwiami szpitala, a w tym samym czasie na ekranie trwa kolejny odcinek serialu pt. „Ziobro na Węgrzech! Wróci czy nie wróci?”.
W Polsce roku 2025 mgła stała się normą. Fog machine pracuje pełną parą, a my – obywatele – coraz mniej widzimy. Może więc warto, zamiast śledzić kolejną polityczną farsę, spojrzeć w lustro i zadać sobie pytanie: czy my jeszcze jesteśmy Obywatelami, czy już tylko publicznością?






