115 lat temu zmarła Maria Konopnicka. Czym byłaby polska literatura bez jej twórczości?
Byłby z pewnością uboższa o poezję pełną patriotyzmu i szczerej liryki.
Maria Konopnicka zapisała też szczególne strofy poezji dziecięcej, w której dewizą autorki była zasada: „ Nie przychodzę ani uczyć dzieci, ani też ich bawić przychodzę śpiewać z nimi”.
Maria urodziła się w Suwałkach 23 maja 1842 roku. Gdy miała 12 lat zmarła jej matka. Ojciec, Józef Wasiłowski prawnik i miłośnik literatury czytał dzieciom polskich romantyków, a także ewangelie i biblijne przypowieści. Mieszkali wówczas w Kaliszu. Edukację kontynułowała Maria w Warszawie. Tam zaprzyjaźniła się z Elizą Orzeszkową.
Swoje pisarskie pasje odkryła już jako mężatka i matka sześciorga dzieci. Wiary w możliwości talentu dodała jej recenzaja Henryka Sienkiewicza, który o poemacie „ W górach” napisał: „Co za śliczny wiersz (…) prawdziwy talent, który prześwieca przez wiersze jak promienie świtu przez mgłę”. To pasowanie na poetkę słowami wybitnego pisarza dodało jej skrzydeł:
„Otoczyły mnie wkoło moje równie senne
Pasmem jednakiem,
Ale ja sobie lecę w krainy odmienne:
Umiem być ptakiem“
Maria Konopnicka opuściła męża i przeprowadziła się z dziećmi do Warszawy. Postanowiła samodzielnie utrzymać się ze swojej pracy. Była korepetytorką, tłumaczką, aktywistką społeczną, ale przede wszystkim była matką sześciorga dzieci. To zadania dla prawdziwej siłaczki. Wychowywała, pisała, pomagała. Jedno życie wiele ról. Gdy dzieci dorosły Maria rozpoczęła podróże po Europie. Myślami i twórczością wciąż była w ojczyźnie.
„Błogosławiona ziemia nasza! Im więcej krajów widzę i im więcej ludzi, tym silniej czuję, że nasze społeczeństwo ze wszystkimi ludzkimi usterkami stokroć szlchetniejsze i więcej warte“.
Zasłynęła wzbudzeniem fali protestu przeciw antypolskim brutalnym działaniom władz pruskich wobec strajkujących dzieci Wrześni.
Na 25 lecie pracy pisarskiej otrzymała od narodu dar – dworek w Żarnowcu. Komitet jubileuszowy reprezentowali: Henryk Sienkiewicz, Eliza Orzeszkowa oraz wnuk Zygmunta Krasińskiego, Adam Krasiński. Spełniło się marzenie Konopnickiej, aby mieć „takie drzewo i tyle ziemi, ile ono korzeniami obejmie“. 8 września 1903 roku to dzień uroczystego wjazdu nagrodzonej do Żarnowca. Korowód ludzi i darów. Wielkie uroczystości odbyły się również we Lwowie, gdzie obsypano ją „brylantami słów cudnych”*
Podziękowała: „(…) praca moja była mała, odpłata królewska”.
Wiele dzieci z Żarnowca zawdzięczała poetce wykształcenie. Przyszli nauczyciele, rzeźbiarze, nauczyciele nawet profesorowie wyszli spod opiekuńczej ręki Konopnickiej i jej przyjaciółki Marii Dulębianki. Wielu z nich wstąpiło do formacji wojskowych i stanęło do walki o niepodległość Polski.
15 lipca 1910 roku obchodzono w Krakowie pięćsetną rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Ignacy Jan Paderewski ufundował pomnik Władysława Jagiełły i osobiście go odsłaniał. Chór odśpiewał uroczyście pieśń grunwaldzką skomponowaną przez Feliksa Nowowiejskiego.
„Nie rzucim ziemi skąd nasz ród,
Nie damy pogrześć mowy!
Polski my naród, polski lud
Królewski szczep Piastowy”
Autorka tekstu nie pojawiła się. Była już ciężko chora. Zmarła 8 października 1910 roku we Lwowie.
Zostawiła po sobie: „rój cudnych strof, myśli, obrazów…..“** Zostawiła też zapisaną w wierszu biografię Gabrieli, a może swoją?
„Imię twoje nie było „wiosna” ani „róża”,
Ani w łunach po niebie chodząca „kometa”,
Ani pełna jasności błyskawicznej „burza”…
Ale na pierwsze imię było ci: „kobieta”
I nosiłaś je czystym jak gwiazdę na czole;
A drugie: „siostra smutnych”, a trzecie: „poeta”.
(…)
Tylko tam, gdzie od wieku bije łez kaskada,
Na ziemi dawnych smutków, nad stare mogiły
Wschodzi, raz w sto lat może, taka gwiazda blada,
By świecić tym, co idąc, dech tracą – i siły”.
Źródło: Cultur.pl; Barbara Wachowicz, Siedziby wielkich Polaków
* Jan Kasprowicz; ** Eliza Orzeszkowa