Strona informacyjna

Los tyrana. Na początku wszyscy przed nim drżą. Na końcu - on drży przed wszystkimi!

    Pszczoły, kwiecie i dzban miodu. 22 VIII – 440. rocznica śmierci Jana Kochanowskiego (1530 – 1584)

    Date:

    Upał. W cieniu rozłożystej lipy usiadł mężczyzna. Zamyślił się, zadumał, zaczytał… Na kolanach leży otwarta książka, na stole dzban, kartki papieru. Z oddali dobiega śmiech dwuletniego dziecka. W gałęziach drzew brzęczą kojąco pszczoły. Pachnie kwiecie. Jest cicho, błogo i spokojnie.

    Czy tak wyglądało to miejsce, ten czas, gdy rodziła się polska literatura, ta najbliższa sercu – bo w języku narodowym? Odpowiedź brzmi: nie. Tak wygląda tylko nasze wyobrażenie. Legenda, w której jest tyleż samo prawdy, co i marzenia. A zatem: jak było w rzeczywistości? Kim był i jak żył Jan Kochanowski – człowiek, o którym powie inny pisarz, prawie pół tysiąca lat później, że zrobił dla polszczyzny tyle, co Kopernik dla astronomii.

    Niektóre szczegóły życia artysty z Sycyny robią wrażenie sensacji. Kojarzymy go z pewnością z doskonałą znajomością greki i łaciny – jak na renesansowego intelektualistę przystało. Ale czy wiemy, że we Włoszech studiował również… język arabski? Wydaje nam się, że stabilność ekonomiczna była nieodłączną częścią jego CV – ale umyka naszej uwadze, że w dużej mierze zawdzięczał ją stanowisku proboszcza parafii w Poznaniu i Zwoleniu. Przywykliśmy myśleć, że proboszcz jest osobą duchowną – tymczasem wówczas dopuszczano na tę funkcję świeckich, którzy jednak nie sprawowali posługi kapłańskiej, byli raczej kimś w rodzaju administratora dóbr. Natomiast już zupełnie dziwić może fakt, że choć był proboszczem poznańskiej parafii – nigdy nie odwiedził tego miasta.

    Kolejne zaskoczenie dla badaczy życiorysu czarnoleskiego geniusza: chcielibyśmy widzieć w nim statecznego, uśmiechniętego, dobrodusznego, trochę rozmarzonego poetę, któremu pasja pisania przesłaniała troskę o ziemskie, materialne problemy. Nic bardziej mylnego. Kochanowski poświecił sporo czasu i energii procesom sądowym, których przedmiotem były spory majątkowe i spadkowe.

    Wiemy, że największym pęknięciem, najtragiczniejszą rysą jego życiorysu była śmierć malutkiej Urszulki. I choć w minionych epokach rodzice częściej niż dziś musieli żegnać swoje dzieci, w niczym nie umniejszało to ich cierpienia. Do tego bólu nie można się przyzwyczaić. Wszystko wskazuje na to, że trzydziestomiesięczna dziewczynka umarła jako pierwsza z pociech poety – ale nie jedyna. Z sześciu córek trzy odeszły w dzieciństwie. Jedyny syn, urodzony jako pogrobowiec, również zmarł bardzo wcześnie. W pozornie błogiej, spokojnej i dostatniej codzienności autora Odprawy posłów greckich było więcej tragicznych doświadczeń, niż nam się z odległości kilkuset lat wydaje.

    Dla większości współczesnych Polaków Kochanowski jest i pozostanie twórcą znanym i cenionym – za sprawą szkolnej podstawy programowej, która zakłada, że już w końcowych klasach podstawówki uczniowie powinni zacząć lekturę arcydzieł ojca polskiej literatury narodowej. I chociaż szkolne wymogi niekoniecznie skutkują radością przy lekturze, ale gdzie, jak nie w progach instytucji oświaty, młody człowiek ma dowiedzieć się, przeczytać, zapoznać – i ponieść tę wiedzę w dalsze, dorosłe życie. Badania wskazują wprawdzie, że kupując książki bardziej interesujemy się autorami współczesnymi. Ale czyż nie zawstydza nas fakt, że Treny należą aktualnie do najlepiej sprzedających się tomików poezji w odległych stronach ziemskiego globu – w Stanach Zjednoczonych?

    Jan Kochanowski był dzieckiem swojej epoki – i równocześnie przekraczał jej granice: talentem, literacką dojrzałością i artystyczną odwagą. Przenikliwością obserwacji i umiejętnością wykorzystania ich w dziełach, które czytały i będą czytać kolejne pokolenia. Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego dobrze jest czytać to, co napisał mistrz z Czarnolasu…

    W upalne lato siądźmy razem w cieniu. Dworu, w którym żył, pisał, cierpiał i był szczęśliwy pan Jan  – dawno już nie ma. Lipa jest tylko cichym wspomnieniem. Pszczoły buzują w kwieciu – ale kto inny spije ich miód. Zostały książki. W książkach jest wszystko, czego nam potrzeba: jest mądrość zachwytu nad pięknem. Jest piękno pogodzenia się z bólem. I modlitwa tego, który wie, że nie trzeba wszystkiego zrozumieć. Czasem lepiej jest po prostu – tylko zaufać:

    „Skryte są Pańskie sądy; co się jemu zdało
    Najlepiej, żeby się też i nam podobało”.

    Karolina Maria Paprocka
    Karolina Maria Paprocka
    karolinamariapaprocka@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Olga Boznańska – Rok 2025 pod znakiem wielkiej malarki

    Rok 2025 ogłoszono Rokiem Olgi Boznańskiej. Kim była artystka, która ponad wszystko ceniła ciszę, sztukę i prawdę? Poznaj niezwykłą malarkę, która tworzyła z duszy i światła.

    Obronimy naszą kulturę i wartości ….  Spotkanie dr Karola Nawrockiego z ludźmi kultury i sztuki.

    W Browarach Warszawskich Karol Nawrocki spotkał się z ludźmi kultury, deklarując wsparcie dla polskiej sztuki, tożsamości narodowej oraz kontynuacji budowy Polskiej Opery Królewskiej.

    Parszywy los uczonego. Filozofowie nie są wolni od wad! *

    Uczeni to ludzie mądrzy, ale pełni sprzeczności. Rywalizują, mierzą się z niezrozumieniem i własnymi słabościami. Kto jest ich największym wrogiem? Odpowiedź może Cię zaskoczyć.

    Kobiety – cuda w codzienności

    Niezwykłe kobiety – cuda w codzienności. Od Katarzyny ze Sieny po Hedy Lamarr – ich siła i pasja zmieniały świat. Świętujemy kobiecą moc, która każdego dnia czyni życie lepszym!