Szpakowski kontra młodzi – kto powinien się wstydzić?!

    Date:

    Znajomy zadzwonił i poprosił bym skomentował zachowanie Dariusza Szpakowskiego i jego koleżanki i kolegi z pracy (TVP-reżimowe) przed meczem z Finlandią. Przyznaję, nie oglądałem, ale mój sąsiad – już po meczu – oświadczył, że Polacy byli „o niebo” lepsi od Finów. „Nasi mieli większe i ładniejsze tatuaże, a tamci (wstyd powiedzieć) umieli tylko biegać za gałą” – oświadczył p. Sławomir, po czym popukał się palcem wskazującym w czoło. Zrozumiałem, że szczerze żałował, iż stracił 90 minut swojego cennego życia na oglądanie czegoś, czego oglądać się nie dało. Doszedłem do tego – jakże słusznego – wniosku już wiele lat temu i zdecydowanie wolę odprężyć się patrząc bezrefleksyjnie na śnieżnobiałą ścianę, niż oglądać ludzi uprawiających Amp Futbol, tyle, że z dwoma zdrowymi kończynami (chociaż kto tam wie, czy one aby na pewno są zdrowe). Ale każdy katuje się jak lubi…

    Wróćmy do p. Szpakowskiego i omawianej sytuacji. Odnalazłem, zobaczyłem, jakoś mnie nie wzruszyło. Po pierwsze pragnę zaznaczyć, że nie lubiłem gdy p. Szpakowski komentował mecze polskiej reprezentacji. No, nie lubiłem i co mi zrobicie? Kwestia gustu. I teraz, czego takiego wyjątkowego – drogi Leszku (znajomy proszący o komentarz) – dokonał p. Szpakowski? Szpakowski słysząc Mazurka Dąbrowskiego stanął w pozycji wyprostowanej i zamilkł. Wielkie mi mecyje. Dokładnie tak czynią Polacy i żadna to zasługa, by zaraz p. Szpakowskiemu przypinać ordery. Widocznie p. Szpakowski odebrał dobre wychowanie w rodzinnym domu i należy z szacunkiem pokłonić się rodzicom p. Dariusza.

    Istnieje świat profanum i sacrum, a nasz hymn należy do tego  drugiego. Gdy go słuchamy pierś nam się porusza, występuje gęsia skórka a serce niespokojnie drży: wdech-wydech, wdech-wydech, wydech-wydech. I dzięki tej umiejętności duchowego oddychania – jako naród – żyjemy i przemy do przodu. Należy słusznie zauważyć, że młodsza koleżanka i młodszy kolega p. Szpakowskiego zapomnieli oddychać.

    Czy to jest ich wina? Przecież ktoś ich do życia przygotował: rodzina, szkoła, może Kościół…to jest P O R A Ż K A! Ale wystrzegałbym się potępiana tych młodych ludzi w czambułu, bo przed nimi jeszcze całe – daj Boże – długie życie. I może kiedyś zadrży im serce, gdy usłyszą słowa: „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie. Dla darów Nieba. Tęskno mi, Panie”. Daj Panie Boże, daj Panie Boże…

    Henryk Piec
    Henryk Piec
    h.piec@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Zmieleni przez śrubę historii. Jak rolę odegra Budapeszt?

    Putin i Zełeński spotkają się w Budapeszcie. Polska? Tradycyjnie poza grą – może chociaż kelner z polskimi korzeniami poda kawę i zapisze się w historii.

    Negocjacje bez Polski! W poszukiwaniu winnych

    Polska poza rozmowami Trumpa, Zełeńskiego i europejskich liderów o Ukrainie. Po latach bezwarunkowego wsparcia – brak zaproszenia. Czy to polityczna porażka czy sprytny unik kosztów?

    Kordian kontra cham – gdzie w tym sporze plasuje się Donald Tusk?

    „Kordian i cham” to symbol zderzenia elit z ludem, marzeń z realnością. Czy dziś widać ją w debacie publicznej? Niektórzy uważają, że tak – i to bardzo wyraźnie.

    O chorobie duszy i ciała Donalda Tuska słów kilka. Z obłędu w opętanie*

    Ostre ostrzeżenie: zdrowie premiera Tuska w kryzysie, a jego obsesje i błędy polityczne mogą kosztować Polskę miejsce przy decyzyjnym stole Europy. Czy czas na zmianę?