Nie, ewolucja się nie cofa. Facet nie odróżnia „podstawki” od „pokrywki”. A kobieta to rozumie świetnie. To tylko ilustracja „naturalnych” różnic, wynikający z odmienności doświadczenia. W kuchni facet przegrywa, ale w warsztacie mógłby wygrać dysponując lepszą umiejętnością odróżniania „prawo-” i „lewoskrętności”. W sumie to tylko „scepcjalizacja” i dowód na to, że jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni. Kooperacja wymaga specjalizacji, dzięki czemu stajemy się razem bardziej efektywni. Dwie kobiety w kuchni i dwóch facetów w warsztacie, to przepis na awanturę, rywalizację – kto lepszy, mądrzejszy i kto rządzi. Oczywiście „przywiązanie” na stałe do kuchni lub warsztatu jest kwestią konwencji i satysfakcji z tego, co ugotuje facet lub jak auto naprawi kobieta. Ale w pewnych rzeczach jesteśmy „niewymienni”, gdy nie w kuchni i warsztacie, ale w sypialni się spotykamy. I widzimy, że efekt zależy od „specjalizacji”…
* tytuły pochodzą od redakcji M24