Powstanie Warszawskie – hołd dla bohaterów i pytania bez odpowiedzi

    Date:

    Zbliża się kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Muszę zatem na początku zaznaczyć, że wychowałem się – pomimo panującego wówczas reżimu komunistycznego – na etosie Pokolenia Kolumbów, batalionów: „Zośka”, „Parasol”, „Czata 49″, „Chrobry”. Dla mnie takie postaci jak: Jan Bytnar „Rudy”, Tadeusz Zawadzki „Zośka”, Stanisław Broniewski „Orsza”, Jan Rodowicz „Anoda” to byli BOHATEROWIE jak się patrzy. Amerykańskie Batmany przy nich, to wzór popierółek. Tak, to byli bohaterowie naszej młodości. Byli i… nadal nimi są. Młodzi, dzielni, przed nimi całe życie, a jakże wielu z nich – u progu dojrzałości – odeszło, zanim życie zdążyło w pełni w nich rozkwitnąć. Jak gwiazdy spadli gwałtownie z nieba i ułożyli się snem wiecznym w gruzach swojego ukochanego miasta. Dzisiaj mam lat 60 i 1. Chylę (już dzisiaj siwą głowę) przed tymi dziewczętami i chłopcami o jasnych i bujnych włosach, przeżywających swe pierwsze miłości, marzących o wolności, której tak często dzisiaj nie potrafimy docenić. Mam nadzieję ich kiedyś spotkać (jako harcerz zamelduję się) do nich przytulić się i… podziękować. Nie zasłużyli na to…I o tym będzie ten materiał. Jeżeli kogoś dotknę, to – proszę mi wierzyć – nie jest to moim zamiarem.

     Przed godziną „W”

    Wielokrotnie słyszałem, że powstanie musiało wybuchnąć, bo napięcie w stolicy było tak ogromne, nienawiść wobec Niemców (wówczas jeszcze nie było jakiś tam nazistów) tak wszechobecna i wśród ludności stolicy niemal powszechna, że bez względu na decyzję Komendy Głównej Armii Krajowej lud Warszawy samoczynnie (bez żadnego rozkazu) ruszyłby do boju, zwłaszcza, że „po ulicach” stolicy rozeszła się wiadomość, iż na rogatkach Warszawy zauważono sowieckie czołgi. Przypomnijmy, że potężne uderzenia Armii Czerwonej, doprowadziły w lipcu 1944 roku wojska I Frontu Białoruskiego, oraz I Armię Wojska Polskiego na przedpola Warszawy. Na południe od stolicy, pod Magnuszewem, Rosjanom udało się utworzyć przyczółek. Radzieckie czołgi doszły do prawobrzeżnej dzielnicy – Pragi, zwiastując dalszy atak. Sowiecka stacja radiowa „Kościuszko” już od 2 czerwca nadawała z Moskwy po polsku audycje, w których nawoływano do działania, a 29 lipca o godz. 20, 15 usłyszano w Warszawie nadawaną w języku polskim odezwę: „Nie ma wątpliwości, że Warszawa już słyszy salwy dział uczestniczących w bitwie, która przyniesie jej wyzwolenie. /…/ Dla Warszawy, która się nie poddała , lecz walczy, wreszcie wybiła godzina szturmu. /…/ Polacy! Czas wyzwolenia jest bliski! Polacy do broni! Niech każdy Polak stanie do walki przeciw najeźdźcy! Nie ma chwili do stracenia!”.

    Mamy więc oto taką sytuację: lud Warszawy prze ku konfrontacji, na rogatkach Warszawy widziane są sowieckie czołgi, moskiewska  radiostacja wprost nawołuje do powstawia (mając zapewne nadzieję, że kierownictwo zrywu obejmie dowództwo Armii Ludowej)  Co jeszcze wiedziała KG AK? Ano wiedziała, że alianci nie udzielą nam żadnej pomocy i polscy spadochroniarze z brygady gen. Sosabowskiego nie przylecą na ratunek stolicy. Skąd to wiedzieli? Przyniósł im tę wiadomość  na „tacy” Jan Nowak-Jeziorański, karier z Londynu: „Powtarzam wszystkie zapamiętane fakty, poczynając od konferencji w Moskwie i w Teheranie. Odtwarzam je na podstawie rozmów Mikołajczyka z Edenem, Churchillem i Rooseveltem. Podkreślam bardzo mocno fakt, że zony okupacyjne Anglosasów i Rosjan zostały już postanowione i wytyczone bez względu na to, gdzie będzie przebiegać linia frontu w chwili upadku Trzeciej Rzeszy. Obecność oddziałów Aliantów zachodnich na terytorium polskim nie jest przewidywana. Anglicy i Amerykanie odmówili wysłania do Polski nawet misji obserwatorów wojskowych (…). Mówię bardzo szybko, starając się wyrzucić z siebie jak najwięcej. Obecni przy stole, karmieni dotychczas przeważnie lakonicznymi depeszami i podtrzymującymi ducha audycjami Londynu, słuchają w milczeniu z natężoną uwagą i rosnącym przygnębieniem”. Kto słucha tej relacji? KG AK! Wyznaczono sobie jeszcze jeden ważny cel polityczny: przejęcie stolicy przed wkroczeniem Sowietów, by zademonstrować ciągłość II RP.

    Wybuch Powstania

    Powstanie wybucha 1 sierpnia 1944 r. Oddajmy głos jednemu z jego uczestników: „Już podczas powstania zastanawialiśmy się, jak to się stało, że doszło do jego wybuchu. Poszliśmy w bój bez broni. Gdy 1 sierpnia moja kompania nacierała na gmach Sejmu, na 170 ludzi mieliśmy 3 karabiny, 7 pistoletów, 1 pistolet maszynowy strzelający tylko ogniem pojedynczym i 40 granatów. Jak zobaczyliśmy, że właściwie nie mamy broni, to pytaliśmy dowódcę: z czym do gości? Ale byliśmy zdyscyplinowanymi żołnierzami – na rozkaz stanęliśmy do walki i na rozkaz ją zakończyliśmy” – wspominał Jan Ciechanowski – polski historyk mieszkający od końca lat 40. w Wielkiej Brytanii, jako nastolatek walczył w Powstaniu Warszawskim, został ranny i dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Z tego opisu wyłania się przerażający obraz, który jest powielany w wielu przekazach – . powstańcy były słabo uzbrojeni, co stawia ich dowódców w bardzo niekorzystnym świetle. Pchać dzieciaki na gniazda karabinów maszynowych – szok! Jan Ciechanowski przypomniał słowa gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego, który powiedział, że powstanie militarnie było wymierzone w Niemców, ale politycznie – w Rosjan. „Te rachuby okazały się całkowicie mylne. Powstanie było na rękę Niemcom, ponieważ stwarzało doskonałą okazję realizacji powziętego już wcześniej planu zniszczenia stolicy. Dla Niemców zrównanie Warszawy z ziemią było równoznaczne z przetrąceniem kręgosłupa polskości. Zrealizowali ten plan stosunkowo niewielkim kosztem – straty Niemców w powstaniu wyniosły nieco ponad 1700 osób. Rzeź żołnierzy AK była też na rękę Rosjanom” – powiedział Ciechanowski.

    Z czym mam problem?

    Każda operacja wojskowa zawsze zakłada cel. Jeżeli celem powstania było opanowanie stolicy przed wkroczeniem Sowietów, to po kilku/kilkunastu dniach (nie będę mówił po ilu, ale na pewno nie po 63) było już wiadomo, że cel zarówno militarny jak i polityczny nie zostanie osiągnięty. W związku z tym rodzi się pytanie dlaczego walczono dalej, co w konsekwencji doprowadziło do rzezi ok. 30 powstańców i śmierci ok. 200 tys. mieszkańców stolicy. Sama Warszawa obrócona została w morze ruin. Być może takim dniem do rozpoczęcia negocjacji był 30 sierpnia 1944 r., kiedy to Alianci uznali powstańców za kombatantów, co zmusiło Niemców do traktowania wziętych do niewoli powstańców jak żołnierzy , a nie bandytów. Nie wiem…Łatwo dywagować po 80 latach, bo jak to ktoś powiedział „najlepiej przewiduje się przeszłość”.

    Post mortem

    Krytyczna ocena powstania

    Czynniki polityczne narodowego podziemia przed wybuchem powstania warszawskiego krytykowały decyzję o jego rozpoczęciu. Wraz z chwilą przystąpienia do walki wyciszono tę krytykę, nie chcąc negatywnie oddziaływać na morale żołnierzy. Jednak w prasie narodowej po upadku powstania została wystawiona surowa ocena tego zrywu. Na łamach nr 1 „Wielkiej Polski”  z 2 października 1944 r, czytamy: „Nie byliśmy entuzjastami idei Powstania, wywołanego w dniu 1-szym sierpnia. Decyzja podjęcia każdej walki musi być w naszym pojęciu dyktowana racją polityczną i poczuciem odpowiedzialności za następstwa wszczętych działań. Jesteśmy jednak również żołnierzami i czyniliśmy to, co każdy żołnierz winien czynić z momentem rozpoczęcia walki; staraliśmy się na odcinku naszej pracy przez podtrzymywanie nastrojów stwarzać dla walki najkorzystniejszy klimat. Słowo kapitulacja zwalnia nas jednak z tego obowiązku, nakłada zaś na nas obowiązek innego rodzaju: przeprowadzenia politycznej oceny Powstania. Przy naszych, mniej niż skromnych, możliwościach rozpoczynać powstanie można było tylko w wypadku, gdybyśmy mieli zapewnioną, realną pomoc w działaniach sowieckich. Danych tych nie było. Nawet w wypadku powodzenia, poza jedynym atutem, jakim byłoby jeszcze jedno potwierdzenie naszej woli walki, nie zyskiwaliśmy nic politycznie. Natomiast w wypadku niepowodzenia, które trzeba było brać w rachubę, zyskiwaliśmy jedną sławę więcej, traciliśmy natomiast wszystko to, co straciliśmy. Niepowodzenie stało się faktem. A oto jego skutki: Ponieśliśmy olbrzymie straty w sile biologicznej narodu. Przysporzyliśmy narodowi polskiemu nowe dziesiątki tysięcy kalek. Obróciliśmy w gruzy stolicę Polski. Zmarnowaliśmy wielowiekowy dobytek kulturalny. Doprowadziliśmy do nędzy setki tysięcy ludzi. Przekreśliliśmy pięcioletni dorobek konspiracyjny przez wyniszczenie i rozproszenie aktywu politycznego, wojskowego, kulturalnego i gospodarczego. Doprowadzamy do obozów jeńców wojennych kilkadziesiąt tysięcy oficerów i żołnierzy, którzy przetrwali pięć lat okupacji, a teraz do końca wojny będą straceni dla dalszego wysiłku zbrojnego Polski. Dostarczamy nieprzyjacielowi kilkaset tysięcy robotnika, którego Niemcy nie potrafili sami wyłowić. Zaprzepaściliśmy olbrzymi kapitał heroizmu, wykuwającego się przez 5 lat okupacji. Heroizm ten był jedyną realną i poważną siłą, jaką dysponowaliśmy w dniach Powstania. W zamian za to nie zyskujemy uznania w oczach świata, ceniącego jedynie polityczny realizm, siłę i równowagę psychiczną. Romantyczne gesty narodów dawno już straciły w świecie wagę atutów politycznych”.

    Słowo na koniec 

    Z jednym – zdecydowanie – nie zgadzam się czytając opinie zamieszczoną na łamach „Wielkiej Polski”. Nie myśmy „przyczynili się do strat”, to nie my „obróciliśmy w gruzy Warszawę”, to nie my „zmarnowaliśmy wielowiekowy dorobek kulturalny”, to nie my „doprowadziliśmy do nędzy steki tysięcy ludzi”. To wszystko rozbili oni – naród, który wydał  Goethego, Schillera, Bacha i Kanta. To Niemcy kradli, mordowali, podlali i wysadzali w powietrze. Dlatego niezależnie od oceny powstania; wznosimy dzisiaj i po kres dziejów okrzyk: Chwała bohaterom. Gloria Victis, wieczna hańba zachodniej Barbarii.

    Konrad Dziecielski
    Konrad Dziecielski
    k.dziecielski@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Kto Bohater – a kto zdrajca? Sierpień 1980

    Sierpień ’80 – fala strajków, która odmieniła Polskę. Narodziny „Solidarności” stały się symbolem jedności i odwagi narodu, gotowego upomnieć się o wolność i godne życie.

    „Nasi chłopcy”? Nasza rodzinna prawda o wojnie i zdradzie pamięci

    Wystawa „Nasi chłopcy” w Gdańsku, pokazująca służbę Pomorzan w Wehrmachcie, boli nas osobiście — bo opowieść rodziny mojej żony to tragedia wyborów, walki i cierpienia pod okupacją, których wystawa nie szanuje.

    Powstanie Warszawskie 1944 – początek walki o wolność

    1 sierpnia 1944 wybucha Powstanie Warszawskie. O 17.00 do walki staje 30 tys. żołnierzy AK. Słabo uzbrojeni, wspierani przez ludność cywilną, podejmują 63 dni walki o wolność.

    Przetrącony kręgosłup Krzyżaków . Grunwald 1410 – bitwa bitew*

    615 lat temu pod Grunwaldem wojska polsko-litewskie rozgromiły Zakon Krzyżacki, co miało kluczowe znaczenie dla historii Polski i Litwy oraz osłabiło potęgę Zakonu na wieki.