Naszych stałych czytelników nie musimy przekonywać, że w relacjach polsko-węgierskich (chociaż bardziej odpowiednie byłoby tutaj określenie: w relacjach rządowych) zasadniczo obieramy stronę naszych bratanków. Dlaczego? Reprezentują politykę przewidywalną, skuteczną, a co ważniejsze optymalną dla samych Węgrów. Polityka Viktora Orbana można zdefiniować znanym ze sceny amerykańskiej zawołaniem republikanów: Pierwsze – w tym wypadku – Węgry! Gdyby zapytać polityków obecnie Polską rządzących, moglibyśmy otrzymać wielce zagmatwaną odpowiedź, że może i Polska, ale (w sumie) najważniejsza jest Unia Europejska (patrz: prawodawstwo).
Jednak w omawianym przypadku musimy zdecydowanie stanąć po stronie Warszawy. Otóż polski sąd odmówił wydania Wołodymyra Żurawlowa władzom Niemiec oraz uchylił mu areszt. Przypomnijmy, iż pan Żurawlow był poszukiwany przez Niemców w związku z podejrzeniem sabotażu gazociągu Nord Stream. Był to ten sam akt sabotażu, który Radosław Sikorski był skłonny przypisać Amerykanom. Przypomnijmy, że to nie kto inny, jak pan Sikorski na Twitterze zamieścił kontrowersyjny wpis, w którym pojawiło się zdjęcie wycieku z gazociągu Nord Stream 2 i dopisek „Thank you, USA” (Dziękujemy wam, USA). Sikorski jasno zasugerował tym, że to Stany Zjednoczone były zaangażowane w rozszczelnienie bałtyckiego gazociągu łączącego Niemcy i Rosję. Po raz kolejny Radosław Sikorski dowiódł, że z niego taki analityk, jak z koziej d… trąba!
Na decyzję polskiego sądu zareagował Peter Szijjarto, minister spraw zagranicznych Węgier, który publicznie skrytykował decyzję sądu, twierdząc, że to oznaka celebrowania terrorystów. „Skandaliczne: według Polski, jeśli nie podoba ci się jakaś infrastruktura w Europie, możesz ją wysadzić. W ten sposób dali wstępną zgodę na ataki terrorystyczne w Europie” – stwierdził Szijjarto w serwisie X, dodając, że europejska praworządność jest zagrożona.
Wypowiedź pana ministra należy podzielić na dwie części. Po pierwsze: europejska praworządność wcale nie jest zagrożona dlatego, że polski sąd uchylił areszt Ukraińcowi, ale dlatego, że prawodawstwo unijne systematycznie i wytrwale dąży do ustawowego (lewicowo-liberalnego) zamordyzmu, które jest niezbędne, by „ulepić” nowego i „lepszego” człowieka – Jewropejczyka. Szkoda miejsca i czasu, by to wszystko opisywać tu i teraz, bo to temat na osobny materiał.
Natomiast jeżeli chodzi o jakąś „wstępną zgodę na ataki terrorystyczne w Europie”, jakich miałaby udzielić Polska poprzez wypuszczenie Ukraińca, to proszę przyjąć do wiadomości, że jeżeli ktoś będzie chciał wykonać jakiś ataków, to nie będzie oglądał się na Polskę, jej prawodawstwo i jej służby specjalne. Zacznijmy o tego, że ten rurociąg w ogóle nie powinien powstać, ale (niestety) powstał. Ponad naszymi – polskimi – głowami, przy życzliwej akceptacji polityków obecnie Polską rządzących, którzy przekonywali nas, że jest to projekt czysto biznesowy, a nie polityczny – będący dalekosiężną projekcją strategicznych celów Moskwy i Berlina. I tak między Bugiem a prawdą, to gdyby polskie okręty podwodne (tylko nie wiem, czy mamy jakiś sprawny) haczyły co rusz o ten rurociąg, to ich dowódcy powinni być odznaczeni najwyższymi polskimi orderami. Ukrainiec wybrał prostszą i (jak widać) skuteczniejszą metodę. Chwała mu za to! Rozumiem, że zrobił to w interesie swojej ojczyzny, ale tutaj akurat profity Ukrainy zbieżne są z korzyściami Rzeczpospolitej.
Opisywany przykład dowodzi jedynie, że – my i Węgrzy – mamy czasami sprzeczne, wykluczające się wzajemnie, interesy. Wymagałbym od naszych bratków powściągliwości w formułowaniu skrajnych ocen, do czego – mówiąc szczerze – już przywykłem i wolałbym nie zmieniać zdania.
TO JEST GRUBE!
Sędzia Dariusz Łubowski odmawia Niemcom wydania Ukraińca, ponieważ niemieccy sędziowie powoływani są wyłącznie przez polityków, a zatem nie spełniają standardów TSUE, jeśli chodzi o ENA!
Zatem, jeśli UE ma problem z sądownictwem jakiegokolwiek państwa, niech… pic.twitter.com/YUXKnpGKN1
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) October 17, 2025