Odsunąć szkodników od władzy! Co kryje się za inicjatywą ministra Ardanowskiego?

    Date:

    Nie wiem czy dobrze rozumiem p. Tadeusza Hatalskiego, który mówi – mniej więcej – tak: nie ma sensu tworzyć więcej bytów politycznych, wystarczą te, które działają obecnie ergo inicjatywa ministra Ardanowskiego (który zamierza powołać do życia nowy ruch polityczny) mąci jedynie wodę w stawie, a powszechnie wiadomo, że skoro woda zmącona, to ryb w niej nie widać lub widać ich zdecydowanie mniej, a zatem korzyść z pomysłu min. Ardanowskiego uzyska jedynie Donald Tusk. Inaczej mówiąc  min. Ardanowski de facto działa (świadomie lub nie) w interesie jednego z największych szkodników polskich:  pestisDonaldusTuskus.

    Nie podzielam – oczywiście jeżeli dobrze odczytuję intencje – poglądu WCz. p. Hatalskiego.

    Po pierwsze: znam ludzi o konserwatywnych zapatrywaniach, którzy już nigdy nie zagłosują na PiS. Partia Kaczyńskiego „zmęczyła” ich swoją arogancją i butą. To, że PiS ich zawiodło wcale nie oznacza, że kiedykolwiek zagłosują na partie tworzące obecną koalicję rządową. Nie, oni tego nie zrobią, bo uważają – skądinąd słusznie – że są to formację antycywilizacyjne: zarówno w wymiarze kulturowym (gender+LGBT+RTV+AGD) jak i wymiarze inwestycyjnym (zarzucenie przez rząd Donalda Tuska wielkich projektów rozwojowych np. CPK).

    Minister Ardanowski mówi coś takiego: Ok, jeżeli nie chcecie głosować na PiS – zagłosujcie na moją formację, bo my będziemy dużo lepszym PiS-em. Czy będą? Tego nie wiem, ale Hołowni podobny manewr powiódł się po drugiej stronie politycznej barykady i przyczynił się do powstania obecnej koalicji rządowej. Od strony praktycznej nie wiem, czym różni się Hołownia od Tuska. Oczywiście wiem, że jeden jest marszałkiem Sejmu (szok), a drugi jest prezesem Rady Ministrów (też szok), ale politycznie widzę niemal dwóch braci bliźniaków. Przy zadaniu: wskaż trzy istotne różnice pomiędzy nimi – odpadam z gry. Nie dam rady! Jednak wyborcy zostali wprowadzeni w błąd i zauważyli w Hołowni jakąś nową jakość, wysokiej próby złoto, które w efekcie okazało się tombakiem żyrującym wszystkie decyzje Donalda Tuska. Ktoś może powiedzieć, że inicjatywa min. Ardanowskiego to nowe oszustwo, z tą różnicą, że tym razem operacja przeprowadzana jest po prawej stronie sceny politycznej.

    Widzę jednak zasadniczą różnicę pomiędzy między min. Ardanowskim a marszałkiem Hołownią. Ten drugi jest trefnisiem z TVN, a ten pierwszy pruł sobie żyły na gospodarstwie rolnym i wie z czego i jak chleb powstaje. Tę przewagę min. Ardanowski ma również nad prezesem Kaczyńskim, którego wiedza na temat zwierząt zaczyna się i kończy na kuwecie. Kuweta jest oczywiście pewną przenośnią i nie o nią tutaj chodzi, ale o całościową wizję świata, która każe p. Kaczyńskiemu sterować Polską zza biura na Nowogrodzkiej – patrz Piątka dla Zwierząt.

    Ardanowski jest potrzebny Kaczyńskiemu nie jako podwładny, ale jako partner, nie do wykonywania poleceń, ale do wytyczania nowych dróg, nie na posyłki – a do ważnych dyskusji, które odbudują Polskę po rządach obecnej koalicji i dadzą jej „kopa” do gwałtownego przyśpieszenia. Im szybciej p. Kaczyński to zrozumie, tym lepiej dla Polski i Polaków. Jeżeli tego nie zrozumie i będzie flekował byt min. Ardanowskiego jak wcześniej czynił to z Konfederacją, to niech przyzwyczai się do długiego zasiadania w ławach opozycji. Polityka jest grą zespołową. Dowód? Ostatnie wybory, które – jak słusznie p. Hataliski zauważył – PiS wygrało, ale jednocześnie przegrało.

    Prawdą jest, że dobrymi radami piekło jest wybrukowane, ale ponoć po jego korytarzach szwendają się również prezesi partii, którzy zaprzepaścili swoje polityczne szanse. Nie chciałbym – i mówię to całkiem szczerze – by spacerował tam pewien sędziwy pan z kotem na rękach, bo w wielu sprawach z prezesem Kaczyńskim się nie zgadzam, ale dostrzegam w nim państwowca, któremu chodzi zdecydowanie o coś więcej niż przejęcie władzy i obsadzenie Elewarru oraz Orlenu. Dlatego doradzałbym (ale kto mnie tam czyta i analizuje na Nowogrodzkiej?), aby nie zamykał drzwi przed min. Ardanowskim, Konfederacją czy partią Polska Jest Jedna.

    Siła jest w jedności, a nie w dociskaniu kolanem inicjatyw po prawej stornie sceny politycznej. Przeciwnik jest – co pragnę uprzejmie zauważyć – po drugiej stronie barykady!

    Henryk Piec
    Henryk Piec
    h.piec@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Belmondo, Hitler i Kmicic? Nasi…(?) Dzwonić do Daniela!

    Piątek, 2000 r., "Zachęta". Daniel Olbrychski wyciąga szablę i niszczy wystawę "Nazistów". Dlaczego? Bo zadzwonił Belmondo. A licealistka zadała jedno pytanie…

    Ludzie władzy i „dzieci Hollywood”. Hejt na dziecko!*

    Gdzie zniknęły granice, które kiedyś nawet gangsterzy szanowali? Od kodeksów honorowych po brutalną codzienność – upadek norm w kulturze i polityce mówi o nas więcej niż sądzimy.

    Na tydzień przed głosowaniem

    Zasłony opadły, maski spadły – ostatni tydzień kampanii przyniósł kluczowe odpowiedzi o kandydatów, ich cele i realne zaplecza. Teraz gra toczy się już o wszystko.

    Sadowy persona non grata! Czy Mentzen podzieli los Pierackiego?

    Starcie Mentzena z merem Lwowa o kult Bandery nabiera tempa! Sadowy nazwał go „prorosyjskim”, a Mentzen odgryzł się mocną ripostą. Czy Polska powinna stanowczo reagować na gloryfikację UPA?