Ostatnie wyniki badań opinii publicznej wskazują, że rekonstrukcja rządu Koalicji 5,19 PLN pomogła jak umarłemu kadzidło. Doprawdy nie wiem na jakiej podstawie budowano złudną nadzieję, że roszady w warszawskich gabinetach staną się paliwem, które napędzi popularność rządzącym? Dymisje i nominacje interesują zasadniczo… samych zainteresowanych wraz z przyległościami, a więc bliższą i dalszą rodziną oraz wszystkimi krewnymi królika, którzy liczą, że teraz dorwą się do marchewki. Żałoba ogarnia za to grono zdymisjonowanych, bo to im właśnie zabrano resortowe zabawki: limuzyny służbowe, kierowców, karty kredytowe i…wadze (dobrze napisane). Wadza, to możliwość decydowania o tym komu dać, a komu zabrać. Wadza, to pieczątka i podpis. Wadza, to telefon rozgrzany do czerwoności. Wadza – w końcu – to nie osoba, która oddycha, to samo powietrze, którym się oddycha.
Ileż to trzeba się napracować, namieszać chochlą w garze, pieprzyć bez umiaru – by tak niewiele się zmieniło, nawet w formie czysto wizualnej. Giuseppe Tomasi di Lampedusa, włoski pisarz, opisując upadek sycylijskiej arystokracji skreślił słowa, które stały się wzorem dla polityków improwizujących działania: „Jeśli chcemy, żeby wszystko pozostało tak, jak jest, wszystko musi się zmienić”. Proste, ale jak widać nie działa. Oprócz Pabianic, gdzie elektorat KO jest jeszcze pełen nadziei, chce liczyć głosy bez końca…a nawet o jeden dzień dłużej. Najlepiej – tak sądzę z oglądu spotkania – byłoby ustalić personalia wszystkich głosujących i zażądać od nich notarialnego potwierdzenia ważności oddanego głosu. Aha i aby na koniec głosy ponownie przeliczyli zaufani prokuratorzy od ministra (bon)Żurka.
„Taka rekonstrukcja to za mało, żeby zmienić pogarszającą się opinię Polaków na temat rządu. Wybory prezydenckie bardzo wpłynęły na nastroje społeczne. Jedyna zmiana, która mogłaby wpłynąć na nastroje opinii publicznej, to dymisja premiera” — ocenił politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego prof. Antoni Dudek. Pan profesor był raczył powiedzieć rzecz jak najbardziej oczywistą, że od mieszania łyżką w szklance herbata nie będzie słodsza. A w szklance Koalicji 5,19 PLN ewidentnie brak jest cukru, ba Tusk wcale nie zamierza tam go sypać. Co nie oznacza, że w ogóle nie zamierza tam nic sypać. W garści trzyma sól morską i to ona wyląduje w szklance, czego dowodem są nominacje (bon)Żurka i Kierwińskiego. Ma być ostro i z przytupem, konkretnie i z grubej rury, bez taryfy ulgowej – jak walec po sałacie.
Co Donald Tusk mówi nam poprzez dokonaną rekonstrukcję rządu? Ano mówi wszem i wobec, że wizja przyszłości opiera się na dialogu – ale tylko z tymi, którzy rozumieją świat widziany oczyma Dżesiki i Brajana. Każdy (w owym świecie) może się wypowiedzieć – ale nie każdy musi. I tego właśnie ma dopilnować bojowy tandem Kierwiński i (bon)Żurek. Idą zamordyści, co nie jest w historii Polski zjawiskiem jakimś nowym, więc i to przetrzymamy. Demokracja walcząca (i o tym warto pamiętać, bo może nie będzie mniej bolało, ale za to na duszy będzie lżej) nie bije za poglądy – bije z miłości, serdecznie, bo dusza ich uwiera. To, że nie potrafią jeździć na łyżwach, to wie każdy, kto ma wzrok. Teraz tylko pozwolić im wyjechać na lodowisko…
I na koniec podsłuchany „suchar”. Święty Piotr oprowadza kobietę po niebie i nagle ta widzi zegary na ścianie i pyta – Po co te zegary? A Piotr odpowiada – To zegary każdego człowieka na ziemi, a im więcej ktoś kłamie, tym szybciej kręcą się wskazówki. Na co kobieta pyta:- A gdzie zegar Tuska ? – Ten robi za wentylator u szefa na biurku.