Cuda, panie, cuda! Właściwie dla kogo cuda dla tego cuda, a dla nas – mowa tu o redakcji M24 – ot, zwykła analiza jakich wiele na naszych łamach, proste kojarzenie faktów, połączenie dwóch kropek prostą linią z pętelką. To było do przewidzenia, ślepy by to dojrzał, a głuchy usłyszał.
Ale do rzeczy: otóż kandydat na prezydenta Rafał „Piękny Lolo” Trzaskowski oświadczył, że nauka nowego przedmiotu „edukacja zdrowotna” nie powinna być przedmiotem obowiązkowym! To samo kilka dni temu oświadczył wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz („choć tu Tygrysku” – prawa autorskie żony p. ministra), za co spadły na niego gromy (ale nie z jasnego nieba) ciskane przez towarzyszkę Barbarę Nowacką, która aż się trzęsie, by uczyć – oczywiście pod przymusem – o pięknie otaczającego nas świata, zwłaszcza tego od pasa w dół. Towarzyszka Nowacka ostro zaatakowała kolegę z rządu, że się mu ministerstwa musiały wyraźnie pomylić, bo to ona stoi na czele Ministerstwa Edukacji a Kosiniak-Kamysz: Ministerstwa Obrony Narodowej.
Niespodziewanie w sukurs Kosiniakowi – Kamyszowi przyszedł Rafał „Piękny Lolo” Trzaskowski. Ale czy niespodziewanie? Otóż towarzysz Trzaskowski znany jest z tego, że na chrzcie świętym dali mu Postęp na drugie imię. A Postęp – nie ma co tu ukrywać – musi być w stałym zwarciu z Konserwatyzmem, bo tą walką się żywi, dzięki temu zwarciu funkcjonuje i wykonuje fikołki. Najlepiej było to widać gdy prezydent Warszawy kazał zdejmować krzyże z budynków mu podległych.
Dzięki @trzaskowski_ za jasne stanowisko ws. nieobowiązkowej edukacji zdrowotnej. Zdrowy rozsądek i poszanowanie wolności to zasady ponad podziałami
— Władysław Kosiniak-Kamysz (@KosiniakKamysz) January 13, 2025
W polityce bywa tak, że czasami należy zrobić dwa kroki do tyłu, by później można było zrobić pięć kroków do przodu. I właśnie z taką operacją mamy teraz do czynienia. Chcąc powalczyć o prezydenturę „Piękny Lolo” Trzaskowski nie może oprzeć się tylko i wyłącznie na swoim (wielkomiejskim) lewicowym elektoracie, bo to zdecydowanie za mało żeby pokonać Karola Nawrockiego. Dlatego teraz Trzaskowski właśnie wykonał ruch w stronę centrum sceny politycznej i delikatnie mrugając okiem mówi nam w ten deseń: Nie jestem zamordystą, możecie wychowywać swoje dzieci jak chcecie, a państwu nic do tego.
Chodzi o to, by katolik postępowy (który nie jest jednostką wybitnie bystrą) czuł się przy urnie rozgrzeszony ze swojego wyboru. Przecież odda głos na (oczywiście) progresywnego, ale jednak obywatela tolerancyjnego. Ponieważ w ostatnim miesiącu Trzaskowski stracił w sondażach ok. 9 punktów procentowych powinniśmy spodziewać się kolejnych tego typu gestów w stronę centrum. Nie można wykluczyć, że Donald Tusk pożyczy Trzaskowskiemu domowy ołtarzyk, przed którym (no właśnie nie wiadomo czy się modlił) ale na pewno zrobił sobie rodzinną sesje zdjęciową. A może zobaczymy go w komży z księdzem po kolędzie…Obowiązkowo po okolicy muszą się kręcić (przypadkowo) fotoreporterzy.
Ktoś powiedział kiedyś, że ludzie wybierają polityków jak rybę w sklepie – patrzą na ładne opakowanie, a potem zastanawiają się, dlaczego śmierdzi. Właśnie cały „dowcip” polega na tym, że jakaś część wyborców patrzy wyłącznie na opakowanie, czy jest ładne. A przecież nie o opakowanie tu chodzi, ale o to co jest w środku. Rafał „Piękny Lolo” Trzaskowski potrafi powiedzieć absolutnie nic w taki sposób, że wygląda to na coś bardzo ważnego. Za tym nic nie stoi, za tym nic się nie kryje! Pustka.