Donald Tusk zapowiedział, że najbliższe dwa lata, które przed nami, a które najprawdopodobniej przeżyjemy pod jego rządami, to będą „złote lata”. Szklanka wypadła mi z ręki, powieka zaczęła drżeć, świat zawirował dookoła. Natychmiast zawołałem żonę i wspólnie podjęliśmy decyzję: szykujemy zapasy słoików, kupujemy cukier, mąkę, sól, bo wyraźnie widać, że Tusk – tak łatwo -nie odpuści. Chyba nie muszę tłumaczyć ludziom przytomnym na umyśle, że Tuska czyta się na wspak, wiec jeżeli mówi „dwa złote lata”, to oznacza tylko tyle i aż tyle, że czeka nas szalony rolkoster – jazda bez trzymanki i bez zapinki. Chyba, że znajdziemy Zloty Pociąg… ale w tym przypadku jest spora szansa, że Tusk odda skład Niemcom, wszak to nasi odwieczni „przyjaciele”. Piszę te ważne słowa 1 sierpnia, w 81 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, aby podkreślić silną więź łączącą oba nasze bratnie narody…
Kiedy już wiemy, że idą lata chude, zresztą to wiedzieliśmy już 13 grudnia 2023r. to teraz warto się jakoś „podbudować”. Sięgnijmy raz jeszcze do naszej wyroczni: Alfy & Omegi, Słońca Peru, człowieka który w życiu słowa prawdy nie powiedział, a jak już powiedział, to musiał – po prostu – się pomylić. Donald Tusk skomentował dane GUS dotyczące wzrostu cen w Polsce. „Inflacja ostro w dół! Trzeba było pogonić PiS, żeby uwolnić polskie rodziny od drożyzny” – napisał szef rządu w mediach społecznościowych. Żona, która z zasady nie używa słów powszechnie uznanych za obelżywe, rzuciła krótkie a treściwe: „Q…(kurczę) co on plecie”? Szczerze odpowiedziałem, że nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem. Zakładam, że przy odpowiednio wysokim poziomie zarobków, człowiekowi nie robi różnicy fakt, że kilogram jabłek lub ogórków kosztuje 15 PLN. Mógłby kosztować nawet i 25 PLN! A co? Bogaci żyją inaczej! Premier– że przywołam klasyka z uszami – bez problemu wyżywi się sam.
Inflacja ostro w dół! Trzeba było pogonić PiS, żeby uwolnić polskie rodziny od drożyzny, tak jak uwolniliśmy Polskę od organizowanego odgórnie przez Kaczyńskiego i Morawieckiego masowego napływu migrantów i wszechobecnej korupcji. Po to wygraliśmy wybory 15 X.
— Donald Tusk (@donaldtusk) July 31, 2025
Ponieważ na nic dobrego w gospodarce (a co za tym idzie w naszych portfelach) się nie zanosi, premier Tusk postanowił otworzyć igrzyska. Na stanowiska ministra (nie)sprawiedliwości mianował niejakiego (bon)Żurka, który trzymany na łańcuchu ma głośno – i we wskazanym kierunku – szczekać. Ten na pierwszej konferencji oświadczył: „Mam nadzieję, że się porozumiemy – powiedział minister (nie)sprawiedliwości Waldemar (bon)Żurek o przyszłej współpracy z prezydentem Karolem Nawrockim. Jednocześnie ostrzegł, że „jeśli dojdzie do złamania zasad konstytucji, rozważy zawieszenie relacji”. I wszystko jest jasne, bo albo prezydent Nawrocki zdecyduje się chodzić na krótkim pasku KO, albo…wojna! Nie wydaje się, aby prezydent-elekt należał do tych, którzy rzucają ręcznik na deski. Wręcz odwrotnie. Jednak min. (Bon)Żurek też jest typem walczącym, z położeniem akcentu na słowo: „typ”. Jak sam twierdzi „lubi boks z zasadami”…Penie chodzi o zasady, jak je rozumie KO. Widziałem jedną „walkę”, którą (bon)Żurek stoczył z robotem sprzątającym korytarze (link). Nie wygląda to dobrze, bo wyraźnie widać, że sędzia jest – zwyczajnie – miętki.
Tymczasem w ogródku (bon)Żurka nie dzieje się najlepiej. Nie mówię o przewlekłości postępowań sądowych, bo to zjawisko jest już na trwale wpisane w DNA polskiego sądownictwa, ale o… prokuratorze, który nie chciał postawić zarzutów – temu nacjonaliście – Robertowi Bąkiewiczowi. Prokurator uznał, że zebrany materiał dowodowy nie stanowi podstaw do wniesienia oskarżenia. To się w głowie nie mieści! Pewnie jakiś ukryty zobrysta…W takim systemie, to my socjalizmu nie utrzymamy!
Jednej strony inflacja w dół, przed nami dwa lata miodem i mlekiem płynące, a z drugiej głęboki sabotaż i to nie strony Rosji, ale własnego zaplecza, bo prokurator liniowy jest podwładnym (bon)Żurka. Pewnie bystry i w porę zrozumiał, że dwa lata miną jak z bata strzelił. W czasie kampanii wyborczej premier Tusk powiedział, że każdym domu będzie więcej pieniędzy, więc idę teraz policzyć klepaki…