Będzie debata pomiędzy Karolem Nawrockim a Rafałem Trzaskowskim, czy nie będzie? Oto jest pytanie, które zadaję sobie od samego rana. Co prawda mnie tam to tak bardzo nie podnieca, bo ten teatr (gdzie obie strony uczą się swoich ról) jest dla „ubogich”, którzy zwracają uwagę na aparycję, „ę” i „ą”, i kto tam kogo bułkę przez bibułkę. W realnej polityce nie to się liczy… Niski kartofel (z całym należnym szacunkiem, bo nie chcę nikogo obrazić) może wyrządzić zacznie mniej szkód niż przystojny i wygadany bonżur – krótko rzecz ujmując.
Co jest jednak ciekawe w tej sytuacji, która się wytworzyła przed debatą? Otóż strona „demokracji walczącej” stawia twardy warunek, że debatę mogą prowadzić tylko i wyłącznie reżimowi dziennikarze. Warto też zaznaczyć, że Polsat wydał oświadczenie, iż nie widzi przeciwwskazań, by format debaty ostatecznie rozszerzyć o telewizje kojarzone z opozycją. Media kojarzone z opozycją (TV Republika i wPolce24) z jakiś powodów nie są – zdaniem polityków „demokracji walczącej” – godne. Sytuacja wzburzyła nawet samego marszałka rotacyjnego Szymona Hołownię, który oświadczył, że nawet za rządów PiS-u do takich sytuacji nie dochodziło, by telewizja – za przeproszeniem – publiczna wybierała sobie kandydatów do debaty (zobacz tutaj:link). Nie wiadomo czy marszałek Hołownia właśnie obudził się ze snu zimowego, czy też zaczyna wreszcie kojarzyć w jakiej grze bierze udział.
Najbardziej rozbawił mnie jednak Rafał Trzaskowski, który oświadczył, że Karol Nawrocki boi się debaty i trudnych pytań. Gość, który na spotkania nie wpuszcza dziennikarzy stacji opozycyjnych twierdzi, że jego przeciwnik „boi się trudnych pytań”! A pan – panie Trzaskowski – dlaczego uciekasz przed dziennikarzami? Gdy już spadła na Trzaskowskiego fala krytyki, że ogranicza mediom wykonywanie ich misji – zorganizował 2,5 godzinne spotkanie… ze wszystkimi mediami. Szok! Ludzki pan! Nie polecam tej konferencji, bo nie dość, że długa, to takich pierdół z ust polityka ubiegającego się o najwyższy urząd w państwie – nie sposób słuchać. Polecam za to obejrzeć podsumowanie owej konferencji przez pp. Mazurka i Stanowskiego na Kanale 0.
Na miejscu Karola Nawrockiego poszedłbym jednak na tę debatę, mając świadomość, że jest to teren uzbrojony przez wroga, jego warunki i że tam będą zastawione „wilcze doły”. Jeżeli pan to „przeżyje”, to znaczy, że pan się nadaje. Sytuacja wygląda tak, jak przed partią szachów, gdy jeden z graczy zdejmuje własnego hetmana i mówi, że nie ma problemu – i tak wygra. I jeżeli faktycznie pan wygra debatę, to będzie pozamiatane…
Martwi mnie jednak to, że tak wiele zależy od tego jak kto wypadnie. A tak niewiele ważą poglądy, ich stateczność, wiarygodność i uczciwość, szczególnie przed własnymi wyborcami, których nie można – panie Trzaskowski – traktować jak skończonych idiotów.