Jak potoczą się losy konfliktu palestyńsko-izraelskiego? W jakim stanie znajduje się izraelska armia? Czy któraś ze stron osiągnęła stateczny sukces? Czy Hezbollah został położony na łopatki? Jak na te pytania próbują znaleźć odpowiedź sami Izraelczycy? Oddajmy zatem głos publicyście z izraelskiej gazety Haaretz, który alarmuje:
„Nie osiągnęliśmy niczego, nikogo nie pokonaliśmy, nasza gospodarka jest w ruinie, a młodzi ludzie emigrują”.
I dalej czytamy: „Gdyby przybysz z kosmosu spojrzał na naszą sytuację z góry, co by zobaczył? Zobaczyłby wojnę, która trwa od ponad roku i nie widać jej końca. Żadne z celów tej wojny nie zostały osiągnięte: nie uwolniono zakładników, przesiedleńcy z północy nie wrócili do swoich domów, nie pokonaliśmy Hamasu ani Hezbollahu, Iran nadal posiada sojuszników, którzy nie odstąpili Teheranu. Przybysz z kosmosu zobaczyłby także załamaną izraelską gospodarkę, rozkład społeczny bliski wojnie domowej oraz świat Zachodu dystansujący się od Izraela. Siły lądowe Izraela są wyczerpane w skrajnym stopniu.
Zobaczyłby, jak armia ukrywa przed politykami prawdę o głębokim kryzysie, w jakim się znajduje: 40% rezerwistów nie odpowiada na wezwania, żołnierze nie chcą się mobilizować, a zawodowi żołnierze korzystają z zaświadczeń medycznych, by nie wracać na front z powodu wyczerpania psychicznego i fizycznego. Siły lądowe są w stanie rozkładu z powodu braku ludzi i sprzętu.
Ten przybysz z kosmosu zobaczyłby, co opisał dziennikarz Itai Angel w swoim programie „Avodah”: „Wróg rośnie w siłę, koszt ludzkiego życia rośnie, a polityczne rozwiązanie jest bardziej odległe niż kiedykolwiek. Obraz, jaki przedstawiają analitycy wojskowi, nie odpowiada rzeczywistości. Hezbollahu nie widać jako pokonanego ugrupowania terrorystycznego gotowego na polityczny kompromis, ale jako bojowników pełnych nienawiści i pragnienia zemsty. Jeśli straciliśmy tylu żołnierzy, by zniszczyć domy na południu Libanu i skonfiskować broń w tunelach, to tylko kwestia czasu, zanim odbudują wszystko od nowa.”
Zobaczyłby, jak generał Herci Halewi (szef Sztabu Generalnego Sił Obronnych Izraela – przyp. red.) próbuje przekonać polityków i opinię publiczną, że armia jest wszechmocna i zdolna do realizacji powierzonej jej misji, mimo że rzeczywistość jest zupełnie inna. Minister obrony, oderwany od rzeczywistości, nakazuje dalsze walki z Hezbollahem aż do „ostatecznego zwycięstwa”, a gen. Halewi wykonuje te rozkazy, ukrywając tragiczny stan armii.
Przybysz z kosmosu zobaczyłby także nieudolność polityków, którzy przedkładają własne interesy nad bezpieczeństwo narodowe, oraz społeczeństwo, które wspiera te decyzje bez zrozumienia sytuacji. Zobaczyłby, jak najlepsi młodzi ludzie opuszczają kraj, tracąc nadzieję na przyszłość.
Na końcu przybysz z kosmosu wróciłby do swoich i powiedział: „Nie uwierzycie w to, co widziałem, ale możecie być spokojni – w tym wszechświecie są głupsi od nas.„
Dla Meruriusza24.pl tłumaczył Omar Faris