Strona informacyjna

Los tyrana. Na początku wszyscy przed nim drżą. Na końcu - on drży przed wszystkimi!

    ORP „Orzeł” – najlepszy okręt podwodny swoich czasów

    Date:

    Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości od razu zaczęto odbudowywać Armię, a w tym i Marynarkę Wojenną. Początkowo w posiadaniu MW były pozyskane po Niemcach, przestarzałe trałowce. Admirałowie Unrug i Świrski zaczęli starania o nowe, mocno uzbrojone okręty. Na wykonawcę zamówienia wybrano Francję, którą z Polską łączył sojusz wojskowy i która od czasów wojen napoleońskich była bardzo pozytywnie postrzegana przez Polaków. W drugiej połowie lat 20-stych XX wieku we francuskich stoczniach rozpoczęto budowę dwóch kontrtorpedowców, jak wtedy nazywano niszczycielami („Burza” i „Wicher”), oraz trzech okrętów podwodnych, a dokładnie podwodnych stawiaczy min („Wilk”, „Żbik” i „Ryś”). W 1933 roku dowództwo podjęło decyzję o konieczności rozbudowy floty podwodnej. Było to podyktowane mocną rozbudową przez Niemcy Floty Bałtyckiej, która miała „chronić Prusy Wschodnie przed Polską”… Ponieważ nasze stocznie nie podjęły się budowy nowych jednostek (brak odpowiedniej technologii i maszyn), po wielu naradach wybór padł na holenderską stocznię De Schelde we Vlissingen. Projekt okrętu powstał w Polsce, choć wykorzystano kilka rozwiązań z holenderskiego okrętu „O 16”.

    Okręt był niezwykle nowoczesny. Jednostka miała długość całkowitą 84 metrów i wyporność w zanurzeniu 1473 ton. Zanurzenie konstrukcyjne jednostki wynosiło 80 metrów, w praktyce jednak „Orzeł” zdolny był do bezpiecznego zanurzania na głębokość powyżej 100 metrów. Konstrukcja oraz napęd diesel-elektryczny pozwalały okrętowi na rozwijanie prędkości 20 węzłów na powierzchni oraz 8,9 do 9 węzłów w zanurzeniu. Podstawowe uzbrojenie okrętu stanowiło 20 torped wystrzeliwanych z 12 wyrzutni. Ciekawie rozmieszczono wyrzutnie. Oprócz czterech na dziobie i czterech na rufie, okręt posiadał dwie podwójne, obracalne wyrzutnie przed i za kioskiem. Kadłub „Orła” był w całości spawany, zaś – jako novum – wszystkie płaszczyzny kontrolne jednostki sterowane były hydraulicznie. Budowę okrętu sfinansowano częściowo ze środków zgromadzonych w ramach społecznej zbiórki pieniędzy zorganizowanej przez Ligę Morską i Kolonialną oraz Fundację Łodzi Podwodnej.

    Dane taktyczno-techniczne:

    Wyporność
    na powierzchni 1110 ton
    w zanurzeniu 1473 tony

    Długość: 84 metry
    Szerokość: 6,7 metra

    Napęd
    2 silniki wysokoprężne typu 6QD42 Sulzer[w innych językach] (4740 KM)
    2 silniki elektryczne typu Brown Boveri (1100 KM)
    2 baterie akumulatorów (200 ogniw)

    Prędkość
    na powierzchni 19,44 węzła (inne źródła 20 węzłów)
    w zanurzeniu 9 węzłów

    Zasięg
    7000 Mm / 10 węzłów (na powierzchni)
    100 Mm / 5 węzłów (w zanurzeniu)

    Uzbrojenie
    20 torped wz. 1924V i wz. AB
    1 działo Bofors 105 mm wz. 36
    1 podwójne AA: Bofors 1937 wz. 36 kal. 40 mm

    Wyrzutnie torpedowe
    12 × 550 mm / 533 mm

    Załoga
    60 oficerów i marynarzy

    Okręt wszedł do służby 2 lutego 1939 roku, jego bliźniak, ORP „Sęp” rozpoczął służbę dwa miesiące później.

    W porównaniu z klasą Wilk, nowo projektowane okręty miały mieć szereg nowości konstrukcyjnych, dużo lepsze rozplanowanie pomieszczeń w kadłubie, które umożliwiały szybsze zanurzenie podczas alarmu bojowego. Wręgi przeniesiono na zewnętrzną stronę kadłuba sztywnego, co znacząco zwiększyło powierzchnię użytkową wewnątrz kadłuba. Zastosowano spawanie do łączenia elementów stalowych zamiast nitowania, co zmniejszało masę i zwiększało wytrzymałość. Zainstalowano nowoczesną aparaturę nawigacyjną, łącznościową oraz hydroakustyczną. Co ciekawe, tej ostatniej nie było w ogóle na okrętach klasy „Wilk” (W samym „Wilku” hydrofony zainstalowano dopiero po przejściu do Anglii). Uzbrojenie przeciwlotnicze chowano hydraulicznie w wodoszczelnej studni w tyle kiosku. Nowe okręty miały być silniej uzbrojone i szybsze, przewyższając pod względem wielu parametrów taktyczno-technicznych okręty podwodne innych państw basenu Morza Bałtyckiego i nie tylko, dzięki czemu uzyskano nowoczesny typ okrętu podwodnego o dużych walorach bojowych.

    I tak też się stało, klasa „Orzeł”, jako oceaniczny okręt podwodny przewyższał jednostki sowieckie, niemieckie i alianckie. Dopiero wprowadzenie do linii amerykańskich okrętów klasy „Gato” i niemieckich Typ XXI Elektro zdetronizowało polskie okręty. Niestety, okręty miały jeden feler – swoje rozmiary. Były po prostu za duże na Bałtyk, który jest morzem płytkim i jakby nie patrzyć niewielkim. Świetnie pokazała to kampania wrześniowa (już o operacji „Worek” nie wspominając, bo to materiał na osobny artykuł…).

    W momencie wybuchu wojny „Orzeł” stał przy nabrzeżu w Gdyni. Jego dowódca, kmdr ppor. Henryk Kłoczkowski zezwolił poprzedniego dnia większości załogi na zejście na ląd, toteż w morze wyszedł jako ostatni. Rozkazem Dowództwa MW okręt rozpoczął wykonywać plan „Worek”. Zgodnie z rozkazami, jednostka miała operować w sektorze wewnętrznym na Zatoce Gdańskiej na zachód od linii: stara latarnia w Jastarni – ujście Martwej Wisły, natomiast sektor przewidziany na ładowanie baterii znajdował się przy boi Depki. Sektor dla „Orła” wybrany został z myślą o zabezpieczeniu podejść do portów w Gdyni i na Helu przed spodziewaną akcją dużych okrętów Kriegsmarine. Akwen na którym działać miał „Orzeł” był wprawdzie płytki, jednak względnie bezpieczny, bo znajdował się w zasięgu baterii artylerii nadbrzeżnej z Płw. Helskiego i Oksywia, które ubezpieczać miały jego działania – w zamyśle dowództwa „Orzeł” miał stanowić odwód floty. Na korzyść okrętu również działała słaba przejrzystość wód Zatoki. 3 września dowódca, nie informując sztabu, ruszył do sektora w pobliżu Gotlandii, gdzie dotarł 5 września. Okręt jak dotąd nie odniósł żadnych sukcesów, wprost przeciwnie, był kilkukrotnie atakowany przez marynarkę i lotnictwo wroga. Morale załogi zaczęło lecieć na łeb, na szyję, a dowództwo jeszcze zaczęło podgrzewać atmosferę.

    Szansa na poprawę morale załogi nadarzyła się 12 września, gdy na pozycji pomiędzy Gotlandią a Estonią „Orzeł” namierzył przepływający w niedalekiej odległości niemiecki zbiornikowiec „Bremen”. Oficerowie sugerowali dowódcy przeprowadzenie ataku torpedowego lub abordażu. Kmdr ppor. Kłoczkowski odmówił oświadczając, że wroga jednostka nie jest załadowana i nie zaatakuje jej oraz jej nie zatrzyma. Podejmując tę decyzję dowódca był już w złym stanie zdrowia (przynajmniej sam tak twierdził). 13 września okręt udał się do Tallina, gdzie w skutek działań wywiadów niemieckiego i sowieckiego został internowany, ale ta historia jak i brawurowa ucieczka to już materiał na kolejny tekst.

    Po ucieczce okręt znalazł się pod dowództwem kapitana mar. Jana Grudzińskiego, który zastąpił Kłoczkowskiego, pozostałego w Estonii. Po patrolowaniu Bałtyku, ze względu na niski stan paliwa do diesli, okręt skierował się w kierunku Sundu z zamiarem przejścia do Anglii i dalszego prowadzenia walki przeciwko agresorowi. Cieśniny duńskie „Orzeł” przeszedł w okresie od 7 do 10 października. Nocą płynął w wynurzeniu, natomiast w ciągu dnia leżał na dnie, unikając wykrycia.  Rankiem 14 października „Orzeł’ dotarł na wysokość Firth of Forth w Szkocji. Radiotelegrafiście udało się naprawić radiostację i o godz. 6:00 z okrętu nadano radiogram otwartym tekstem. Odebrała go brytyjska stacja brzegowa i przekazała dalej Royal Navy. O godzinie 11:00 w odległości 30 Mm od Isle of May „Orzeł” spotkał się ze specjalnie wysłanym w tym celu angielskim niszczycielem HMS „Valorous”, który doprowadził go do portu w Rosyth.

    Dalsze dzieje Bohaterskiego „Orła” już niebawem!

    Paweł Lex Lemański
    Paweł Lex Lemański
    Ekspert M24 do spraw wojskowości, były żołnierz, historyk, marynista, gawędziarz, gitarzysta, pisarz, CCT-ek WG, szczęśliwy mąż pięknej żony, etc, etc...

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Gen. Bieniek alarmuje: uczmy się od Szwajcarii, nie śpijmy!

    Czy Polska rzeczywiście przygotowuje się do obrony, czy tylko udaje? Narazie szykujemy się do wojny jakby miały ją wygrać kredki i ulotki o pokoju.

    „Zielona granica” kontra Wojsko Polskie.

    Film "Zielona granica" Agnieszki Holland wywołał kontrowersje, szczególnie wśród żołnierzy, którzy zarzucają reżyserce fałszywe przedstawienie polskiej armii na tle sytuacji na granicy.

    Czyżby początek „Armii UE”?

    Unia Europejska stawia krok w stronę dużego, wspólnego projektu obronnego. Jego realizacja, choć ambitna, może napotkać na nieoczekiwane przeszkody. Co takiego kryje się za tym przedsięwzięciem?

    Okręty podwodne a sprawa polska

    Polska Marynarka Wojenna potrzebuje nowoczesnych okrętów podwodnych. Który producent okaże się najlepszy? Analiza ofert z Korei, Szwecji i innych, plus strategiczne znaczenie takich jednostek.