Jeszcze niedawno wierzyłam, że czas to pojęcie względne. W szkolnej ławce dłużył się niemiłosiernie, zwłaszcza na lekcjach matematyki. Wiosny rozciągały się w nieskończoność, lata niosły zapach wakacyjnej beztroski i pierwszych miłości, a zimy wydawały się trwać o wiele za długo. Dziś? Miesiące są jak chwile, lata umykają jak spadające liście, a kolejne urodziny nadchodzą szybciej, niż zdążę je oswoić.
Pięćdziesiąt lat. Kiedyś był to wiek moich rodziców, dorośli w pełnym tego słowa znaczeniu. A przecież jeszcze niedawno byłam dwudziestolatką z głową pełną marzeń i planów. Co się stało? Jak to możliwe, że ta młodość, którą tak mocno czułam w sobie, stała się wspomnieniem?
A jednak… Ona wciąż we mnie jest. Dziś widzę więcej, głębiej. Dostrzegam rzeczy, które kiedyś zdawały się drobiazgami – ciepło rodzinnego domu, siłę przyjaźni, wartość uśmiechu. Rozumiem, że życie to nie tylko pasmo sukcesów czy zdobytych szczytów, ale przede wszystkim ludzie, których spotykamy na swojej drodze. Ich obecność, serdeczność, wspólne chwile – to one nadają sens codzienności.
Wciąż pamiętam letnie wieczory spędzane z przyjaciółkami, rozmowy o przyszłości, marzenia o wielkich podróżach i podboju świata. Wtedy wydawało się, że czasu mamy pod dostatkiem, że wszystko jest możliwe. Nie wszystko się spełniło tak, jak sobie wyobrażałam, ale wiele marzeń przybrało inny, piękniejszy kształt, dojrzewało razem ze mną.
Nie, nie czas na nostalgię czy żal za tym, co mogło być. Przeciwnie! To właśnie teraz jest najlepszy moment, by odetchnąć pełną piersią i cieszyć się życiem. Już bez pośpiechu, bez tej gorączkowej gonitwy za czymś nieuchwytnym. Dojrzałość przynosi spokój i pewność – wiem, co jest ważne, i wiem, czego pragnę.
A co dalej? Plany wciąż są. Może inne niż kiedyś, ale równie ekscytujące. Podróże – te dalekie i te bliskie, nowe książki do przeczytania, nowe umiejętności do opanowania. Czas dla tych, których kocham, rozmowy, na które nigdy nie było chwili, ciepłe poranki przy filiżance kawy. Życie nie kończy się na pięćdziesięciu latach – ono nabiera barw, głębi i nowego smaku.
Czy czegoś żałuję? Może kilku niezrealizowanych decyzji. Może chwil, które przemknęły zbyt szybko. Ale jedno wiem na pewno – młodość nie jest kwestią metryki. Ona przenika przez nasze spojrzenie, przez każdy uśmiech, przez gotowość na kolejny piękny dzień. Bo wiek? To tylko liczba.