Strona informacyjna

Los tyrana. Na początku wszyscy przed nim drżą. Na końcu - on drży przed wszystkimi!

    Ciii…tu śpi Bohater!

    Date:

    9 VIII – 160 rocznica urodzin Romana Dmowskiego

    Jeśli zawędrujesz kiedyś, drogi Czytelniku, na warszawski Cmentarz na Bródnie, jeśli przejdziesz przez główną bramę i zanurzysz się w ciemny, gęsty od ciszy cień starych drzew, i miniesz kilka alejek  – to spójrz w prawo. Zauważysz jego grób, na pewno. Jest wyższy od pozostałych. Podejdź tam i sam zobacz: czy będzie lato, czy zima, święto czy dzień powszedni, rocznica narodowa czy też nie – na mogile Romana Dmowskiego zawsze leżą świeże kwiaty i płoną znicze, jakby ktoś dopiero co tu był…

    Krzyk nad grobem

    Jeśli miarą wielkości człowieka byłoby to, jakie wzbudza emocje – to twórca Narodowej Demokracji zająłby jedno z czołowych miejsc w rankingu. A jeśli byłaby nią rozpiętość opinii – to chyba przypadłby mu laur lidera. Kim by ten, który nie chciał wrzawy, ale ją wzniecał?
    Był wizjonerem – ale ani na chwilę nie przestał trzeźwo myśleć i analizować. Szesnaście lat przed swoją śmiercią przewidział, jaka stanie się Polska, gdy on będzie umierał.
    Zarzucano mu uległość wobec carskiego zaborcy. Niesłusznie. Był pragmatykiem, który jak ognia bał się niemieckiego żywiołu.
    Oskarżano o antysemityzm. A on był narodowcem i nie obce, ale polskie interesy uważał za najważniejsze. I miał odwagę śmiało mówić prawdę.
    Wyśmiewano się z jego starokawalerstwa. Powiadano, że ukochaną kobietę odebrał mu polityczny przeciwnik – Józef Piłsudski. Ale niewykluczone, że brak rodziny był osobistą decyzją. Bo liczyła się tylko Polska.
    Ci, którzy go nie lubią, nie lubią szczerze i głęboko. Ci, którzy cenią – cenią wysoko i do ostatka. Tak było, jest i chyba na zawsze pozostanie.

    Spokój w bibliotece

    Nie jest ulubieńcem biografów. Ze wspomnień o nim wyłania się sylwetka pozbawionego ułańskiej fantazji i romantycznej duszy, poważnego działacza. Ktoś powiedział o nim, że wolał zacisze biblioteki niż gwar salonów. Może nie miał w sobie tego, co porywa tłumy, podbija serca, topi lody i kruszy mury – ale miał coś więcej. I znacznie ważniejszego. Był człowiekiem idei. Jego miłością była Ojczyzna, od młodości do śmierci. Kochał starannie, pracowicie, solidnie i skutecznie. Trzeźwo krytykował wady umiłowanego narodu, rozsądnie chwalił zalety innych, był poliglotą i potrafił dogadać się – nie tylko w sensie językowym – w wielu krajach, z bardzo różnymi i różnorodnymi ludźmi. I był Polakiem, podkreślał to przy każdej okazji. Cechy dziś niedoceniane – w epoce, która niebezpiecznie balansuje między euforią i furią, i która – jeszcze niebezpieczniej – romansuje z wynarodowieniem i kosmopolityzmem. Nie do końca znana jest sprawa jego religijności. Wiemy jedynie, że przed śmiercią przyjął sakrament namaszczenia chorych. Zwykło się uważać Dmowskiego za deistę, co kłóci się z jego wyrażanymi otwarcie poglądami, iż przynależność do Kościoła katolickiego jest nieodłączną częścią polskości. Niewykluczone, że był w swoim wyznawaniu wiary skryty, jak zresztą w większości osobistych kwestii. Za to bezkompromisowo, głośno i otwarcie krytykował i ganił to, co uważał za zagrażające dobru wspólnemu: pijaństwo, brak higieny, wybujały feminizm, homoseksualizm, lenistwo. Z dystansem i specyficznym poczuciem humoru wypowiadał się o sobie, ale tylko, jeśli został poproszony o odpowiedź na konkretne pytanie. Zdecydowanie chętniej rozmawiał o Polsce.

    Słowa na swoim miejscu

    Nazywamy go jednym z ojców polskiej Niepodległości. Ze swoimi politycznymi przeciwnikami nie zgadzał się i kłócił, poważnie, ale i merytorycznie. Bo Dwudziestolecie przeszło do historii jako epoka władzy sanacji i – będącej w opozycji – endecji. Ale cóż to była za władza, i co za opozycja…
    Kiedy przychodził na świat, w 1864 roku, Naród był silny, choć nie miał własnego państwa. Gdy umarł, na pogrzeb przybył 200-tysięczny tłum, który żegnał swojego przywódcę. Osiem miesięcy po jego śmierci wybuchła II wojna światowa – dla Polaków nadszedł czas upokorzenia, okupacji i zagłady. Kto wie, może na mogiłę na Bródnowskim Cmentarzu przychodzili ci, którzy w duszy mieli wygrawerowane pamiętne słowa Romana Dmowskiego:  „Jestem Polakiem – to znaczy, że należę do narodu polskiego na całym jego obszarze i przez cały czas jego istnienia. (…) Wszystko co polskie jest moje: niczego się wyrzec nie mogę. (…)
    Jestem Polakiem – więc całą rozległą stroną swego ducha żyję życiem Polski.”
    Dziś te słowa są wygrawerowane na nagrobnej tablicy. W miejscu, gdzie spoczywa Bohater. I gdzie czyjeś ręce palą znicze i zawsze kładą świeże kwiaty…

    Karolina Maria Paprocka
    Karolina Maria Paprocka
    karolinamariapaprocka@merkuriusz24.pl

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Czy naprawdę stać nas na wielkość?

    Od wątpliwości po tysiącletnie dziedzictwo – czy historia pierwszej polskiej koronacji może dziś czegoś nas nauczyć? Przekonaj się, co wydarzyło się 18 kwietnia…

    NSZ w świetle prawdy! Leszek Żebrowski w Gdańsku

    Leszek Żebrowski – nieustępliwy obrońca NSZ – mierzy się z propagandą i milczeniem mediów. W gdańskim Akwenie mówił rzeczy, które mogą zaskoczyć niejednego słuchacza…

    Komu potrzebny był Chrzest Polski?

    Dlaczego Mieszko I przyjął Chrzest? Nie tylko dla polityki czy sojuszy. Bo – jak głosi najgłębsza prawda o początkach Polski – po prostu uwierzył w Jezusa.

    13 kwietnia: Trudny dzień.

    Dzień, który domaga się pamięci, prawdy i przebaczenia – mimo że przyniósł śmierć tysiącom Bohaterów i zapoczątkował dekady kłamstw. Katyń. 13 kwietnia – pamiętamy.