Rafał Trzaskowski unika dziennikarzy opozycyjnych nie dlatego, że zadają mu trudne pytania. To nie są trudne pytania – są sformułowane w języku polskim, potocznym, nie odnoszą się do „teorii kwantów”, ma czasu tyle ile zechce, żeby odpowiedzieć. Problem polega na tym, że on nie wie co powinien odpowiedzieć! Nie ma żadnego wyróżnionego, istotnego poglądu, stanowiska, którego chciałby bronić, gdyż nie wie, czym się może narazić „szefowi”, nie pamięta co już na dany temat powiedział…
Słowem ma kompletnie „przepełniony umysł”. Ma (może mieć) pogląd na każdy temat, ale nie wie, który pogląd mieć należy.
Dokładnie, kwintesencja Trzaskowskiego!