Mówię: uciekać z wariatkowa, uciekać! Ale – ponoć – większość obywateli kraju nad Wisłą świata poza Unią Europejską nie widzi. Skoro nie widzi, to „wyleczenie” musi boleć, boleć finansowo. Ponoć ceny energii dla odbiorców indywidualnych maja być zamrożone jeszcze przez trzy najbliższe miesiące, a później płacz i zgrzytanie zębów. Nowe przepisy o drewnie opałowym w Polsce wejdą w życie od września 2025. Tymczasem europejskie mózgi kombinują na wszystkie strony. I wykombinowały. Na „tapetę” wzięli drewno. I sprawa ma się teraz następująco: „drewno energetyczne” z kryteriami wymiarów i jakości, np. średnica nie większa niż 5 cm bez kory lub 7 cm z korą. Pod uwagę będą brane również defekty drewna jak krzywizna czy zgnilizna. Drewno może mieć zaparzenie obejmujące minimum 50 proc. powierzchni przekroju lub zwęglenie przynajmniej połowy powierzchni. A wszystko to trzeba będzie sprawdzać, mierzyć, ważyć, kontrolować i karać opornych. Raj na ziemi!
Gdy to czytam to „kopara” opada mi do samej ziemi. To niemożliwie, to się nie dzieje naprawdę, to musiało zostać wymyślone w jakimś domu wariatów, na oddziale ściśle zamkniętym, gdzie „Hitler” spotyka się ze „Stalinem” i razem (we w spół zespół) knują, jakby tu tylnymi drzwiami wprowadzić do Polski socjalizm. Albo jakby go stąd nie wyprowadzić, bo – w mojej skromnej ocenie – żyjemy w socjalizmie, który w radosnych podskokach pędzi w ramiona komunizmu. Źródło socjalizmu jest (historycznie rzecz ujmując) na zachodzie Europy, skąd szeroką rzeką płyną głupoty i bzdury wszelkiej maści. U nas – co prawda – też durni nie brakuje (jest ich cały wpływowy legion), ale powszechnie wiadomo, że idiota zachodni jest z lepszej gliny ulepiony ergo ma przewagę nad miejscowym pacanem, który ten stan rzeczy z całego serca akceptuje i pochwala. Nie sposób nie sięgnąć do słów śp. prof. Bogusława Wolniewicza, który – z całą pewnością – trafnie definiował otaczającą nas rzeczywistość i był świeckim prorokiem naszych czasów. „Przez lewactwo rozumiem nieprzepartą chęć do naprawiania świata według własnych wyobrażeń, nie licząc się z realiami natury ludzkiej – a przez to nader skłonną, by swe zbawienne pomysły wdrażać pod przymusem (…) Światowe lewactwo to międzynarodówka komunistycznych mutantów. W jakimś opętańczym szale dąży ona do zniszczenia cywilizacji Zachodu” – mówił prof. Wolniewicz.
Wróćmy do drewna opałowego (sam nie wierzę, że tym się zajmuję, ale przede mną musiał się tym zajmować jakiś brukselski jełop), bo w przypadku niespełnienia wymagających kryteriów, drewno nie zostanie uznane za „drewno energetyczne”, a więc za odnawialne źródło energii. Oficjalnie celem przepisów jest zwiększenie zakresu ochrony lasów i dostosowanie do unijnej dyrektywy RED III.
Przepisy egzekwować będzie Straż Miejska, która do dyspozycji otrzyma m.in. drony. Maszyny będą wykorzystywane przykładowo do sprawdzania koloru dymu. Jak na razie ograniczenia nie dotyczą drewna opałowego, wykorzystywanego w domach, a jedynie drewna wykorzystywanego w elektrowniach, ale…nie po to komunizm naciera, by miał się raptownie zatrzymać! Przyjdzie również kryska na Matyska, znaczy się na Kowalskiego. Najpierw uwolniono ceny energii dla przemysłu, co automatycznie spowodowało galopującą drożyznę, a już za moment Kowalski poczuje obcą dłoń w swojej kieszeni. Ale – co warto przypominać – Kowalski chciał, Kowalski ma!
Ciekawe, czy nad Kaplicą Sykstyńską w Watykanie też będzie latał jakiś dron?