Mnie – panie – Donald Tusk nie przestaje zaskakiwać, jak mój stary traktor, która zapala w siarczysty mróz. Oczy mam wówczas jak pięciozłotówki i protekcyjnie klepię go w metalowe siodełko. W końcu znamy się tyle lat… Z panem premierem też się znam, chociaż ani on tego zapewne nie pamięta, ani ja swoją skromną osobą się nie narzucam. A nóż sobie przypomni i o 6 rano zamiast mleczarza zapukają do mnie smutni panowie dwaj, jacyś powinowaci z ministrem Bodnarem (będziesz pan siedział).
Piszę o nowym pomyśle koalicji 5,19 PLN. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar i minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak ogłosili, że powstanie komisja, która zajmie się przypadkami nadużywania władzy wobec aktywistów obywatelskich w latach rządów Zjednoczonej Prawicy. Na jej czele stanie mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram, współtwórczyni inicjatywy obywatelskiej Wolne Sądy, „Warszawianka Roku 2024”, forpoczta demokracji walczącej.
Gdyby do zadań komisji należało m.in. sprzątnie warszawskich ulic pomiędzy godziną 06.00-06.30, to uznałbym, że w tym pomyśle jest jakaś głębsza treść, a sama komisja wypełniona jest przewodnim motywem, w tym wypadku motywem porządkowym – zamiatanie ulic. Zadanie nie w kij dmuchał, bo ze słońcem należy wstać a i miotłą trzeba się namachać.
Tymczasem – coś mnie łupie w kolanie – to grono ma poszukać dodatkowego paliwa, by móc puścić z dymem całe zło, znaczy się PiS. Dotychczas to się nie udało, pomimo powołania licznych WAŻNYCH komisji do rozwikłania tego i owego. Nic z tego nie wyszło, oprócz kilku ciekawych bon motów, w rodzaju: „panie członku”. Premier Tusk nie jest w żaden sposób odkrywczy. Już rzymskie pospólstwo krzyczało: „chleba i igrzysk”. W „Ilustrowanej historii świata” czytamy: „Praktyka organizowania publicznych rozrywek i rozdawnictwa wynikała mniej z pobudek humanitarnych, a bardziej miała na celu łagodzenie napięć społecznych i zyskanie popularności niezbędnej w działalności politycznej, a nawet odwracanie uwagi społeczeństwa od działań polityków. Ponadto przyczyniała do wzmocnienia poczucia więzi społecznych pomiędzy obywatelami, a dla cesarzy podobny kontakt z ludem stanowił okazję do poznania panujących nastrojów i stwarzał możliwość łatwego wpływania na opinię publiczną”.
Nie bez przyczyny pozwoliłem sobie wyboldować fragment cytatu, bo – moim zdaniem – o to właśnie chodzi premierowi Tuskowi, o odwrócenie uwagi od rzeczy ważnych i istotnych. Coś to rządzenie obecnej ekipie nie idzie, więc kogoś należy podgrillować, jakiś ochłap ludziom rzucić i niech się emocjonują przy wielkanocnym stole. Inwestycji z tego nie przybędzie, żółci – a i owszem.