Czy można pomyśleć o jakimś „naukowym” eksperymencie mierzącym różnicę między „pisiorem” i „tuskoidem”? Przypadek Prokurator Ewy Wrzosek i śmierć Barbary Skrzypek to swoiste experimentum crucis. Ewa Wrzosek przesłuchała Barbarę Skrzypek. Nie ma świadków („pełnomocnika” świadka). Nie ma nagrania. „Protokół” napisała sama Pani Prokurator – ile jest w nim „fantazji” wie tylko ona i Pan Bóg. Co się działo za drzwiami Prokuratury to „czarna skrzynka (Black Box)” – układ „doskonale izolowany” od otoczenia, jak „układ inercjalny” Newtona lub „ciało doskonale czarne”. Taka swoista „czarna dziura” z której nic (żadna informacja) się nie wydostaje. Ale informacja nie ginie – zasada zachowania informacji Hawkinga obowiązuje (słowem: Pan Bóg wie, co się działo „za zamkniętymi drzwiami”. Dowiemy się i my. Może kiedyś… jak mecenas Jacek Dubois puści parę…).
Po dwóch dniach po „przesłuchaniu” Barbara Skrzypek umiera na zawał serca. Czy Prokurator Wrzosek „zabiła” (mówiąc metaforycznie) Barbarę Skrzypek? Czy „przesłuchanie” mogło mieć związek ze śmiercią przesłuchiwanej, być „przyczyną” jej śmierci?
Jedni twierdzą, że nie ma na to żadnego „dowodu” i nigdy się tego nie dowiemy. Co miałoby być tym „dowodem” – nie wiadomo. Inni uważają, że przesłuchanie było „przyczyną” śmierci i jest to „oczywista oczywistość”. Kto ma rację? Komu przyznać rację?
Gdyby Barbara Skrzypek dostała zawału i zmarła w czasie przesłuchania, byłaby to mocna przesłanka do przypuszczenia, że przesłuchanie („okoliczność” miejsca, czasu i charakteru czynności) miały z tym zdarzeniem związek. Choć oczywiście nie wiadomo kto i co ją konkretnie wywołało. Black Box. Śmierć w dzień, dwa, pięć, dziesięć dni później z pewnością osłabia to przypuszczenie. I gdyby Barbara Skrzypek nigdy nie umarła mielibyśmy „mocny dowód” na to, że przesłuchanie było nieistotnym epizodem w jej życiu i Prokurator Wrzosek jest nieskazitelnie niewinna.
W czasie, który minął między przesłuchaniem a śmiercią mogło się wydarzyć wiele rzeczy, które mogłyby odpowiadać za śmierć Barbary Skrzypek i zdejmować podejrzenia (winę) z Pani Prokurator. W końcu później z Panią Skrzypek rozmawiał Prezes Jarosław Kaczyński i jest bardziej prawdopodobne, że to On „uśmiercił” Panią Skrzypek, a nie Prokurator Wrzosek, albowiem jak powszechnie wiadomo „rozmowa” z Prezesem jest bardziej stresująca („śmiercionośna”) niż przesłuchanie w Prokuraturze (walczącej o prawdę i życzliwie, profesjonalnie odnoszącej się do świadków i podejrzanych) – taką wersję zasugerował wybitny mecenas Ryszard Kalisz i przyjęła ją wspólnota „Silni Razem”, wyznawcy „świeckiej religii” wierzącej że „zabija ostatni”, kto widział ofiarę…).
A więc sprawa jest dość oczywista: powiedz mi ILE czasu musi upłynąć między zdarzeniami, aby uznać że między nimi nie ma związku, a powiem ci kim jesteś. „Pisiory” wyznają teorię, że musi upłynąć nieskończony czas (wszystko z wszystkim jest powiązane na wieczność…). „Tuskoidy”, że wystarczy upływ nieskończenie małej chwili, by związek się ulotnił, albowiem nic z niczym się nie wiąże, świat to kolekcja lub sekwencja niepowiązanych zdarzeń (chaos). To są typy skrajne – pewnie gdzieś się lokujesz między nimi.
To co napisałem nie jest „kpiną” ze śmierci. Pokazuję jedynie, na czym polega istota instytucji „informacji” dostępnej publicznie. Instytucja „pełnomocnika”, czyli „świadka” (adwokata), rejestracja czynności procesowych, archiwizacja – to są mechanizmy eliminacji „metafizyki” z życia społecznego.
Nikt już nigdy nie zdejmie z Prokurator Wrzosek podejrzenia, że prowadząc „przesłuchanie” w tajemnicy – przyczyniła się do śmierci Pani Skrzypek. A jej „groźby”, że tego typu sugestie mogą być podstawą oskarżenia (i przesłuchania w prokuraturze?), świadczą jednie o tym, że ma tego pełną świadomość. Zawody „zaufania publicznego” zawsze związane są z ryzykiem! Racjonalność zachowania polega na tym, by je minimalizować. Po to konstruujemy „procedury” (instytucje). I gdy już się zdarzy coś niepożądanego (śmierć pacjenta, przesłuchiwanego, klienta…), to mamy problem: czy lekarz popełnił „błąd w sztuce” czy uśmiercił pacjenta z premedytacją. Tym się różni „głupiec” od „mordercy”, człowiek niekompetentny lub zły, zdemoralizowany (choćby swoje zachowania motywował lub usprawiedliwiał wzniosłymi frazesami o walce o dobro lub ze złem). Prokurator Wrzosek sama sobie zgotowała los „metafizyczny”. I niech nie ma do nikogo pretensji o to, że nie wiemy z kim mamy do czynienia… I w jakim żyjemy ustroju.