„…nie można zagubić w sobie krzyku sumienia, jako głosu prawdy…“ św. Jan Paweł II
W historii nie brakuje momentów zwrotnych. Momentów, które wszystko zmieniły. I można bez końca zadawać sobie pytanie: „co by było, gdyby…?”. Ale takie pytania pozostają bez odpowiedzi.
Była wiosna, w lasach śpiewały ptaki. Wiły gniazda w gałęziach drzew.
Na ziemi odbywała się krwawa rzeź.
Do głowy skrepowanego jeńca przyłożono pistolet i pociągnięto za spust. Ciało zepchnięto do dołu. Następny… następny… następny… I tak dalej. 21857 osób. Zabijano w lesie, w pobliskiej willi, w piwnicach więzień w Smoleńsku, Charkowie, Twerze. Miejsca ukrycia zwłok niektórych pomordowanych do dziś nie zostały odkryte.
Ofiarami byli najlepiej wykształceni obywatele, najwyżsi rangą wojskowi, przedwojenni policjanci, straż graniczna, sędziowie, pracownicy poczty, lekarze, adwokaci, inżynierowie… Elita. Bo elity trzeba było zgładzić, aby pokonać i zniewolić polski naród. Taki był zamysł wroga.
Kiedy oni ginęli – ich rodziny rozrywano na strzępy. W furii nienawiści skazywano na śmierć z zimna, głodu, chorób, przez pobicie. Wywożono w nieludzkich warunkach – w nieludzkie miejsca. Żeby ślad po polskich elitach zaginął.
Należy zadać sobie pytanie: czy to nie jest jeden z momentów zwrotnych w historii Polski? Czy myśląc o losach ojczyzny – można ominąć Golgotę Wschodu?!
Tysiące wybitnych jednostek i ich rodziny… Kim byśmy byli, gdyby ich Polsce nie odebrano? Co by było, gdyby ich nie zamordowano?
Ale to jest pytanie, które musi pozostać bez odpowiedzi.
W tożsamości Polaka jest zapisana prawda o tych wydarzeniach.
Prawda musi być pamiętana. Kto przemilcza prawdę – jest tak, jakby kłamał. Kto obojętnieje na prawdę, niebezpiecznie zbliża się do kłamstwa.
13 kwietnia 1996 roku do Jana Pawła II, do Rzymu, przybyły z pielgrzymką Rodziny Katyńskie. Papież powiedział wtedy do nich: „Jesteście świadkami śmierci, która nie powinna ulec zapomnieniu. (…) Przybyliście do Rzymu, aby na nowo odczytać, jakie jest wasze zadanie, zadanie Rodzin Katyńskich. (…) Jest nim, poprzez pamięć, przebaczenie”.
Nie przebaczyć – to nosić winowajcę na swoich plecach. Przebaczyć – to pozwolić, by Chrystus ten ciężar z pleców zdjął.
Jesteśmy powołani do odpuszczania win drugiemu człowiekowi. A posłuszni papieskiemu pouczeniu nie zapominajmy, że przebaczenie i pamięć są ze sobą nierozerwalnie związane.
Zamordowani strzałem w tył głowy do końca świata upominać się będą o swoje miejsce w historii.
Drzewa w katyńskim lesie będą szumiąc zadawać pytanie: „co zrobiliście z naszą ofiarą…?”
I oby to pytanie nie pozostało bez odpowiedzi!